Z Wielkich Bałówek do wielkiego miasta

2023-11-22 09:33:35(ost. akt: 2023-11-30 09:16:12)

Autor zdjęcia: kadry z programu

Spore poruszenie wśród lokalnej społeczności wywołało pojawienie się ekipy telewizyjnej w jednej ze wsi pod Nowym Miastem Lubawskim. Dziś, kilkanaście dni po emisji, wspominamy udział Sylwii i Mieczysława Zapolskich z Wielkich Bałówek w programie "Damy i wieśniaczki". 
Dwie kobiety z dwóch różnych światów zamieniają się rolami i życiem. Panie ze wsi jadą zazwyczaj do wielkiego miasta, a na wieś przybywają "damy", którym wiejskie życie jest obce. To program pełen kontrastów i emocjonalnych doświadczeń dla obu stron. Tak było i tym razem, gdy swoim życiem i domem zamieniły się Sylwia z Wielkich Bałówek, w programie "wieśniaczka", z Karoliną z Warszawy, czyli "damą". Mimo, że to panie są tytułowymi „damą” i „wieśniaczką”, to udział w programie angażuje całe rodziny. 

Sylwia Zapolska od roku jest żoną Mieczysława, rolnika z Wielkich Bałówek. Para poznała się na portalu randkowym. Razem prowadzą gospodarstwo, hodują świnie i drób. Codzienność na gospodarstwie prosta nie jest, o czym przekonała się Karolina z Warszawy, projektantka ubrań, przebojowa kobieta, kompletne przeciwieństwo spokojnej i skromnej Sylwii. 

— To się wszystko działo błyskawicznie. Gdy otrzymałam propozycję udziału w programie byłam w szoku. Po rozmowie z mężem, wspólnie zdecydowaliśmy, że to może być fajna przygoda. Niemal tego samego dnia się zgodziliśmy — wspomina Sylwia Zapolska.

— Żona miała opory, ale ja ją namówiłem — mówi pan Mieczysław, który na swoim gospodarstwie spędzał czas z "damą" z Warszawy. A działo się wiele, pani wyrwana z warszawskich luksusów, musiała jakoś przeżyć wśród świń, nieprzyjemnego zapachu i ciężkiej pracy, w warunkach dalece różnych od salonów. Państwo Zapolscy z uśmiechem wspominają pobyt całej ekipy, która była autentycznie zdziwiona jak w chlewie może śmierdzieć. 

— Po szoku dnia pierwszego, drugiego dnia cała ekipa pojawiła się w kombinezonach i maseczkach — wspomina pan Mieczysław, który doskonale rozumie, że dla osób nie związanych z pracą na gospodarstwie, szczególnie przykre zapachy mogą być wyjątkowo uciążliwie. 

Większość tego co można było w telewizji zobaczyć wydarzyła się zupełnie spontanicznie, scenariusz pisało samo życie. Było kilka niespodzianek, np. kura która postanowiła dziobnąć Karolinę, riposty Mietka też nie wynikały ze scenariusza. Uczestnicy mogli i byli naturalni, ale trzeba pamiętać, że to telewizyjne show i na niektóre dialogi czy wydarzenia, trzeba patrzeć z przymrużeniem oka. 
Mimo, iż program "Damy i wieśniaczki" toczy się równolegle na wsi i w mieście, to trzeba przyznać, że ta wiejska część wzbudzała więcej emocji. Można było naprawdę się pośmiać. I o to chodziło, aczkolwiek sama Karolina w mediach społecznościowych, podsumowując swój udział w programie, przyznała, że życie na wsi jest niezwykle trudne, z podziwem i szacunkiem podchodzi do państwa Zapolskich, u których gościła. 

— Dla Mietka ważne było, aby zjeść wspólny posiłek, usiąść razem przy stole. To mnie urzekło, takich rzeczy nie doceniamy, nie celebrujemy. Wielka szkoda — mówiła Karolina — Będę chciała zabrać moich bliskich do Sylwii i Mietka, aby pokazać im jak wygląda życie z dala od wygód, restauracji i galerii handlowych. 

Jak się czuła Sylwia w Warszawie?

— Byłam zagubiona, przytłoczona wielkim miastem, panującą tam szybkością życia. Miło spędziłam czas w domu Karoliny, świetnie bawiłam się z jej dziećmi, ugościli mnie bardzo dobrze. Ciepło wspominam spotkanie z przyjaciółką Karoliny, można było naprawdę spokojnie porozmawiać i spędzić czas — wspomina Sylwia Zapolska — Czułam dokładnie to, co powiedziałam w programie, cieszyłam się, gdy wracałam do domu. 
Państwo Zapolscy po emisji programu spotkali się z bardzo pozytywnym odbiorem. Reakcje bliskich były bardzo pozytywne. Oni sami byli zadowoleni, bo zobaczyli, że wypadli tak, jak są na co dzień. 
— To była fajna przygoda, chwilowe oderwanie od codziennej rutyny w gospodarstwie. Oboje z Sylwią nie zamienilibyśmy naszego życia. — mówi pan Mietek.

— Ja nie potrzebuję wydawać pieniędzy na ciuchy, Karolina i ja mamy inne priorytety, jesteśmy kompletnie różne, żyjemy w innych bajkach, ale każda z nas kocha swój świat — mówi pani Sylwia, która swoim spokojem, prostotą zyskała spore grono sympatyków. 

 A jak to się zaczęło? Pani Sylwia w swoich mediach społecznościowych zamieściła post, w którym polecała do sprzedaży swojskie sery i jajka. To wystarczyło, aby produkcja "Dam i wieśniaczek" zareagowała i zaprosiła do programu.
"Dama i wieśniaczka" bogatsze o nowe doświadczenia żyją tak jak przed programem. Sylwia Zapolska prowadzi dom i gospodarstwo, sprzedaje wyroby z gospodarstwa — twaróg, jajka, kury, kaczki. Mietek świadczy usługi koparko-ładowarką, od rana do wieczora krąży między chlewnią a kurnikiem. Wspólnie marzą o lotnictwie, które jest ich pasją. Niespieszne życie na wsi toczy się w zgodzie z naturą. Karolina dalej sprzedaje ubrania w Internecie. Ich drogi z pewnością kiedyś się jeszcze spotkają. 

Odcinek programu z Wielkich Bałówek dostępny jest w serwisie Player.pl.  

red.
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5