Mądrość, wiedza i uniwersytet

2024-04-12 22:54:55(ost. akt: 2024-04-12 23:01:01)
Personifikacja wiedzy w Bibliotece Celsusa w Efezie

Personifikacja wiedzy w Bibliotece Celsusa w Efezie

Autor zdjęcia: Wikipedia

Ostatnio, podczas świątecznej przerwy, wiele rozmawiałam z moją córką Marią (studiującą dwa fakultety) na temat mądrości, wiedzy, potrzeby kształcenia się, poszerzania horyzontów poznania. Lubimy tego typu rozmowy. Przywołały one we mnie pewne refleksje, którymi chciałabym się podzielić także z czytelnikami.
Powszechne mniemanie, jakie panuje wśród ludzi, jest takie: „mądry, bo wykształcony” lub „mądry, bo skończył dwa fakultety” albo „ten musi być mądry, bo jest profesorem” lub może posłem czy ministrem etc. Tymczasem mądrość i wiedza, choć jest między nimi immanentna relacja, tak naprawdę są dwiema różnymi rzeczywistościami, które mogą, ale nie muszą się uzupełniać. Czym jest zatem mądrość? Najczęściej mówimy, że mądrość to zdolność do trafnego myślenia, podejmowania rozważnych decyzji, rozumienia głębszych prawd życiowych oraz korzystania z doświadczenia w sposób pozytywny i konstruktywny.

Moja definicja brzmi następująco: jest to znajomość tego, co w rzeczywistości i w życiu ludzkim najgłębsze i najważniejsze. Dlatego filozofię nazywa się umiłowaniem mądrości, gdzie grecki czasownik „philein” oznacza kochać, miłować, a „sophia” to mądrość. Przedmiotem mądrości jest całościowa prawda, która całą osobę bierze w posiadanie i kształtuje ją w jej człowieczeństwie. Można powiedzieć, że podczas gdy wiedza jest to znajomość prawdy dostępnej naszemu rozumowi, to prawdę właściwą mądrości poznajemy duszą, czyli całym sobą. Dlatego mądrość człowieka poznaje się przede wszystkim po jego czynach, a nie po deklaracjach.

Nie wszystko musimy wiedzieć

Czym zaś jest wiedza? Wiedza to znajomość prawd szczegółowych poznanych przez nasz rozum. Różnice między mądrością a wiedzą widać najwyraźniej na tle przeciwieństw. Przeciwieństwem wiedzy jest niewiedza. Uczeń czy student, ba, nawet nauczyciel akademicki, może czegoś nie wiedzieć i to jest normalne i po prostu nieuniknione. Nikogo z tego powodu nie nazwiemy głupcem. Nikt z nas bowiem nie wie wszystkiego. Nie wiemy mnóstwa rzeczy. Ta niewiedza nas nie hańbi. Co więcej, nie trzeba obciążać się balastem wiedzy niepotrzebnej czy po prostu nieużytecznej. Wiedza jest użyteczna, potrzebna, konieczna wtedy, gdy rozszerza nasze rozumienie świata i uławia poruszanie się w nim. Poza tym każdy z nas, adekwatnie do wykonywanej profesji, miejsca w społeczeństwie czy rodzinie zobowiązany jest do konkretnej wiedzy. Brak wiedzy, którą mieć się powinno, nazywamy ignorancją, i to ten brak wiedzy przynosi ujmę człowiekowi. Natomiast przeciwieństwem mądrości jest głupota, która zawsze w sensie etycznym jest czymś nagannym.

Oczywiście głupoty nie należy mylić z upośledzeniem umysłowym czy niskim ilorazem inteligencji ani z brakiem wykształcenia. Wszyscy znamy osoby i mamy je w swoich rodzinach, które choć może niewykształcone, to zachwycają nas swoją mądrością i czasem lepiej jest o pomoc czy poradę zwrócić się do swojej niewykształconej babci, dziadka czy cioci niż do wykształconego psychoterapeuty. Głupota to po prostu niewrażliwość na to, co najistotniejsze, najważniejsze w życiu człowieka.

Mengele też był wykształcony

Osobę mądrą zatem będzie cechowała świadomość, że prawda jest większa od każdego z nas, że sami jej nie tworzymy, lecz ją odkrywamy, i że prawdzie i wartościom uniwersalnym należy się szacunek. Osoba mądra będzie także szanowała drugiego człowieka i to każdego bez wyjątku, także tego słabego, niezaradnego czy życiowo zagubionego, a nawet głupiego. Natomiast najjaskrawszą cechą głupca jest zawsze brak respektu dla prawdy i wyrażana pogarda wobec bliźnich, choć z drugiej strony, trzeba to podkreślić, głupców zwykle cechuje ogromna czołobitność wobec wielkich tego świata. Po czym jeszcze poznać głupca? Nieżyjący już publicysta „Tygodnika Powszechnego” legendarny Stanisław Kisielewski, zwany Kisielem, napisał w „Rzeczach najmniejszych”: „poznasz głupca po powadze jego, nie po śmiechu. Śmieją się bowiem ludzie mądrzy, głupiec zaś, nie chcąc się zdradzić, jest stale poważny”.
Czy istnieje jakaś relacja między wiedzą a mądrością? Jak już wspomniałam - z pewnością! Wiedza zazwyczaj umacnia, wzbogaca i nadaje blasku człowiekowi mądremu. Z przyjemnością wspominam wielu moich nauczycieli i profesorów. Znakomicie wykształceni byli zarazem ludźmi wielkiej mądrości wyrażającej się w dobroci, skromności, prostocie, życzliwości wobec drugiego człowieka i… w ogromnym poczuciu humoru. Żaden z moich wybitnych profesorów nigdy nie traktował siebie ze śmiertelną powagą, a nie obce mu były dystans i humor.

Natomiast wiedza człowieka, któremu brakuje mądrości, często utrudnia mu wydobycie się z głupoty. Słusznie zatem mówi Księga Mądrości ze Starego Testamentu: „wiedza dla głupiego to pęta na nogi i jakby więzy na prawej ręce”. Czasami nawet wiedza ludzi głupich może przynieść ogromne szkody dla całej ludzkości. Cóż z tego, że jeden z autorytetów współczesności, australijski profesor Peter Singer należy podobno do grona dziesięciu osób mających największy wpływ na dzieje świata, skoro głosi poglądy, które normalnego człowieka przyprawiają o gęsią skórę: niechciane dzieci można zabijać do dwunastego miesiąca życia, życie zdrowej krewetki lub świni jest wartościowsze niż dziecka niepełnosprawnego, eutanazji mogą dokonać lekarze bez zgody pacjentów, aby tylko brali moralną odpowiedzialność za swoje czyny. Singer jest też zwolennikiem przypisywania zwierzętom praw człowieka, ponieważ nietraktowanie zwierząt tak samo jak ludzi jest tak zwanym gatunkowizmem, który należy tępić tak samo jak rasizm, bo człowiek tak naprawdę niewiele różni się od szympansa czy goryla etc. Cóż…, czy te poglądy, mimo że profesorskie, należą do mądrych? Doktor Mengele też był wykształcony…

Sokrates mylił się

Wiedzieć więc, powtórzmy, nie jest tym samym, co być mądrym. Sokrates mylił się, propagując na forach Aten intelektualizm etyczny. Wiedzieć, czym jest cnota, nie oznacza jeszcze jej praktykowania, wiedzieć i umieć zdefiniować wszystkie cnoty kardynalne, nie oznacza spontanicznego kierowania się nimi w życiu moralnym.
Dlaczego temat ten powinien być ważny zwłaszcza dla osób młodych, takich jak moje dzieci, które stają na progu dorosłego życia? Dlatego, że na początku tego życia zapada niejedna decyzja, która zdeterminuje kształt ich przyszłości na bardzo długo, jeśli nie na zawsze. Tak zawsze to tłumaczyłam i tłumaczę mojemu synowi i córce.

Kwestia choćby wyboru drogi życiowej czy iść do pracy, czy może kształcić się dalej? Zarabiać pieniądze i zdobywać doświadczenie czy zdobywać wykształcenie? Jeśli warunki materialne nie pozwalają tylko na studiowanie, to najlepiej robić jedno i drugie. Obecnie mam studenta Adriana, który sam się utrzymuje, ale równocześnie studiuje. I to w systemie dziennym. Jest to bardzo trudne, ale nie niewykonalne. Podziwiam tego chłopaka i wielu mu podobnych studentów i studentek. Jestem ogromną zwolenniczką studiów, ponieważ uważam je za najwspanialszy, najbardziej twórczy, ciekawy etap życia człowieka. To czas fascynujący, w którym niewątpliwie zdobywa się olbrzymią wiedzę, ale zdobywa się także mądrość i otwartość na naukę, sztukę, na wieloaspektowość kultury. Zastanówmy się, czy wiemy, kim jest Heidegger, Kempiński, Tischner, Wright, Fukuyama, de Unamuno, Lynch, Escriva de Balaguer, Sasnal, Urbaniak, Blechacz, Kołakowski, Eliade, że wymienię pierwsze lepsze nazwiska, które przychodzą mi do głowy. Kto napisał „Boże igrzysko”, a kto „Etykę nikomachejską”, co to znaczy rock progresywny, kto ostatnio otrzymał nagrodę literacką Nobla, jakie utwory skomponował Kilar, co to znaczy naprotechnologia czy fenomenologia, co to jest czerwień pompejańska czy błękit z Chartres, jak się je ostrygi? I tak dalej. Czy tę całą wiedzę zdobywa się na uniwersytecie? Oczywiście, że nie! Wiele zależy od wybranych studiów. Zdobywa się ją jednak z całą pewnością dzięki nabytym umiejętnościom dotarcia do niej, dzięki intelektualnemu otwarciu się na świat wokół, dzięki rozpalonemu w człowieku lub odkrytemu w nim pragnieniu posiadania szerokiej wiedzy, poznania i eksplorowania świata. Dzięki studiom rodzi się, zwłaszcza w młodym człowieku, ale także w starszym, co dostrzegam na moim Uniwersytecie Trzeciego Wieku, imperatyw wewnętrznej ciekawości, poznawania, osobisty „przymus” lub potrzeba poszerzania granic własnego świata wewnętrznego i zewnętrznego. Uniwersytet to nieprawdopodobne bogactwo możliwości, szans i odnajdywania zainteresowań, pasji, radości z poszukiwania prawdy, oswajania się z różnymi światami, kulturami, osobami. Studiowanie, tłumaczę to moim dzieciom i studentom, tym młodszym i starszym, to czas niezwykły, darowany nam, aby tak naprawdę nasycić się kulturą, sztuką, literaturą, filmem, muzyką czy sportem. Czas uniwersytecki to najefektywniejszy czas zdobycia wiedzy i osiągnięcia mądrości, a także, w przypadku młodych…. spotkania miłości. Bo potem może być zbyt późno… Warto więc studiować! Warto szukać zarówno mądrości i wiedzy, a nauka, studia, uniwersytet tę szansę dają. Uniwersyteckie dojrzewanie w człowieczeństwie jest związane całościowo z życiem człowieka. Formuje jego intelekt, wrażliwość, tolerancję, a nawet, w pewnym, sensie wolę.

Zdzisława Kobylińska

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5