„WIELKA GRA” W UE

2024-06-14 22:35:48(ost. akt: 2024-06-14 22:37:36)

Autor zdjęcia: Archwium Go / PK

Czas na wstępne podsumowanie euroelekcji. Odbywające się przez cztery dni (od czwartku do niedzieli) w 27 krajach Unii wybory do Parlamentu Europejskiego zakończyły się zgodnie z oczekiwaniami wyraźnym wzrostem liczby mandatów dla prawicy, ale też wyraźnym i jeszcze bardziej spektakularnym spadkiem poparcia dla liberałów i Zielonych. Liberałowie ponieśli praktycznie klęskę we Francji, Niemczech i Holandii. Jedynym szczęśliwym liberałem w Królestwie Niderlandów jest czterokrotny (2010-2012, 2012-2017, 2017-2022, 2022-obecnie) premier tego kraju Mark Rutte, który w porę zdążył się ewakuować, bo zapadła decyzja polityczna, choć nie jest jeszcze ona formalnie „klepnięta” – powołania go na stanowisko sekretarze generalnego NATO.
Zieloni zapłacili olbrzymia polityczną cenę za Zielony Ład, który stał się płachtą na byka dla zdecydowanej większości obywateli krajów Unii Europejskiej – bynajmniej nie tylko dla rolników.

Uczestniczyłem ostatnio w paru debatach telewizyjnych w Polsce, gdzie ku mojemu osłupieniu politycy lewicy bronili… Zielonego Ładu! A potem formacja ta zanotowała kolejny zjazd, już nie tyle sondażowy, ile wyborczy. Nie warto iść przeciwko wyborcom, broniąc przegranych spraw. Powinni o tym wiedzieć politycy formacji, która w wyborach do Sejmu RP w 2019 roku uzyskała głos co ósmego Polaka, w ostatnich wyborach parlamentarnych w 2023 – tylko co dwunastego, a w wyborach samorządowych i europejskich w 2024 roku – już tylko co szesnastego. Jak tak dalej pójdzie, to w 2027 roku, o ile nie będzie wyborów wcześniejszych, lewica zatoczy koło i wróci do sytuacji z 2015 roku, kiedy w ogóle nie weszła do Sejmu. Skądinąd byliśmy wtedy jedynym krajem w Europie, który nie miał lewicy w parlamencie i występowała ona jako… opozycja pozaparlamentarna.
Wracając do spraw europejskich, to już teraz widać, że nie istnieje możliwość odtworzenia tego, co w europarlamencie istniało przez wiele dziesiątków lat – zarówno w zeszłym wieku, jak i w tym wieku. Chodzi o tzw. Wielką Koalicję tworzoną przez chadeków z Europejskiej Partii Ludowej i socjalistów. Wyjątkiem był okres 1999-2004, gdy w Parlamencie Europejskim rządziła Europejska Partia Ludowa z liberałami. Pewnie państwo pamiętacie ówczesnego szefa PE, właśnie liberała Pata (Patricka) Coxa, który często przyjeżdżał do Polski i pokazywał się u nas w mediach przed rozszerzeniem Unii o nasz kraj. Był to ostatni szef europarlamentu – liberał. Potem na zmianę rządzili chadecy, czyli ludowcy i socjaliści (lubiący określać się jako „socjaldemokraci”).

Dziś koalicja centrowo-lewicowa nie wystarczy. Sporo „szabel” brakuje do większości, stąd przewodnicząca Komisji Europejskiej Niemka von der Leyen mówi o współpracy z… Europejskimi Konserwatystami i Reformatorami, a więc frakcją, gdzie dotychczas główną siłą był PiS.
Świat się kończy? A może po prostu zaczyna się nowe „rozdanie” na poziomie UE?

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5