Gomułka zamiast Jezuska?
2023-12-20 23:43:25(ost. akt: 2023-12-27 21:40:53)
Podczas gdy krajowa i zagraniczna opinia publiczna opisuje skandal z udziałem Grzegorza Brauna, nieco chyłkiem i w jego cieniu, przez polskie media przebiegł temat składu nowego rządu utworzonego przez „demokratyczną” opozycję.
Wśród wybrańców premiera Tuska znalazły się rozpoznawalne nazwiska, niektóre z sejmowym doświadczeniem, stąd od razu wyrażające gotowość do realizowania pomysłów. Jednym z ministerialnych decydentów będzie Barbara Nowacka, która objęła fotel ministra(y) edukacji.
Posłanka poprzedniej i obecnej kadencji ma jako szefowa „szkolnego” resortu bardzo klarowne cele. Stawia wyraźny nacisk na rozwiązania będące na pograniczu systemowych i światopoglądowych (jak na lewicę przystało), o czym nie omieszkała poinformować na swojej konferencji inauguracyjnej – chodzi o ograniczenie wymiaru nauczania religii w państwowym systemie szkolnictwa.
Posłanka poprzedniej i obecnej kadencji ma jako szefowa „szkolnego” resortu bardzo klarowne cele. Stawia wyraźny nacisk na rozwiązania będące na pograniczu systemowych i światopoglądowych (jak na lewicę przystało), o czym nie omieszkała poinformować na swojej konferencji inauguracyjnej – chodzi o ograniczenie wymiaru nauczania religii w państwowym systemie szkolnictwa.
Ograniczymy & usuniemy
Sam temat obecności katechezy w sferze systemu edukacji i jej roli w procesie wychowywania uczniów i zasadności nauczania (notabene każdy system religijny to też zbiór pewnych zasad moralnych, o czym należy pamiętać) zasługuje na odrębne omówienie. A już zwłaszcza, jeżeli mówimy o religii katolickiej i polskiej historii, zwłaszcza tej najtrudniejszej, z czasów rozbiorów i PRL-u, w których to okresach Kościół Katolicki pełnił rolę ostoi polskości, ducha zdrowego patriotyzmu i swoistego anioła stróża wartości, jakie były bliskie naszym rodakom na przestrzeni tysiąca lat naszej państwowości. Te znajdują świetne odzwierciedlenie w zwrocie „Bóg, Honor, Ojczyzna”.
Wracając do pomysłu Nowackiej – nowa minister zapowiedziała ograniczenie lekcji religii do jednej godziny w tygodniu (z obecnych dwóch), co uzasadniała rzekomą potrzebą zadbania o finanse państwa i troską o „przeciążonych” uczniów.
— Moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, będzie to ich decyzja, w tym - decyzja finansowa — powiedziała Barbara Nowacka.
Jednocześnie nowa ministra „zdradziła się” z tym, że docelowo religię (w formie katechezy) chce z polskich szkół usunąć całkowicie. Na początku ze świadectw.
— Natomiast taką propozycję ograniczenia na początku lekcji religii do jednej godziny, myślę, że na to będzie powszechna zgoda, do doprowadzenia do tego, żeby była ona na pierwszej lub ostatniej lekcji i żeby oceny z religii nie były liczone do średniej na świadectwach, i w ogóle nie pojawiały się na świadectwach, jest tym co na dzisiaj zadeklaruję, że siadamy do pracy w pierwszych dniach — tłumaczyła.
Wracając do pomysłu Nowackiej – nowa minister zapowiedziała ograniczenie lekcji religii do jednej godziny w tygodniu (z obecnych dwóch), co uzasadniała rzekomą potrzebą zadbania o finanse państwa i troską o „przeciążonych” uczniów.
— Moja propozycja będzie polegała na ograniczeniu lekcji religii do jednej godziny płatnej z budżetu państwa. Jeżeli będzie decyzja samorządu, rodziców, że chcieliby tych godzin więcej, będzie to ich decyzja, w tym - decyzja finansowa — powiedziała Barbara Nowacka.
Jednocześnie nowa ministra „zdradziła się” z tym, że docelowo religię (w formie katechezy) chce z polskich szkół usunąć całkowicie. Na początku ze świadectw.
— Natomiast taką propozycję ograniczenia na początku lekcji religii do jednej godziny, myślę, że na to będzie powszechna zgoda, do doprowadzenia do tego, żeby była ona na pierwszej lub ostatniej lekcji i żeby oceny z religii nie były liczone do średniej na świadectwach, i w ogóle nie pojawiały się na świadectwach, jest tym co na dzisiaj zadeklaruję, że siadamy do pracy w pierwszych dniach — tłumaczyła.
Marksizm wiecznie żywy!
Pomysł grzebania przy sferze sacrum – i nie chodzi tylko o religię w szkołach – nie jest nowy. Sama minister Nowacka mówiła o nim wielokrotnie – zarówno w roli posłanki, jak i aktywistki. A to chciała likwidacji Funduszu Kościelnego (2015), a to zbierała podpisy pod petycją o usunięcie religii ze szkół (2019 – jako liderka Inicjatywy Polskiej). Obecne propozycje to po prostu recykling poprzednich, a w przypadku reprezentantów lewicy określających się jako „działaczka feministyczna”, wręcz obowiązek i to święty, nawet jak na standardy marksizmu, bo tę ideologię de facto reprezentują współczesne różowe i czerwone odłamy komunizmu. Te w propagowaniu marksizmu kulturowego dzielnie wspierają roje tzw. „pożytecznych idiotów” oraz wyznawcy "mądrości etapu" – w postaci części ekoterrorystów i klimatystów oraz skrajnych mniejszości seksualnych, sprytnie zagospodarowane przez współczesnych ideologów marksizmu jako nowoczesny proletaryat.
W ujęciu stricte historycznym pomysły Barbary Nowackiej to powrót do powojennej, czerwonej Polski, w której komuniści z zapałem i wielkim przekonaniem o swojej misji dziejowej budowali „demokrację ludową”, bajerancko reklamowaną społeczeństwu jako kraj powszechnej sprawiedliwości społecznej. Wyrugowanie naturalnego wroga komunizmu – Kościoła Katolickiego – z procesu wychowywania Polek i Polaków było kwestią czasu. Przypomnijmy – W pierwszych latach PRL katechezę w szkołach prowadzono, pomimo tego, że władze kraju wypowiedziały w 45’ umowę konkordatową, co pozwoliło im ograniczyć jej wymiar z dwóch do jednej godziny (brzmi znajomo?) i znieść obowiązek uczestniczenia w takich lekcjach. I tutaj wypada się zatrzymać, bo najprawdopodobniej ta szybka lekcja historii będzie dla nas kasandryczną wróżbą na przyszłość.
W ujęciu stricte historycznym pomysły Barbary Nowackiej to powrót do powojennej, czerwonej Polski, w której komuniści z zapałem i wielkim przekonaniem o swojej misji dziejowej budowali „demokrację ludową”, bajerancko reklamowaną społeczeństwu jako kraj powszechnej sprawiedliwości społecznej. Wyrugowanie naturalnego wroga komunizmu – Kościoła Katolickiego – z procesu wychowywania Polek i Polaków było kwestią czasu. Przypomnijmy – W pierwszych latach PRL katechezę w szkołach prowadzono, pomimo tego, że władze kraju wypowiedziały w 45’ umowę konkordatową, co pozwoliło im ograniczyć jej wymiar z dwóch do jednej godziny (brzmi znajomo?) i znieść obowiązek uczestniczenia w takich lekcjach. I tutaj wypada się zatrzymać, bo najprawdopodobniej ta szybka lekcja historii będzie dla nas kasandryczną wróżbą na przyszłość.
Gomułka, ale na różowo
W 1949 r. władze PRL rozpoczęły proces systemowego rugowania religii ze szkół, nadal jednak nie mając śmiałości do całkowitego zakazania katechezy. Od 1956 r. szkoły mogły z niej zrezygnować, do czego władze zachęcały. Nie bez powodu – dawna katecheza była w treści nie tylko lekcją duchową, ale też miejscem, gdzie opowiadano o tym, czego władze nie chciały słyszeć, o tym, co chciały przemilczeć itd. (świetnym przykładem jest temat Katynia). Już w 1961 r. ówczesny Sejm ustawowo i definitywnie usunął lekcje religii ze szkół. Katecheza przeniosła się do parafii, gdzie prowadzili ją księża i katecheci. Co istotne, aż do 1981 r. nawet takie lekcje były pod pilną kontrolą państwa.
Czy w świetle zapowiedzi nowych władz, czeka nas podobny scenariusz wydarzeń? Zapewne tak, bo i sama minister przyznaje, że ograniczenie wymiaru katechezy to tylko początek. Wie również, że na większe zmiany i zmałpowanie Gomułki musi przygotować rozwiązania systemowe. Obecnie nauczanie religii w szkołach „zapewnia” umowa z Watykanem.
— Znam konkordat i wiem, do czego zobowiązało się państwo polskie. Proces rozmowy nad kształtem konkordatu będzie długi — wyraźnie dała sygnał o chęci jego renegocjacji nowa minister edukacji.
Nieco na uboczu ministerialnych zapowiedzi pani Nowacka – jak przystało na aktywistkę z głową pełną utopijnych lewicowych „milusi” pomysłów – zaapelowała do nauczycieli.
Czy w świetle zapowiedzi nowych władz, czeka nas podobny scenariusz wydarzeń? Zapewne tak, bo i sama minister przyznaje, że ograniczenie wymiaru katechezy to tylko początek. Wie również, że na większe zmiany i zmałpowanie Gomułki musi przygotować rozwiązania systemowe. Obecnie nauczanie religii w szkołach „zapewnia” umowa z Watykanem.
— Znam konkordat i wiem, do czego zobowiązało się państwo polskie. Proces rozmowy nad kształtem konkordatu będzie długi — wyraźnie dała sygnał o chęci jego renegocjacji nowa minister edukacji.
Nieco na uboczu ministerialnych zapowiedzi pani Nowacka – jak przystało na aktywistkę z głową pełną utopijnych lewicowych „milusi” pomysłów – zaapelowała do nauczycieli.
— Zadeklarowaliśmy jako KO, że będziemy odchodzili od prac domowych. Oczywiście, rewolucja też jest niemożliwa i zapewniam nauczycieli, że nie nastąpi to z dnia na dzień, ale korzystając z tego miejsca chciałabym zaapelować do wszystkich nauczycielek i nauczycieli (...), żeby w tym roku, na zbliżające się święta (jak przystało na lewicową nowoczesną aktywistkę p. ministra nie wspomniała, że chodzi o Święta Bożego Narodzenia – przyp. red.) dali dzieciakom wolne od prac domowych.
Niby miło i fajnie, bo teoretycznie każdy przyklaskuje temu pomysłowi. I zapomina, że rolą szkoły jest uczyć a nie bawić, podobnie jak rolą treningu sportowego jest rywalizacja i osiąganie coraz to wyższych celów (co zresztą też jest wycofywane w ramach urabiania społeczeństw europejskich w duchu marksizmu kulturowego, powszechnej „równości” i tzw. empatyzmu), a nie bycie nagradzanym medalami za samo uczestnictwo.
Karmazynowa szkoła
Kilka lat temu armia USA z dumą zaprezentowała pierwszego wojskowego rzecznika społeczności LGBT (chyba jeszcze wówczas bez plusa). Niemal w tym samym czasie prezydent Chin zaordynował w szkołach dodatkowe lekcje WF-u dla chłopców, motywując to raportem, z którego wynikało, że poprzez wpływ zachodniej popkultury mali Chińczycy w błyskawicznym stopniu ulegają feminizacji. Nad owym jaskrawym kontrastem pochylali się eksperci geopolityczni, stawiając sobie bardzo wyraźnie retoryczne pytanie – które z tych dwóch mocarstw będzie w przyszłości rządziło światem?
Pani Nowacka rządzi polskim systemem edukacji i teraz będzie z pewnością – śmielej lub ostrożniej – realizowała swoje ambicje światopoglądowe. Te w początkowym etapie mają na celu rozmontowanie świadomości o katechezie w szkole oraz jej usunięcie i tym samym zrobienie miejsca dla jedynego właściwego przekazu, zgodnego z tolerancją represywną (Herbert Marcuse), w której nie ma miejsca na inne wartości, niż te z lewej strony.
Nowa ministra zapewnia co prawda, że jej szkoła będzie neutralna światopoglądowo (klasyczne kłamstwa marksistów), uspokaja także, że nie zamierza w niej przeprowadzić rewolucji. Oczywiście że tak – jak pokazał Lenin – marksizm można wynieść do władzy na bagnetach, ale bagnetami go się nie utrzyma, stąd p. Nowacka stosuje taktykę architekta UE Altiero Spinellego (włoski komunista), a ten zalecał marsz przez instytucje i stopniowe urabianie ludzi. I pani minister – świadomie lub nie – prawdopodobnie będzie to robiła.
Pani Nowacka rządzi polskim systemem edukacji i teraz będzie z pewnością – śmielej lub ostrożniej – realizowała swoje ambicje światopoglądowe. Te w początkowym etapie mają na celu rozmontowanie świadomości o katechezie w szkole oraz jej usunięcie i tym samym zrobienie miejsca dla jedynego właściwego przekazu, zgodnego z tolerancją represywną (Herbert Marcuse), w której nie ma miejsca na inne wartości, niż te z lewej strony.
Nowa ministra zapewnia co prawda, że jej szkoła będzie neutralna światopoglądowo (klasyczne kłamstwa marksistów), uspokaja także, że nie zamierza w niej przeprowadzić rewolucji. Oczywiście że tak – jak pokazał Lenin – marksizm można wynieść do władzy na bagnetach, ale bagnetami go się nie utrzyma, stąd p. Nowacka stosuje taktykę architekta UE Altiero Spinellego (włoski komunista), a ten zalecał marsz przez instytucje i stopniowe urabianie ludzi. I pani minister – świadomie lub nie – prawdopodobnie będzie to robiła.
W świetle doświadczeń krajów Zachodu możemy pokusić się o scenariusz tego, co czeka nas w przyszłości w polskich szkołach. Po etapie rozmontowywania obecnej świadomości – nadejdzie zapewne czas na wprowadzanie języka inkluzywności (aktywiszcze i inne chore mutanty słowne, na czele z „neutralnymi” zaimkami); nie będzie prac domowych, ale będzie można skorzystać z ubikacji dla transwestytów. Ba! Zapewne zniknie też i krzyż. W systemie nauczania być może zostaną wycofane stopnie, co w milusi sposób cofnie uczniów do czasów przedszkola i kolorowych kropek. No i zamiast bożonarodzeniowej choinki i Mikołaja jakieś występy drag queen, czyli mężczyzn poprzebieranych za kobiety (lub na odwrót), często w obelżywej i wulgarnej manierze epatujących przed dziećmi golizną i zachowaniem.
No ale nie będzie religii, dzięki czemu szkoła będzie „neutralna światopoglądowo” i biednym polskim dzieciom nikt już nie będzie mieszał w głowach jakimś fantazyjnym Jezuskiem, stajenką i aniołkami. To przecież anachronizm i zabobon. Przyszłość to stosowanie urojonych zaimków i określanie się jedną z kilkudziesięciu płci oferowanych w przyrastającym katalogu LGBT +.
No ale nie będzie religii, dzięki czemu szkoła będzie „neutralna światopoglądowo” i biednym polskim dzieciom nikt już nie będzie mieszał w głowach jakimś fantazyjnym Jezuskiem, stajenką i aniołkami. To przecież anachronizm i zabobon. Przyszłość to stosowanie urojonych zaimków i określanie się jedną z kilkudziesięciu płci oferowanych w przyrastającym katalogu LGBT +.
Trzymajcie się biedne szkolne dzieci
PS. Aha, żeby nauczyciele nie za bardzo głowili się, w którym to kierunku pójdzie szkoła pod przewodnictwem nowej minister, otrzymali od niej zapewnienie o podwyżkach. Sporych, bo 30 proc. ale ciut odłożonych w czasie, bo dopiero z wyrównaniem od lutego (przecież to czysta korupcja polityczna polityczna, czyli przekupywanie pewnych środowisk, podobnie jak robili to poprzednicy z PiS-u). Najprawdopodobniej, bo jeszcze wszystko może się zmienić jak w zapowiedziach przed(wyborczych) „demokratycznej opozycji”. A może pani Nowacka rozważyłaby usunięcie połowy aktywności marksistowskiej z życia publicznego, w tym ze szkół?
Maciej Chrościelewski
Źródło: Gazeta Olsztyńska
Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
as. #3112591 22 gru 2023 00:47
Ta nowa minister jest chora z nienawiści i nie rozumie znaczenia takich słów jak tolerancja czy tradycja... Jej działalność dość szybko odbije się na dzieciach. Miejmy nadzieję, że dojdzie do protestów rodziców... W nowym rządzie jest niestety wielu podobnych nienawistników... Idą złe czasy dla Polski...
Ocena komentarza: warty uwagi (5) odpowiedz na ten komentarz