Andrzej Malinowski podróżuje po Malawi. "Tutaj jest zima"
2024-08-27 08:21:32(ost. akt: 2024-08-27 17:48:20)
Andrzej Malinowski pod koniec wakacji wybrał się do Malawi. To już 126. kraj świata, który poznaje podróżnik z Judzik koło Olecka. cz.2
Nkhotakota, Salima, Mua, Chembe (Malawi), 24 sierpnia 2024 r.
Tutaj, na półkuli południowej, za równikiem jest zima.
Po przejechaniu pierwszych trzydziestu kilometrów po Malawi zepsuł się samochód. Kierowca i jednocześnie nasz przewodnik załatwił drugi i po 3 godzinach czekania pojechaliśmy dalej. W samochodzie nie ma klamek od wewnątrz. Za każdym razem kierowca musi otwierać nam drzwi.
Dzisiaj delektowałem się baobabami, przyglądałem się pracy jednej z gospodyń, która poczęstowała mnie plackiem z kukurydzy i ostrą, zieloną sałatką oraz przyglądałem się domom. Te z kolei są do siebie bardzo podobne. Wybudowane z czerwonej cegły i gliny. I są naprawdę małe. W domach praktycznie się tylko nocuje, a resztę doby spędza na zewnątrz, bo mieszkańcy Afryki tworzą niesamowitą wspólnotę. Zawsze są razem. Bycie obok siebie daje poczucie przynależności do określonej grupy i siłę. Malawijczycy zadowalają się tym, co przyniesie im każdy kolejny dzień, bo ciężko tu cokolwiek zaplanować. Na marzenia, ale te najmniejsze trzeba mieć pieniądze. Naprawdę, bez pieniędzy nic się nie da, niestety.
Dzisiaj delektowałem się baobabami, przyglądałem się pracy jednej z gospodyń, która poczęstowała mnie plackiem z kukurydzy i ostrą, zieloną sałatką oraz przyglądałem się domom. Te z kolei są do siebie bardzo podobne. Wybudowane z czerwonej cegły i gliny. I są naprawdę małe. W domach praktycznie się tylko nocuje, a resztę doby spędza na zewnątrz, bo mieszkańcy Afryki tworzą niesamowitą wspólnotę. Zawsze są razem. Bycie obok siebie daje poczucie przynależności do określonej grupy i siłę. Malawijczycy zadowalają się tym, co przyniesie im każdy kolejny dzień, bo ciężko tu cokolwiek zaplanować. Na marzenia, ale te najmniejsze trzeba mieć pieniądze. Naprawdę, bez pieniędzy nic się nie da, niestety.
W Mua zwiedzaliśmy muzeum historii i kultury narodowej. Jest ono ciekawie urządzone. Nie ma w nim ani jednego komputera czy jakichś tablic wirtualnych, interaktywnych. Eksponaty są autentyczne. Jest też dużo zdjęć. W Europie, w zasadzie każde muzeum wykorzystuje komputeryzację.
Czuję się tu bezpiecznie. Miejscowi w stosunku do białych są w porządku. Nie są też nachalni. Chętnie pozują do zdjęć, zwłaszcza dzieci.
Ten, kto ma telefon komórkowy czuje się kimś. To przedmiot zazdrości i bogactwa.
W jednej ze wsi odbywał się festyn muzyczny. Były tańce i śpiewy. Mieszkańcy kolorowo ubrani, ale tylko kobiety. Byliśmy tam atrakcją. Wiele osób robiło z nami zdjęcia.
Głównym produktem żywnościowym w Malawi jest kukurydza. Uprawia się tytoń i herbatę, ale z przeznaczeniem na eksport. Państwo to posiada niewiele bogactw mineralnych. Wydobywa się boksyty i apatyty.
Każdego dnia jem grillowane ryby. Pomimo że jest to tak biedny kraj, biedny z biednych to ceny nie są wcale najniższe.
Nocujemy w warunkach nieciekawych.
CDN
Andrzej Malinowski
Andrzej Malinowski