Problem smogu wraca jak bumerang
2021-12-30 11:47:47(ost. akt: 2021-12-30 11:50:04)
Trudniej nam się oddycha, szczególnie zimą. Winny jest smog, który nie bierze się znikąd. Zanieczyszczenia w powietrzu nie powstają na skutek działania wielkich fabryk, ale przede wszystkim z powodu tak zwanej niskiej emisji i środków transportu, a tworzą ją lokalne kotłownie i domowe piece grzewcze, w których wykorzystywane paliwo jest spalane nieefektywne. Sytuację pogarsza spalanie odpadów.
Raz lepiej, raz gorzej. Ale częściej trudniej nam się oddycha. Winne jest zanieczyszczone powietrze, o którym coraz więcej wiemy, ale czy jesteśmy świadomi, skąd się bierze?
Gdy nadchodzi sezon grzewczy, odżywa problem smogu. Latem trochę o nim zapominamy, a zimą? Już się niego przyzwyczailiśmy. Choć zanieczyszczone powietrze czuć „gołym nosem”, najczęściej wzruszamy tylko ramionami. Mówimy, że jest. I komentujemy: „trzeba coś z tym zrobić”. Tylko co? I kto?
Smog nie bierze się znikąd. Zanieczyszczenia w powietrzu nie powstają na skutek działania wielkich fabryk, ale przede wszystkim z powodu tzw. niskiej emisji i środków transportu. Pod tą pierwszą rozumie się spalanie niskiej jakości węgla w tradycyjnych piecach — a nawet i śmieci, bo i one często w nich lądują. Mimo że coraz więcej się o tym mówi, problem nie znika. Liczy się więc to, co człowiek wrzuca do pieca. Ale ważne jest też to, czym jeździ. Smog samochodowy to nie tylko to, co wylatuje bezpośrednio z rur wydechowych. To też pyły uliczne, które auta, a nawet piesi wzbijają w powietrze. Dlatego tak ważne jest regularne czyszczenie ulic i chodników.
Zimą ulice sprzątane są rzadko. W tej chwili trwa sezon, kiedy sypie się na nie najwięcej soli i piachu. Prawdopodobnie drogi będą czekały na uprzątnięcie, aż pogoda pozwoli, czyli prawdopodobnie do wiosny. Mogłoby się wydawać, że sprawę może rozwiązać deszcz, który zmywa zanieczyszczenia. To nie wystarcza. Deszcz może rozpuścić zaschnięte zanieczyszczenia stałe zalegające na ulicach, czy chodnikach, ale może sprawi, że zostaną spłukane do kanalizacji. I to dlatego tak szybko brudzą nam się samochody.
Smogu nie czuć. Jak wychodzimy z domu i czujemy gryzące spaliny, to tak naprawdę czujemy właśnie dwutlenek azotu albo dwutlenek siarki. Jak czujemy spaloną gumę albo różne metaliczne zapachy, to najpewniej nie jest to smog, tylko na przykład uszkodzony samochód sąsiada. Nie mylmy tych zapachów ze smogiem, bo on najczęściej jest niewyczuwalny.
Gdy mówimy o smogu, najczęściej myślimy jednak o kominach. Widzimy gęsty dym z kominów, czujemy, gdy mieszkańcy palą nie tym, czym powinni. Dlatego w wielu miastach Polski działają patrole antysmogowe, które z wykorzystaniem drona, który jest wyposażony w czujniki kontroli dymu, śledzą spalanie odpadów w piecach. Tam, gdzie takie urządzenia monitorują dym, ujawniane jest spalanie śmieci, które uwalniają niedozwolone substancje. W Nowym Mieście nie korzysta się z takiej technologii.
A sytuacja jest poważna, wystarczy wieczorem otworzyć okno lub wyjść na ulicę.
Gołym okiem widać skąd ten gryzący dym się wydobywa. Gdy jeszcze funkcjonowała w Nowym Mieście straż miejska, tam można było zgłaszać, że sąsiad pali w piecu np. śmieciami. Pod koniec 2019 roku, straż miejska poinformowała, że w latach 2016 - 2018 podjęto 51 interwencji dotyczących podejrzenia spalania odpadów na posesjach. W wyniku tych kontroli pouczono 23 osoby, głównie z powodu gromadzenia na posesjach odpadów i materiałów, które w wyniku spalania wydzielają szkodliwe substancje. 10 właścicieli ukarano mandatami karnymi a 1 osoba otrzymała wyrok skazujący za spalanie odpadów po skierowaniu wniosku do Sądu Rejonowego. W roku 2019 podjętych zostało 6 interwencji wobec osób podejrzanych o spalanie odpadów w piecach, z czego pouczono 1 osobę a 5 ukarano mandatami karnymi. Straży Miejskiej już nie ma, a na policję wpływają jednostkowe zgłoszenia. Być może nie każdy wie, ale to właśnie na policję można, a nawet należy zgłaszać podejrzenia niewłaściwego spalania. Dotyczy to zarówno domów mieszkalnych, jak i firm czy fabryk.
Już kilka lat temu burmistrz Nowego Miasta Lubawskiego, Józef Blank, podjął działania mające na celu włączenie mieszkańców do ochrony i poprawy czystości powietrza. Na wniosek burmistrza, Rada Miejska od kilku lat w uchwale budżetowej zabezpiecza środki na dopłaty do likwidacji tzw. kopciuchów.
— Mieszkańcy pozytywnie odpowiadają na te działania likwidując stare piece, przyłączając swoje nieruchomości do ciepłociągu, sieci gazowej lub montując ekologiczne źródła ciepła — mówi burmistrz Józef Blank — Już w latach minionych zwracałem się do mieszkańców z apelem o konieczność troski o czystość powietrza i to przynosi pozytywne efekty. Obecnie gromadzone są informacje o wszelkiego rodzaju stosowanych przez mieszkańców źródłach ciepła, których uzyskanie planuje się do końca czerwca 2022 roku. Ponadto w Szkole Podstawowej nr 3 im. Filomatów Nowomiejskich zamontowana jest stacja monitorująca jakość powietrza w naszym mieście - dodaje burmistrz.
Położenie Nowego Miasta w dolinie rzeki Drwęcy ma duży wpływ na jakość powietrza, zwłaszcza w sezonie grzewczym.
Przy pewnych, niekorzystnych warunkach meteorologicznych brakować może dostatecznej cyrkulacji powietrza. Najczęściej są to zjawiska chwilowe, niemniej jednak potęgujące wrażenie zadymienia miasta, zwłaszcza w połączeniu z często występującą mgłą lub parowaniem wody z terenów rozlewiska rzeki w okresie jesienno - zimowym.
Jednak to mieszkańcy muszą podejmować działania w celu poprawy czystości powietrza poprzez świadome wybory chociażby tego co wkładają do pieca. Nie bez znaczenia na plus jest funkcjonowanie w Nowym Mieście Centralnej Kotłowni i podłączenie do niej budynków wielorodzinnych i użyteczności publicznej, doprowadzenie gazu i dynamiczna rozbudowa sieci gazowej na terenie miasta oraz wprowadzone przez samorząd miejski dopłaty do wymiany źródeł ciepła.
Obserwując zmiany jakie zachodzą w tym zakresie w naszym mieście, można zaryzykować stwierdzenie, że za kilka lat będziemy tu oddychać powietrzem wolnym od dymu. Ale zanim to nastąpi, potrzeba edukacji i reakcji, nie tylko w komentarzach na portalach społecznościowych. Dlatego zachęcamy aby reagować i informować stosowne służby tj. policję. Nasza właściwa reakcja spowoduje podjęcie interwencji i będzie to kolejny krok do walki o czyste powietrze.
Od czterech miesięcy na właścicielach i zarządcach budynków spoczywa obowiązek zgłoszenia źródła ich ogrzewania do Centralnej Ewidencji Emisyjności Budynków (CEEB). Niepokoić może wolne tempo rejestracji źródeł ogrzewania. Na Warmii i Mazurach na prawie 217,5 tys. nieruchomości, zarejestrowanych jest dopiero niecałe 18 tys. W zgłoszeniach przeważają kotły, piece i kuchnie na paliwa stałe, czyli m.in. węgiel. Stanowią one przeszło połowę wszystkich źródeł ciepła. Dzięki ewidencji rząd i samorządy będą wiedziały, jaki jest stan techniczny budynków oraz czym są ogrzewane. Ma to ułatwić przygotowanie odpowiedniego programu wsparcia termomodernizacji. Ten, kto do połowy przyszłego roku nie poinformuje, czym ogrzewa swój dom lub mieszkania, zapłaci grzywnę w wysokości nawet 500 zł.
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez