Spotkanie podróżnika z Judzik z dzikimi zwierzętami
2019-07-24 18:38:06(ost. akt: 2019-07-24 19:01:33)
Andrzej Malinowski, nauczyciel z Judzik kontynuuje swoją podróż po Rwandzie. To już 113 kraj, który zwiedza. Przesyła nam kolejną relację z wyprawy do tego państwa w środkowowschodniej Afryce. Cz. 12
12.07.2019 r., Kigali, Kayonza, Park Narodowy Akagera
Ania zarządziła pobudkę na godzinę czwartą. Lekkie śniadanie o 4.30, znów mocna kawa (zaczyna mi nie smakować). Okazało się, że Parku Narodowego Akagera pojedziemy trzema samochodami terenowymi, razem z grupą polskich pielgrzymów (nie lubię ich, bo są hałaśliwi i zarozumiali, w grupie jest osiem kobiet i dwóch księży). A za ile nie wiadomo.
Ania zarządziła pobudkę na godzinę czwartą. Lekkie śniadanie o 4.30, znów mocna kawa (zaczyna mi nie smakować). Okazało się, że Parku Narodowego Akagera pojedziemy trzema samochodami terenowymi, razem z grupą polskich pielgrzymów (nie lubię ich, bo są hałaśliwi i zarozumiali, w grupie jest osiem kobiet i dwóch księży). A za ile nie wiadomo.
Dopiero po przyjeździe do Kigali dowiedzieliśmy się, ile kosztował transport. Ksiądz ustalił z firmą Attractive Safaris sumę 250 dolarów za samochód na całej trasie od Kigali do parku (jechaliśmy 3 godziny), park i powrót do stolicy (jechaliśmy 4 godziny). A że w samochodzie jechaliśmy we czwórkę, wyszło po 62,50 USD. Za wstęp trzeba było zapłacić 50 dolarów, jeszcze niedawno bilet kosztował 38 USD.
Dzień wstał bardzo szybko. Już przed szóstą ludzie spieszyli z baniakami po wodę i z produktami do sprzedania na targu. Nawet dzieci w niektórych wsiach szły grupami tak wcześnie do szkoły, żeby zdążyć na zajęcia. Uśmiechnięci i wygłupiający się przy okazji.
Do parku wyjechaliśmy od południa, wyjechaliśmy od północy. Samochód terenowy z otwieranym dachem zdał egzamin, tylko trzęsło niemiłosiernie i kurzyło.
Park Narodowy Akagera. Szału nie ma. Niestety, bo opanowała go masowa turystyka. Tylko skąd ci turyści się wzięli?! W Rwandzie białych jak na lekarstwo. Samochody jeden za drugim, jadący w te same miejsca, bezustanny przejazd, żeby zdążyć cokolwiek zobaczyć i pokonać bardzo długi dystans – 6 godzin jazdy przez park. Na szczęście PN Akagera nie jest pokazowy, zwierząt rzeczywiście trzeba wypatrzeć i do nich podjechać. Nie wolno wychodzić z samochodu. Są specjalne miejsca wyznaczone na pikniki i odpoczynek, tam tak.
Park Narodowy Akagera. Szału nie ma. Niestety, bo opanowała go masowa turystyka. Tylko skąd ci turyści się wzięli?! W Rwandzie białych jak na lekarstwo. Samochody jeden za drugim, jadący w te same miejsca, bezustanny przejazd, żeby zdążyć cokolwiek zobaczyć i pokonać bardzo długi dystans – 6 godzin jazdy przez park. Na szczęście PN Akagera nie jest pokazowy, zwierząt rzeczywiście trzeba wypatrzeć i do nich podjechać. Nie wolno wychodzić z samochodu. Są specjalne miejsca wyznaczone na pikniki i odpoczynek, tam tak.
Park obejmuje obszar 1122 km2 i jest położony wzdłuż rzeki Kagery, granicznej z Tanzanią. Został założony przez Belgów w 1934 r., najpierw jako zachowanie zwierzyny łownej dla belgijskiej rodziny panującej, a od lat 50. jako forma ochrony przyrody. Na jego terenie występuje 6 jezior z wyspami, wodospady i mokradła. Przed rokiem 1994 obszar parku był dwukrotnie większy, ale go zmniejszono ze względu na protesty rolników. Zwierzęta hodowlane wchodziły na jego teren i dzikie z niego wychodziły, niszcząc uprawy i stwarzając zagrożenie dla ludności. Dzisiaj ten ogromny park na długości 120 km jest ogrodzony metalową siatką pod napięciem (energia pozyskiwana z baterii słonecznych). Ogrodzenie to minimalizuje konflikty rolników z dzikimi zwierzętami.
W parku dominują trzy rodzaje środowisk: sawanna z mokradłami, zbiorniki wodne, tereny górzyste (1600-1800 m n.p.m.). Występuje w nim wiele zwierząt, w tym: zebry, bawoły, słonie afrykańskie, guźce, hieny, małpy, antylopy – impala, gnu, topi, eland, żyrafy (widziałem tylko jedną), krokodyle, hipopotamy. Wcześniej żyły lwy, ale w okresie anarchii zniknęły; aktualnie trwa program ich ponownego wprowadzania. Po zakończeniu wojny domowej większość zwierząt z parku została zjedzona przez powracających uchodźców i mieszkańców, walczących o przetrwanie.
Chyba najwięcej jest antylop i zebr. Zebry to koniowate, charakteryzują się białymi pasami na czarnej sierści. Wyróżnia się ich trzy gatunki: stepowe, pręgowane i górskie; wszystkie one występują na terenie parku. Zebry są wolniejsze od koni, ale za to bardziej wytrzymałe; każda zebra ma inny układ pasków; dzięki tym paskom, mniej ją obsiadają krwiożercze owady, bo skutecznie ukrywa się w trawie; im gorętszy region, tym zebra ma więcej pasków; paski rozpraszają 70% ciepła; ogon ma długość pół metra; zebry widzą w ciemności; mają bardzo obrotne uszy; śpią w pozycji stojącej.
Najbardziej dostojne były słonie. Nie wolno się za blisko do nich zbliżać. Nasz kierowca zrobił to jednak. Ksiądz Zdzisław nie był z tego zadowolony. Słonie mogą w każdej chwili zaatakować, zwłaszcza wtedy, gdy są w stadzie. Te były. Słoń afrykański to największe współcześnie żyjące zwierzę lądowe. Długość jego ciała dochodzi do 7,5 m; wysokość do 4 m; waga do 7,5 t. Może przeżyć 70 lat. Słonie płaczą i śmieją się; boją się pszczół. Są jedynymi dzikimi zwierzętami, które rozumieją gest wskazania na coś, bez wcześniejszego treningu.
W Rwandzie są trzy parki narodowe: Akagera, Lasu Nyungwe i Wulkanów. Tych dwóch ostatnich nie będziemy zwiedzać (chyba).