Pocieszyciel

2024-05-18 14:49:18(ost. akt: 2024-05-18 14:58:17)
Witraż w bazylice watykańskiej

Witraż w bazylice watykańskiej

Autor zdjęcia: Wikipedia

„To wam powiedziałem, przebywając wśród was. A Pocieszyciel, Duch Święty, którego Ojciec pośle w moim imieniu, On was wszystkiego nauczy i przypomni wam wszystko, co Ja wam powiedziałem” (J 14, 25-26).
Kim jest Duch Święty?

Aby odpowiedzieć na to pytanie, dobrze jest sięgnąć do Breviarium Fidei, czyli do wyboru doktrynalnych wypowiedzi Kościoła. Naukę katolicką na temat Ducha Świętego, bazując na Piśmie Świętym i Tradycji, streścić można w zdaniach następujących: Bóg jest jeden w trzech osobach Ojciec, Syn i Duch Święty, czyli Bóg Jedyny jest Trójcą. Duch Święty, który jest w Trójcy trzecią Osobą, jest jedynym i tym samym Bogiem równym Bogu Ojcu i Synowi, dzieląc z Nimi tę samą substancję i jedną naturę. Jednakże nie jest ani zrodzony, ani stworzony, lecz jest pochodzącym od jednego i drugiego Duchem Ich Obu. Te trzy Osoby posiadają naturę Bożą nierozdzielnie. Jedyna różnica, która między Nimi zachodzi, polega na wzajemnych relacjach, w jakich pozostają między sobą z racji pochodzenia. Ojciec jest zasadą – źródłem Syna i Ducha Świętego; Syn jako wiecznie zrodzony z Ojca i wspólnie z Ojcem jest zasadą – źródłem Ducha Świętego. Duch Święty jako pochodzący jednocześnie z Ojca i Syna jest więzią między Synem i Ojcem.

Trójca Święta jest jedną jedyną rzeczywistością Bożą, stąd Trójca całkowicie wzajemnie się przenika. Lecz te trzy Osoby, choć są jednym Bogiem, to nie wynika z tego, że Ojciec jest tym, co Syn, lub że Syn jest tym, kim jest Ojciec, albo że można by nazwać tego, który jest Duchem Świętym, już to Ojcem, już to Synem. Te trzy Osoby Boskie są ODRĘBNE, aczkolwiek stanowią jedność przez naturę.
Innocenzo Gargano – włoski mnich kameduła, wybitny patrysta, znawca Ojców Greckich – wyjaśnia, że Duch Święty jako Osoba Trójcy Świętej posiada własną odrębną tożsamość. Wszyscy mamy tę samą ludzką naturę, a jednak każdy z nas posiada konkretne imię, specyficzną tożsamość, która pomimo wspólnej natury pozwala nam różnić się między sobą. Tak też, pomimo wspólnoty natury z Ojcem i Synem, Duch posiada swą konkretną tożsamość, podobnie jak Syn i Ojciec. Ojciec jest tym, który posyła. Syn jest posłanym. Duch – zgodnie z tym, jak się Go tutaj przedstawia – jest tym, którego tożsamość polega na nauczaniu wszystkiego poprzez przypominanie.

Obrońca, który pociesza

Wiedząc już, kim jest Duch Święty, warto się zastanowić, kim jest jako „Paraklet”. Określenie to, wywodzące się z języka greckiego, oznacza zarazem „pocieszyciel” i „obrońca”. Duch Święty jest Pocieszycielem, a więc tym, który niesie pociechę, wspiera, pomaga, wyjaśnia, wprowadza pokój, zaprowadza porządek we wnętrzu człowieka. Można zapytać zatem, czym jest pociecha, którą niesie Pocieszyciel.

O. Phil Bosmans, flamandzki pisarz oraz kapłan katolicki ze Zgromadzenia Misjonarzy z Montfort, tak odpowiada na to pytanie:

„balsam na głęboką ranę, oaza w bezbrzeżnej pustyni
chłodna dłoń na twojej rozpalonej skroni.
Pociecha jest jak przyjazna twarz w pobliżu,
obecność kogoś, kto rozumie twoje łzy,
przysłuchuje się twojemu utrudzonemu sercu,
a w smutku i nieszczęściu pozostaje przy tobie
i pomaga zobaczyć światło gwiazd…”.


Pociecha to danie komuś nadziei wbrew nadziei, wyrwanie z sytuacji nieszczęścia, pokazanie, że w tak zwanej sytuacji bez wyjścia jest jednak jakieś wyjście, to uświadomienie, że w cierpieniu nie jest się samemu, że ktoś czuwa, że nie trzeba się panicznie bać, że wszystko się poukłada i wróci do normalności, to przekonywanie, że jeśli coś zostanie nam zabrane, to tylko dlatego, że Pan Bóg w Swej dobroci trzyma w zanadrzu lepsze rozwiązanie, ponieważ Bóg niczego nie zabiera, aby w zamian nie dać czegoś znacznie cenniejszego.

Taką pociechę umieją nieść niektórzy ludzie. A pomyślmy, jaką zatem pociechę może nam przynieść sam Duch Święty – Pocieszyciel, jeśli tylko my swojego ducha oddamy w Jego ręce. Pamiętajmy, że Duch Święty, będąc Bogiem, jest też osobą, a zatem doskonale nas zna, rozumie, współodczuwa i ma pragnienie pomocy człowiekowi w każdym aspekcie jego życia. Nie ma takiej sprawy, w której Duch Święty nie chciałby przyjść z pomocą. Zwłaszcza że On nie tylko niesie pociechę, ale On jest czystym, w istocie swej, Pocieszycielem, On sam jest Pociechą. Więcej – takim Pocieszycielem, który chce być ciągle blisko człowieka, chce być w nieustannym kontakcie z człowiekiem. Czy to jest możliwe? Oczywiście! Kiedy jesteśmy z innymi najbliżej? Wtedy, gdy mieszkamy z kimś pod jednym dachem. A Duch Święty chce właśnie być z nami w takiej bliskości. Bo On sam pragnie, aby nasze ciała były Jego mieszkaniem, Jego świątynią. To oznacza, że Duch Święty nie tylko chce rozgościć się w naszej duszy, ale także w ciele, czyli… w całym człowieku. Ducha Świętego interesuje cały człowiek! Skąd zatem ten wspaniałomyślny gest takiego wyjścia do człowieka? Otóż Bóg doskonale wie, że człowiek jest istotą niezwykle kruchą, delikatną, wrażliwą, którą łatwo złamać, podatną na zranienia, pokusy, choroby, która potrzebuje wsparcia, ponieważ nawet sama sobie do końca nie może ufać. Dlatego, aby się nie zagubiła, nie zatraciła się, wymaga silnego, solidnego, stałego wsparcia. I je dostaje od… Ducha Świętego, który jest też, jak wynika to z określenia „Paraklet”, obrońcą na wzór osobistej ochrony z jednej strony i adwokata z drugiej. Trzeba pamiętać, że każdy z nas jest nieustannie atakowany przez własne pokusy, przez innych, przez tych, którzy nas oskarżają, przez nas samych, kiedy nie kochamy siebie i nie przebaczamy sobie, a może nawet wmawiamy sobie, że jesteśmy nieudacznikami i do niczego się nie nadajemy. Jest też atakowany przez świat, odrzucający tych, którzy nie przystają do jego schematów i do jego wzorców. A wreszcie przez najbardziej okrutnego przeciwnika, jakim jest sam diabeł, który jest w pełnym tego słowa znaczeniu „oskarżycielem” i dzielącym (por. Ap 12, 10) i robi wszystko, żebyśmy się czuli źli, nieudolni, głupi, bylejacy i nieszczęśliwi.

W tym kontekście Jan Paweł II jakże celnie tłumaczył, że wobec wszystkich tych oskarżycielskich myśli Duch Święty podpowiada nam, jak reagować i odpowiadać na te oskarżenia. W jaki sposób to robi? Paraklet, zapewnia sam Chrystus, jest Tym, który przypomina nam Jego naukę, wszystko to, co On Sam powiedział (por. J 14, 26).

„On przypomina nam zatem słowa Ewangelii i w ten sposób sprawia, że możemy odpowiadać diabłu oskarżycielowi nie naszymi słowami, ale słowami samego Pana. Przede wszystkim przypomina nam, że Jezus zawsze mówił o Ojcu, który jest w niebie, dał nam Go poznać i objawił Jego miłość do nas, którzy jesteśmy Jego dziećmi. Jeśli wzywamy Ducha, uczymy się przyjmować i pamiętać najważniejszą rzeczywistość życia, która nas chroni przed oskarżeniami zła. A co jest tą najważniejszą rzeczywistością życia? To, że jesteśmy umiłowanymi dziećmi Bożymi. Jesteśmy umiłowanymi dziećmi Bożymi – to jest najważniejsza rzeczywistość, a Duch nam o tym przypomina”. I nie tylko przypomina, ale też konkretnie pomaga! Jeśli Duch Święty nie przychodziłby nam na pomoc, gdyby nas nie bronił, to jakże często różne walki, bitwy o siebie byśmy przegrywali. Prawdopodobnie nie wiemy nawet, z ilu i z jakich opresji Duch Święty nas wyzwolił, obronił, wybawił. Duch Święty także pociesza nas, przynosząc nam Boże przebaczenie, nigdy nie upokarzając człowieka, ale zawsze dając pewność, że z Bogiem człowiek jest w stanie wyjść z każdego zła, grzechu i nieszczęścia.

Ożywiciel

Ta podwójna rola Ducha Świętego jako Pocieszyciela i Obrońcy skłania do tego, aby Ducha Świętego nazwać Duchem Ożywicielem, ponieważ przywracając nas życiu, Duch Święty autentycznie ożywia, sprawia, że wychodzimy z marazmu, zniechęcenia, smutku, ciemności, beznadziei, że na powrót chce nam się żyć, że oddychamy z radością pełną piersią, ciesząc się życiem. Bez Ducha wszystko jest martwe. Nawet wypowiadane słowa. Dlaczego nie możemy słuchać pewnych wykładów, przemówień, a nawet kazań w kościele? Dlatego, że jeśli w tych słowach kierowanych do innych nie ma Ducha, nie ma życia, to żadna prelekcja, homilia, porada lekarska nie będzie oddziaływała, lecz jedynie usypiała, będzie pustosłowiem, które poruszy nie serca, ale inne części ciała.

O Ducha Świętego trzeba zabiegać, trzeba mu godnie przygotować nasze ciała, aby wygodnie w nas zamieszkał, a nie tylko wpadał okazjonalnie z kurtuazyjną wizytą zasmucony naszym brakiem zainteresowania i entuzjazmu. A potem, gdy będzie już z nami na stałe, trzeba z Nim rozmawiać – absolutnie o wszystkim, modlić się do Niego, zapraszać Go do obecności z nami w różnych sytuacjach – i do tych radosnych, aby raczył z nami współdzielić radość, i do tych, które budzą lęk, obawy, grożą niebezpieczeństwem czy nieszczęściem, z którymi sami nie jesteśmy w stanie sobie poradzić. A Duch Święty z pewnością odpowie na każde nasze zaproszenie, wezwanie, prośbę, szczodrze udzielając nam swoich niezliczonych darów, ponieważ jest Bogiem hojnej miłości miłosiernej.

Zdzisława Kobylińska
Zdzisława Kobylińska

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B