Paulina z baśni bez morału...
2025-07-10 09:38:21(ost. akt: 2025-07-10 09:51:35)
Paulina Hillmann z Nordenthal (Nory w powiecie oleckim), jako najmłodsza córka Abrahama Hillmanna, odegrała ważna rolę w życiu kulturalnym Mazur, gromadząc wokół siebie wybitnych pisarzy, poetów i intelektualistów. Jej rodzinny dom w Nordenthal był miejscem spotkań, a wśród częstych gości znajdowali się Albert Dulk, Ferdynand Hampe oraz Ludwig Walesrode. Te znajomości zaowocowały trwałymi związkami i literackimi upamiętnieniami, które do dziś świadczą o ich wzajemnych relacjach.
„Der Storch von Nordenthal” – Literacki Pomnik Rodziny Hillmannów
Ludwig Walesrode, jeden ze stałych bywalców posiadłości Hillmannów, stworzył Paulinie i jej rodzinie niezwykły literacki pomnik w postaci opowiadania „Der Storch von Nordenthal” (Bocian z Nordenthal). Książka, wydana w Hamburgu w 1857 roku, nosiła podtytuł „prawdziwa baśń, którą Ludwig przeżył i opowiedział”. Dzieło to zostało dedykowane rodzinie Hillmannów.
Opowieść Walesrode, choć osadzona w świecie zwierząt, porusza uniwersalne prawdy o ludzkim losie. Wiosna w Nordenthal przynosi pąki, kwitnące pola i słońce, a bociany radośnie klekocząc, powracają z dalekich brzegów Nilu do swoich opuszczonych mazurskich gniazd, będąc witane jako upragnieni goście.
Główny bohater utworu, Hans, który w wyniku dramatycznego sporu rodziców został wyrzucony z gniazda jako jajo, symbolizuje odmienność i poszukiwanie własnego miejsca. Jego późniejsze losy, w tym nauka latania i trudności z tym związane, a także nieszczęśliwa miłość, skłaniają do refleksji nad indywidualnym przeznaczeniem.
W końcowych zdaniach utworu autor zachęca czytelnika do własnej interpretacji: A morał tej baśni? - Kto go szuka, ten go znajdzie
Opowieść ta, choć fantastyczna, zmusza do głębszej, osobistej refleksji nad życiem i jego sensem. Warto zauważyć, że autor utworu "Der Storch von Nordenthal" przybywając do posiadłości Nordenthal, spotkał czarnego, kudłatego psa o imieniu Karo.
Przed bramą dworu utykał ku niemu czarny, kudłaty pies imieniem Caro, tak jak wiele innych psów jego rasy. Nie szczekał jednak groźnie na obcego ani nie pokazywał mu warcząc zębów, lecz skoczył na niego, patrząc na niego dobrodusznie mądrymi oczami, i z ufnością podał mu kulawą przednią łapę. Potem, wesoło machając ogonem, utykał przed nim, jakby chciał mu wskazać drogę.
A kiedy Autor przekroczył próg domu, gdzie powitano go radosnym „Witaj!” uściskiem dłoni i pozdrowieniem, serce jego rozgrzało się życiodajnym ciepłem i radością. Wśród życzliwych ludzi odnalazł, obok zaginionej bajki o szlachetnej gościnności, także swoją ukochaną, tak długo z bolesną tęsknotą na próżno poszukiwaną bajkę serca!
Paulina Hillmann i Ferdinand Gregorovius – przyjaźń i artystyczne inspiracje
Przyjaźń Pauliny Hillmann z Ferdinandem Adolfem Gregoroviusa (1821-1891) była równie znacząca. Paulina spędziła zimę 1856/1857 roku w Rzymie u kuzynki Gregoroviusa, Aurory. W tym okresie Ferdynand Gregorovius, urodzony w Nidzicy (Neidenburg), napisał dla niej jedenastozwrotkowy wiersz zatytułowany „Schloß Neidenburg”. Wiersz ten opisywał jego związek z rodzinnym zamkiem i poczucie bycia sokołem, który „odleciał w burzy w szeroki kraj”. Paulina, po powrocie do domu, wysłała mu w ramach pamiątki parawan z rysunkiem zamku Neidenburg do Włoch.
Gregorovius, który opuścił Prusy Wschodnie w 1852 roku po studiach w Królewcu, powrócił w rodzinne strony dopiero 31 sierpnia 1860 roku. Swój pobyt w Nordenthal opisał szczegółowo w „Dziennikach rzymskich” (The Roman Journals of Ferdinand Gregorovius). Odnotował, że świat w Nordenthal był „wąski”, ale dom Hillmannów posiadał „autentycznie pruską wartość i dobroć”, będąc powszechnie znanym z gościnności we wschodnich Prusach. W swoich zapiskach Gregorovius wyrażał melancholię, którą budziły „słowiański uśmiech, wzgórze, wrzosowisko, las, piękne morze”. Odwiedził swoich bliskich, którzy prowadzili „proste, oszczędne życie” i byli „szczęśliwi, a może nawet zasługują na zazdrość w swojej nieziemskiej samotności”. Zauważył, że stary właściciel majątku Hillmann, Abraham, już nie żył, a jego matka była „wzorem pruskiej matrony”. Opisywał otaczający krajobraz: szumiące sosny i jodły, przepływającą rzekę Legę, ciemne lasy i samotne wieże kościołów, a dalej widoczną Polskę.
Podczas dalszej podróży, 29 września 1860 roku, Gregorovius pojechał powozem z Nordenthal do Marggrabowy (Olecka), gdzie spotkał wielu krewnych pragnących zobaczyć kuzyna z Rzymu. Następnie udał się do Polski, przekraczając granicę w Lipówce w towarzystwie dwóch młodych Polek. Rozmawiał po polsku, choć mylił go z włoskim, a sąsiedztwo z Polską było dla niego rodzinne, gdyż jego ojciec był sędzią w Sejnach, Kalwarii i Suwałkach, a matkę poznał w Mariampolu. Opisywał Polskę jako „posępny i zniszczony” kraj, „zacieniony przez ciemny las”, wyrażając jednocześnie życzenie jej „zmartwychwstania”.
Paulina Hillmann zmarła na gorączkę we Florencji w 1866 roku. Ferdinand Gregorovius, który w tym czasie mieszkał we Florencji, głęboko odczuł tę stratę. W swoich zapiskach z 3 kwietnia opisał Paulinę jako „szlachetny umysł”, „dobry geniusz” i „prawdziwą przyjaciółkę”, która była „wzniosła w myślach i uczuciach, wolna i pozbawiona próżności i egoizmu, obdarzona jasnością intelektu, którą można nazwać rzadką”. Podkreślał, że Paulina „dzieliła jego karierę intelektualną” i że miała „najszlachetniejszą duszę”, jaką kiedykolwiek spotkał, a jej rozczarowania czyniły ją tylko szlachetniejszą i niemal całkowicie bezinteresowną. Po latach Dominik Fugger skomentował reakcję Gregoroviusa, pisząc: „Nie zachowało się z niej nic poza jednym zdaniem:
To właśnie jest nie do zniesienia w Gregoroviusie, że zawsze wyobrażał sobie, że ktoś umiera z namiętności do niego.”.
To właśnie jest nie do zniesienia w Gregoroviusie, że zawsze wyobrażał sobie, że ktoś umiera z namiętności do niego.”.
Te wspólne losy, splecione poprzez przyjaźń, literaturę i wzajemne inspiracje, stanowią fascynujący obraz życia intelektualnego i społecznego na Mazurach w XIX wieku. Paulina Hillmann, dzięki swojej gościnności i osobowości, stała się centralną postacią, która zainspirowała artystów do tworzenia dzieł, które przetrwały próbę czasu.
Józef Kunicki, 2025, www.egoturystyka.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez