BĘDZIEMY MIEĆ ZNÓW MISTRZA OLIMPIJSKIEGO W CHODZIE?

2024-02-17 18:58:55(ost. akt: 2024-02-17 19:02:31)
Maher Ben Hlima

Maher Ben Hlima

Autor zdjęcia: wikipedia

Czy mamy następcę Roberta Korzeniowskiego i Dawida Tomali? Czy Maher Ben Hlima wywalczy dla Polski medal olimpijski w chodzie sportowym?
Nowy mistrz Polski na 5 km ma 34 lata (to dużo jak na napastnika piłkarskiego, ale w chodzie sportowym nie przeszkadza) i mieszka w naszym kraju (jeszcze niedawno prowadził tu firmę transportową) dłużej niż niektórzy chodziarze-juniorzy, którzy się u nas urodzili. Ma tunezyjskie korzenie, ale przyjechał do Polski jako nastolatek, a więc spędził w naszej – i jego – ojczyźnie całe dorosłe życie. Pracował jako DJ, sprzedawał kebaby, był kierowcą. O powrocie do sportu, który uprawiał, mając kilkanaście lat, w ogóle nie myślał. W końcu do niego wrócił. I na mistrzostwach Polski wygrał wyraźnie z naszym mistrzem olimpijskim Dawidem Tomalą.
Hlima reprezentuje Polskę oficjalnie od zeszłego roku. Mierzy wysoko. Chce być mistrzem olimpijskim już teraz – za pięć miesięcy w Paryżu. Byłaby to niesamowita, wręcz filmowa historia.
Nie wszyscy wiedzą, że nasz wicemistrz olimpijski w skoku wzwyż Artur Partyka ma też korzenie w tym samym regionie świata (ojciec Algierczyk), podobnie jak biegaczka Sofia Ennaoui (urodzona w Maroku). Wszyscy reprezentowali czy reprezentują Polskę. Różnica jest taka, że matki naszego skoczka wzwyż i biegaczki na średnie dystanse były Polkami. Maher Ben Hlima został jednak Polakiem z wyboru.
Nie wiem, czy ta historia, która może być jak hollywoodzki film z happy endem, zakończy się szczęśliwie. Być może tak, być może nie. Oby tak!
Czy wyniki halowe można odnosić do tego, co będzie się działo na otwartym stadionie za niespełna pół roku? Każdy ekspert wie, że i tak, i nie. Pokazują one bowiem potencjał tkwiący w zawodnikach, ale na pewno nie przesądzają z góry wyników. W chodzie na 5 km zwycięzca mistrza Dawida Tomali uzyskał dziewiąty w tym roku wynik na świecie na tym dystansie. Rzecz w tym, że jak zobaczył przed sobą zawodników, których mógł zdublować, uznał, że… nie ma co się spieszyć i zwolnił. To pokazuje, że ma olbrzymie rezerwy. Czy były didżej i właściciel firmy transportowej, której działalność właśnie zawiesił na kołku, bo chciał poświęcić się sportowi – pójdzie w ślady Roberta Korzeniowskiego, który mistrzem olimpijskim był cztery razy, albo choćby tego, z którym wygrał Dawida Tomali – również złotego medalisty IO, choć tylko raz? Tego nie wie nikt. Jeśli stawia sobie taki cel i mówi o tym publicznie, to świadczy to o nim, według mnie, jak najlepiej. Ten gość nie zadowala się stypendium sportowym i możliwością wyjazdu na kilka tygodni do RPA na obóz przygotowawczy. Chce grać o najwyższą pulę i głośno to deklaruje. Mnie się to podoba, bo też uważam, że w życiu trzeba grać o najwyższą stawkę. Tym bardziej będę za niego trzymał kciuki.

Ryszard Czarnecki

Źródło: Gazeta Olsztyńska

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B