Piórem i sercem pisany felieton Anny Jarosz

2023-02-13 22:43:01(ost. akt: 2023-02-25 10:15:13)

Autor zdjęcia: archiwum

"Piórem i sercem pisane" — to felietony Anny Jarosz, mieszkanki Nowego Miasta, która swoim nietuzinkowym słowem, pozwala spojrzeć na rzeczywistość odrobinę inaczej. W gąszczu komunikatów i informacji, felietony Anny Jarosz, to niezwykła uczta słowa, myśli, przemyśleń, refleksji. Dziękujemy pani Ani za możliwość ich publikowania.
Dziewiąty stopień od dołu zaskrzypi. Zawsze tak ma. Tak samo jak Piotr. Co prawda nie skrzypi, ale po każdym kichnięciu mówi: „Co prawda, to prawda”. Przewidywalny do bólu. Czasami; bo jak mu się zmieni opcja, potrafi podjąć nieprzemyślaną decyzję. A owa decyzja uderza rykoszetem w Elżbietę. I w stan domowych finansów.

Tak sobie myślała Elżbieta pokonując kolejne stopnie wiodące do łazienki na piętrze. Nazbierało jej się zarówno rzeczy do prania, jak i do przemyślenia. Piotr wydawał jej się czasem hermetyczny i pancerny; jak zakuty w zbroję. Z naciskiem na zakuty. Bo jak sobie coś umyślił, to nie było mocnych. Na dodatek miał krótki lont. Logiczne argumenty odbijały się od zaperzenia i narastającej w błyskawicznym tempie pasji. On oczywiście nie był niczemu winien. Winni zawsze byli inni. Empatia w skali od jeden do dziesięć? Minus dwa. O, i w łazience znowu popiół od papierosa na posadzce. Nie nauczyła mamusia sprzątać; nawet po sobie.

Elżbieta mruknęła pod nosem: „Wyszłam za mąż, ale nie wyszło. No cóż, nawet skarpetki nie zawsze do końca są parą. Wszystko wychodzi w praniu”. Tyle lat razem; taki szmat życia przeminął. Nie przeraża sam fakt, że życie mija. Przeraża, że tyle go mija bezowocnie. Przegapiane, przemilczane. Życie na pół etatu.
Pralka robiła swoje, a Elżbieta przysiadła ogarnięta falą wspomnień. Wyprawy do lasu, nad jezioro. Nowe widoki, wciąż coś ciekawego do obejrzenia. Do momentu, kiedy Piotr zdecydował, że on woli ten jeden jedyny las. W którym są grzyby. Potem jeździł już sam, bo Elżbieta wolałaby coś nowego zamiast tych samych ścieżek. Grzyby nie były jej pasją.

W tym momencie z lekka się zacukała. „Dlaczego sobie to odpuściłam? Przecież rzecz nie w tym, na co się patrzy, ale jak się patrzy. Mogłam jechać i odkrywać nowe rzeczy pod każdym krzaczkiem. Tak jak w tym domu. Mieszkam w nim od sześćdziesięciu lat, a nie zamieniłabym go na inny. Przyjazna stałość znanych ścian, ale i urok nagłej nowości. Jak choćby pelargonie na parapecie, które dziś zalśniły jak klejnoty w promieniach zimowego słońca”.

Czas przyspiesza bieg, gdy przecieka przez palce. Gdy potrafimy się zdobyć na wciąż świeże spojrzenie, trwa tyle, ile trzeba. Warto się potrudzić i spróbować patrzeć tak, jakbyśmy codziennie odkrywali świat na nowo. Świat i tych, z którym go dzielimy. Konglomerat zalet i wad nie musi zszarzeć przysłonięty przez te ostatnie.. W popiele też może rozbłysnąć diament.

Fot. archiwum
Anna Jarosz, nowomieszczanka urodzona jako Anna Bukowska ponad 2 miliardy sekund temu. Miłośniczka futrzaków. Aktualnie na stanie trzy koty w domu, stareńki pies znaleziony w lesie (w przeliczeniu na ludzki wiek ponad stulatek) i parę kotów w garażu (mają specjalne wejście). Również miłośniczka książek. Czasem nazbyt rozmowna. Jej dewiza - TU i TERAZ. I jeszcze - czasem, zamiast wyolbrzymiać problemy, warto wyolbrzymić radość. Ma trochę belferskich zapędów; jako że nauczycielem się nie bywa. Nauczycielem się jest.

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B