Japońskie i amerykańskie firmy opuszczają MKOL

2024-10-05 21:32:24(ost. akt: 2024-10-05 21:37:14)
Thomas Bach

Thomas Bach

Autor zdjęcia: PAP/EPA

To prawdziwe never ending story, a więc niekończąca się opowieść. Boks, albo wręcz MMA, między Ministerstwem Sportu i Turystyki a Polskim Komitetem Olimpijskim trwa od zakończenia igrzysk olimpijskich w Paryżu, a wiec niedługo miną dwa miesiące. Można je zilustrować staropolskim powiedzeniem „Złapał Kozak Tatarzyna, a Tatarzyn za łeb trzyma”. Teraz PKOl zapowiada pozew sądowy przeciwko swojemu resortowemu ministrowi, a media sportowe (i nie tylko) stały się areną przecieków z obu stron. Jeszcze niedawno bardzo mnie to martwiło, bo cierpi na tym polski sport.

Konsekwencją tej wojny domowej naszej „sportowej Polski” będzie z całą pewnością zmniejszenie liczby sponsorów i mniejszy albo znacznie mniejszy napływ środków budżetowych lub pozabudżetowych do naszego sportu. Zresztą nie tylko chodzi o wyczyn, ale też o sport dziecięcy i młodzieżowy, a także zapewne masowy. Powtórzę: martwiło mnie to, ale teraz już tylko ziewam. Nawet nie chce mi się iść po popcorn i zasiąść wygodnie przed telewizorem, aby oglądać, jak cios zadaje właśnie pan Sławomir panu Radosławowi, a pan Radosław panu Sławomirowi.

Co do potencjalnej – i bardzo prawdopodobnej – ucieczki sponsorów z polskiego sportu, to w ostatnim czasie mieliśmy spektakularny odwrót trzech wielkich japońskich koncernów od Międzynarodowego Komitetu Olimpijskiego. W ostatnich dniach taką decyzję podjął globalny, ale japoński pod względem kapitału producent opon Bridgestone. Wcześniej uczynił to legendarny koncern motoryzacyjny Toyota. Nie są to jedyne japońskie korporacje, które pokazują niemieckiemu szefowi MKOl Thomasowi Bachowi gest Kozakiewicza. Poszło oczywiście o przesunięcie letnich igrzysk olimpijskich w Tokio z roku 2020 na 2021. Japończycy, a przede wszystkim ich firmy, stracili na tym gigantyczne pieniądze. Nie mogli ze względu na wieloletnie kontrakty sponsorskie z MKOl wycofać się z finansowania igrzysk w Paryżu, ale zaraz po nich dały dyla. Skandale wokół ceremonii otwarcia IO oraz płci pięściarek z Tajwanu i Algierii też sponsorów międzynarodowemu ruchowi olimpijskiemu nie napędziły. Wręcz przeciwnie: wycofały się już niektóre firmy amerykańskie.

Oczywiście MKOl przetrwa, bo 61% swoich wpływów ma z praw do transmisji telewizyjnych, a tylko 30% od sponsorów. Jednak przykręcenie kurka finansowego połączone z wizerunkową katastrofą obniży i tak już bardzo mały prestiż MKOl...

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5