Film o pierwszym historycznym „złocie” olimpijskim dla Polski – i nie tylko…
2024-08-11 12:22:03(ost. akt: 2024-08-11 12:24:13)
No, to teraz Państwa zaskoczę. Wszyscy wokół o igrzyskach, a ja dzisiaj, jak to ja, na przekór, pod prąd – nie napiszę słowa o paryskich letnich IO. Owszem, napiszę, ale za tydzień, i będzie to podsumowanie, póki co, kiepskich dla nas igrzysk. Nie piszę „olimpiady”, bo jak wiadomo, w czasach starożytnej Grecji było to pojęcie oznaczające czas między zawodami, czyli Igrzyskami, a nie okres samej rywalizacji.
Otóż oglądałem ostatnio świetny polski film fabularny „Walka o złoto”, poświęcony wielkiej postaci polskiego sportu. To filmowa biografia Haliny Konopackiej – pierwszej polskiej mistrzyni olimpijskiej z Amsterdamu (1928) i rekordzistce świata. Napisałem „mistrzyni”, ale pani Halina, skądinąd uzdolniona poetka, zdobyła w ogóle pierwsze złoto dla Polski na igrzyskach, cztery lata przed triumfem Janusza Kusocińskiego na IO w Los Angeles. Tytuł filmu, którego reżyserem jest Marek Bukowski, jest wieloznaczny, bo owa „Walka o złoto” dotyczy nie tylko sportu, ale także absolutnie hollywoodzkiej (tylko w teorii, niestety) historii, gdy nasza znakomita sportsmenka wraz ze swoim mężem, byłym ministrem skarbu II Rzeczypospolitej Ignacym Matuszewskim, wywiozła z okupowanej już przez Niemcy i zaatakowanej przez Rosję Sowiecką Polski zapasy złota ze skarbca Narodowego Banku Polskiego. Film o sporcie, lekkoatletyce, rekordach świata, ale też o patriotyzmie naszych ówczesnych najwybitniejszych sportowców, którzy podjęli walkę z niemieckim okupantem (kolega Konopackiej z reprezentacji Janusz Kusociński zapłacił za to śmiercią przez rozstrzelanie w Palmirach pod Warszawą).
Halina Konopacka miała pecha, bo żyła w czasach, gdzie nie było ani telewizji, ani mediów społecznościowych. Miała też swoistego „pecha”, bo była Polką, a nie Amerykanką i goście z Hollywood nie zrobili o niej kasowego przeboju, choć jej życiorys na to absolutnie zasługiwał. Zmarła w USA, gdzie mieszkała przez 49 lat od zakończenia II wojny światowej.
Halina Konopacka miała pecha, bo żyła w czasach, gdzie nie było ani telewizji, ani mediów społecznościowych. Miała też swoistego „pecha”, bo była Polką, a nie Amerykanką i goście z Hollywood nie zrobili o niej kasowego przeboju, choć jej życiorys na to absolutnie zasługiwał. Zmarła w USA, gdzie mieszkała przez 49 lat od zakończenia II wojny światowej.
Konopacka, w przeciwieństwie do wielu współczesnych polskich sportowców, nie opowiadała, że jej szczytem marzeń jest pojechać na igrzyska. Ona chciała je wygrać. I wygrała. Jest różnica?
Film powstał w roku 2023. Dobrze, że był czas, kiedy państwo polskie wspierało produkcje takich wartościowych obrazów. Czy tak będzie też w przyszłości? Wątpię…
Ryszard Czarnecki
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez