Europejski pasjans

2024-06-23 09:45:19(ost. akt: 2024-06-23 09:49:21)

Autor zdjęcia: PAP

Za nami wybory do Parlamentu Europejskiego. Wbrew zapowiedziom skrajna prawica nie dokonała skutecznego szturmu na instytucje europejskie. Wyborczynie i wyborcy w całej Unii Europejskiej odnowili mandat wielkiej koalicji: chadeków, socjalistów i liberałów. To właśnie w tym gronie będzie dokonywała się obsada kluczowych stanowisk europejskich. Uwzględniana będzie przynależność partyjna, kraj pochodzenia czy szerzej region pochodzenia oraz płeć. Jak widać, układanka jest skomplikowana, nic więc dziwnego, że pierwsze próby porozumienia zakończyły się tym, że negocjatorzy postanowili dać sobie więcej czasu. Ale uwzględnienie tak wielu czynników jest konieczne, aby wszystkie interesy i wrażliwości były reprezentowane na szczytach unijnej władzy. To w sposób oczywisty zaprzecza głoszonej przez niektórych tezie o dyktacie niemieckim czy niemiecko-francuskim w UE.

Jak więc wygląda obecnie stan gry? Podczas pierwszych obrad centroprawica oficjalnie zaproponowała Ursulę von der Leyen na drugą kadencję na czele Komisji Europejskiej, centrolewica – byłego portugalskiego premiera Antónia Costę na szefa Rady Europejskiej, a liberałowie – estońską premierkę Kaję Kallas na szefową unijnej dyplomacji.

Lewica trzyma kciuki za premiera Costę, który byłby świetnym szefem Rady Europejskiej. Obecny szef Rady Charles Michel jest skonfliktowany z Ursula von der Leyen. Jeśli ta ma pozostać na czele Komisji, to kontynuowanie misji Michela jest wykluczone. Jak będzie? Mamy skomplikowaną układankę. Ale istnieje większość od centrolewicy do centroprawicy, która pozwoli wybrać nowe władze Unii.

Ważne, aby centroprawica nie chciała się dogadywać ze skrajnie prawicową premier Georgią Meloni. Pięć lat temu von der Leyen została wybrana głosami PiS, co miało swoje konsekwencje. Politycy PiS-u chyba wyparli to z pamięci. Ale w Brukseli się pamięta, że PiS tak bardzo chciał wtedy zablokować kandydaturę Fransa Timmermansa, że głosował na kandydatkę niemieckiej CDU.
PiS w tej kadencji Parlamentu Europejskiego będzie ponownie pozostawał w opozycji. Wpływ polityków PiS-u na sprawy decydowane w Unii będzie więc znikomy. Chociaż na pewno wielu z europosłów PiS-u i Konfederacji nie pozwoli zapomnieć o sobie wyborcom.

Fot. biuro posła

Marcin Kulasek, wiceminister aktywów państwowych

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B