Zapasy w błocie

2024-09-08 08:57:20(ost. akt: 2024-09-08 09:00:51)
Prezes PKOL Radosław Piesiewicz

Prezes PKOL Radosław Piesiewicz

Autor zdjęcia: PAP/Jakub Kaczmarczyk

„Dziwny jest ten świat” — śpiewał Czesław Niemen, nasz rodak z Kresów Wschodnich RP, a konkretnie z Grodzieńszczyzny. Dodam: dziwny jest ten świat… sportowy! Niestety, w czasie igrzysk olimpijskich w Paryżu i po nich wybiło szambo. Doprawdy wolę czytać o sukcesach polskich sportowców, a nie o tym, jak zawodnik obsobacza działaczy, a związek nie pozostaje mu dłużny. Zrobiła się nawet jakaś moda na narzekanie. Zastanawia mnie powszechność tego nowego obyczaju, bo żale wylewają zarówno ci, którzy na igrzyskach przegrali, jak i ci, którzy wrócili z powrotem z medalami.

Teraz znów czytam oświadczenie jednego ze związków oraz wywiad z jednym z szefów tegoż, w którym mowa, że matka świetnie zapowiadającej się zawodniczki, mistrzyni świata i medalistki mistrzostw Europy w kategoriach młodzieżowych… opluła jej trenera. Brudy publicznie pierze związek, który z owym trenerem jest na wojennej ścieżce. Ów trener, skądinąd jeszcze czynny zawodnik, to sportowiec nieprzeciętny, medalista olimpijski cztery igrzyska wstecz. Szczerze: wolałbym tego nie musieć czytać. Oczywiście w świecie polityki też pierze się brudy, też ujawnia się niewygodne fakty. Jednak czemuż to sport ma się upodabniać do polityki w takich najgorszych sprawach i obyczajach?

Jako małolat, dosłownie w pierwszych latach szkoły podstawowej, jak tylko nauczyłem się czytać (do podstawówki poszedłem rok wcześniej), pochłaniałem artykuły o wielkich polskich sportowcach – tych, którzy rywalizowali na arenach sportowych, ale także tych, którzy walczyli o ojczyznę z Niemcami podczas wywołanej przez nich II wojny światowej. Co dziś przeczyta kilkulatek czy nastolatek o sporcie? Jak zawodnik (zawodniczka) jedzie po własnej federacji sportowej? Jak związek głupio się tłumaczy? Jak zawodniczka — medalistka publicznie grymasi, zamiast sprzedawać medialnie swój sukces i zachęcać małolatów, żeby szli w jej ślady?

W sytuacji, gdy naprawdę dużo się zmieniło od moich szczenięcych lat, kiedy po prostu ganiało się bez przerwy po podwórku, wszyscy byliśmy dużo bardziej wysportowani niż obecne dzieciaki, gdy nie było komputerów, komórek i PlayStation, które odrywają dzisiaj naszą Młodą Polskę od aktywności fizycznej — to należy może nie siłą, ale dobrym przykładem odrywać dzieci i młodzież od elektronicznych atrakcji i przekierowywać ich na boisko (w szerokim tego słowa znaczeniu). Pranie brudów w tym nie pomoże. Jeśli chcemy mieć zdrowsze społeczeństwo, a także więcej sportowego materiału do selekcji, a więc rzeczywiście upowszechnić sport dzieciaków i młodzieżowy, to trzeba zachęcać przykładami wielkich sportowych karier, heroicznymi zmaganiami, a nie polować na siebie na linii sportowiec – związek (i wzajemnie).

Takie dziś są moje „żale Sarmaty”.

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5