Posiadacz wielkiego intelektu i ciętego języka

2021-10-13 19:31:48(ost. akt: 2021-11-11 09:31:23)

Autor zdjęcia: Gen. Adolf Waraksiewicz (stoi) przemawia podczas uroczystego obiadu z okazi 10-lecia 2 Pułku Ułanów Grochowskich/ Źródło: NAC,sygn. 1-W-1386-2

Zagłębiając się w historię armii II Rzeczpospolitej nie sposób pominąć wyjątkowej postaci, generała Adolfa Mikołaja Waraksiewicza. Urodzony na Ukrainie, pierwsze szlify żołnierskie zbierał w armii carskiej, ale w listopadzie 1918 roku wstąpił w szeregi odradzającego się Wojska Polskiego.
Adolf Mikołaj Waraksiewicz był postacią długo zapomnianą, miał stopień generała, a na jego pogrzebie w Nowym Mieście Lubawskim było zaledwie 7 osób.

To pokłosie jego poglądów umiejscowionych w ówczesnej sytuacji politycznej. Waraksiewicz był człowiekiem nietuzinkowym, o jego zdolnościach przywódczych świadczy długa lista jednostek na czele których stał. I Brygada Jazdy, III Brygada Jazdy, IX Brygada Jazdy, 9 Samodzielna Brygada Kawalerii, XVIII Brygada Kawalerii, Brygada Kawalerii „Suwałki”. Był cenionym dowódcą, prawdziwym kawalerzystą z krwi i kości cieszącym się poważaniem wśród swoich żołnierzy. Sam stanowił najlepszy przykład, rozwijał się, doszkalał, interesował się publikacjami na temat kawalerii. Śmiało można powiedzieć, że znał wszystkie nowinki na miarę swoich czasów. Miał ogromną wiarę w swoich żołnierzy, dbał o nich, starał się, aby byli należycie wyszkoleni i wyposażeni. To ogromnie ważne cechy, które w obliczu konfliktu stanowiły o wielkości będąc strategicznym elementem prowadzącym do sukcesu.

Skąd zatem nagłe zainteresowanie Waraksiewiczem? To za sprawą trzech dziewcząt, mieszkanek Jamielnika – ówczesnych uczennic Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Iławie, które jesienią 2012 roku przystąpiły do konkursu „Szkolna Liga Historyczna" ogłoszonego przez czasopismo „Mówią Wieki". Joanna Moczydłowska, Karolina Kłosowska i Adrianna Michałkiewicz „od zawsze" interesowały się historią, były wtedy członkiniami Klubu Miłośników Lokalnej Historii, działającego przy Bibliotece Publicznej w Jamielniku. Tematem trzeciego z sześciu etapów konkursu było zaprojektowanie pomnika osobie zasłużonej dla narodu bądź regionu. Dziewczęta o pomoc w tej sprawie zwróciły się do Elżbiety Olszty, która stoi czele Biblioteki Publicznej w Jamielniku. To w jamielnickiej bibliotece zrodził się pomysł pośmiertnego uhonorowania gen. A.M. Waraksiewicza. Udział Stowarzyszenia Ułanów Grochowskich im. gen. J. Dwernickiego w uroczystości odsłonięcia pomnika to również inicjatywa pani Elżbiety. Jest pasjonatką lokalnej historii - od lat gromadzi na strychu biblioteki świadectwa dawnej kultury materialnej i faktograficznej.

Zatem dziewczęta trafiły pod najlepszy z możliwych adresów co zakończyło się sukcesem. Konkurs wygrały, pomnik mógł powstać, jednak to wcale nie było takie proste.


— Generał Waraksiewicz mieszkał w Tyliczkach i właśnie tam chciałyśmy, aby pomnik był usytuowany. Jednak lokalna społeczność nie wyraziła na to zgody. Zarzucano Waraksiewiczowi to, że urodził się na Ukrainie i służył w wojsku carskim. Przecież w tamtym czasie Wojska Polskiego nie było! To właśnie Waraksiewicz był w szeregach odradzającego się Wojska Polskiego — opowiada Elżbieta Olszta, zapewniając, że historia związana z pomnikiem to temat długi i ciekawy, do którego z pewnością wrócimy.

Ostatecznie obelisk stanął w Mszanowie, na placu przy budynku Urzędu Gminy Nowe Miasto. Realizacji odsłonięcia pomnika gen. A.M. Waraksiewicza podjęło się Stowarzyszenie Wspierające Rozwój Wsi Jamielnik, którego prezesem jest Barbara Grzywacz. Uroczystość jego odsłonięcia miała charakter wojskowy, rozpoczęła się mszą świętą w intencji generała Waraksiewicza i kawalerzystów, którzy poświęcili życie Ojczyźnie. Kompania honorowa oddała salwę, a inicjatorki budowy obelisku zostały obdarowane pamiątkami od wojska i Stowarzyszenia Ułanów Grochowskich. W programie znalazł się koncert orkiestry wojskowej oraz pokaz ułańskiej jazdy konnej. Od tego momentu generał Waraksiewicz przestał być pomijany czy zapominany, chociaż jego postać do dziś wzbudza emocje wśród lokalnej społeczności.

Elżbieta Olszta jest fantastycznym mówcą, jej opowieści o generale Waraksiewiczu są tak niezwykłe, wciągające, pełne ciekawostek i pokazują, że tej postaci nie można poznawać encyklopedycznie. Pani Elżbieta nie poprzestała na pomniku i odznaczeniu Waraksiewicza, wciąż zbiera po nim pamiątki, informacje na jego temat, wciąż rozmawia z jego krewnymi. Jedną z ciekawostek z życia generała, którą pani Elżbieta postanowiła zaakcentować jest szabla, a dokładniej udział generała w konkursie. We wrześniu 1928 roku, Adolf Mikołaj Waraksiewicz wziął udział w konkursie na nowy wzór szabli polskiej, jego projekt został wyróżniony i wraz z trzema innymi stał się podstawą opracowanej przez Instytut Badań Materiałów i Uzbrojenia szabli polskiej WZ — 34. Dziś jej wierna kopia znajduje się w Urzędzie Gminy Nowe Miasto z siedzibą w Mszanowie, w powiecie nowomiejskim. Szabla, a dokładnie jej wyjątkowa replika wykonana została przez Michała Wrońskiego ze Stowarzyszenia II Pułku Ułanów Grochowskich z Podkowy Leśnej. Incjatorem był wójt gminy Nowe Miasto Tomasz Waruszewski, szabla została przekazana na ręce Elzbiety Olszty latem 2020 roku, skąd trafiła do Urzędu.
— Szabla została złożona z części pozyskanych przeze mnie na giełdach, aukcjach lub ze zbiorów własnych — opowiada Michał Wroński, twórca szabli. — Oryginalna jest jej rękojeść, która przetrwała całą zawieruchę wojenną. Klinga została wykonana ze stali, która odpowiada parametrom przedwojennej, oryginalnej szabli. Co do milimetra zrobiona jest zgodnie z oryginałem. To nie jest jedynie replika, to wierna kopia szabli Waraksiewicza — mówi wykonawca.

Szabla stanowi o jego wielkim zaangażowaniu, ale ciekawostek z życia generała jest zdecydowanie więcej. Nie ma watpliwości, że Waraksiewicz wykazywał się niezwykłą inteligencją, w połączeniu ostrym językiem, powstawała mieszkanka wybuchowa. Jak na przykład podczas podróży pociągiem do Baranowicz. Jako dowódca, Waraksiewicz był zobowiązany do podróży w pierwszej klasie, i właśnie taki bilet kupił. W pociągu okazało się, że dla pierwszej klasy był przeznaczony tylko jeden przedział, na dodatek zajęty. Mimo to wszedł do przedziału, zasalutował, przedstawił się i usiadł na wolnym miejscu. Okazało się, że jego współpasażerem był poseł, który zwrócił mu uwagę, że przedział jest zarezerwowany. Adolf Mikołaj Waraksiewicz nie miał zamiaru przedziału opuszczać, w zawiązku z tym poseł udał się do konduktora. Waraksiewicz za nic miał konduktorską interwencję, dlatego sprowadzono patrol żandarmerii. To także nie pomogło, Waraksiewicz nie miał zamiaru opuścić przedziału, za to nakazał żandarmom spisać raport, który sam podyktował: „Pułkownik Waraksiewicz odmówił opuszczenia przedziału I klasy, na który posiadał bilet. Uzasadnienie: takich dowódców brygady jest w Polsce 13, a takich durniów jak ten – 444”. Kawalerzysta ostatecznie dojechał pociągiem do swej jednostki w Baranowiczach.

— Waraksiewicz nie rozstawał się z laską, w ten sposób chciał ukryć to, że kulał - efekt kontuzji podczas konnej jazdy — opowiada Elżbieta Olszta —Był również inicjatorem i pomysłodawcą odznaki ułańskiej. Ułani z 2 . Pułku Ułanów Grochowskich nazywani byli Białymi Ułanami. Taki napis znajduje się na pomniku w Mszanowie „My Biali Ułani pod opieką Matki Boskiej Częstochowskiej / nigdy nie zginiemy/ choćby się moce czarcie przeciwko nam sprzysięgły”. Patronką Ułanów była Matka Boska Częstochowska i dlatego generał wymagał od ułanów czci do Matki Boskiej.

Warto wiedzieć, że trzy kamienie znajdujące się na pomniku Waraksiewicza w Mszanowie symbolizują zmarłych: wnuka Maciusia, żonę Jadwigę i samego generała.


Pochodzą z grobowca z Tyliczek, w którym pochowany był wnuk i żona. Ich szczątki pod osłoną nocy przeniósł wnuk generała, Krzysztof Rząśnicki, który mieszka w Sztokholmie, pani Elżbieta ma z nim kontakt do dziś.

— O ciekawostkach związanych z generałem, ale także z Pułkiem Ułanów można opowiadać bez końca. To nie są nudne, historyczne wspomnienia, a piękna opowieść, bardzo bogata w symbolikę i tradycje — mówi pani Elżbieta — Miałam okazję być na balu organizowanym przez Pułk Ułanów Grochowskich, to było przeżycie nie do opisania.

W różnych opracowaniach historycznych pojawia się wątek spotkania generała Waraksiewicza z majorem Zygmuntem Szyndzielarzem pseudonim „Łupaszka” podczas narady dowódców oddziałów partyzanckich podziemia niepodległościowego walczących na terenach Pomorza, Mazowsza i Mazur. Do spotkania doszło 14 lipca 1946 roku w miejscowości Lorki, gmina Grodziczno, powiat nowomiejski. Poza Waraksiewiczem i "Łupaszką" na naradzie obecny byli: „Kryjak” Paweł Nowakowski (dowódca batalionu ROAK), „Sowa” Stanisław Balla, „Zjawa” Andrzej Różycki i „Wilk” Franciszek Wypych, dwaj dowódcy oddziałów Narodowych Sił Zbrojnych z pogranicza mazowieckiego. Był także oficer porucznik Władysław Łukasik pseudonim „Młot”. Nie wiadomo czy i jakie zapadły ustalenia w tym gronie, nie są znane tematy poruszane na naradzie, jednak spotkanie to miało wartość poprzez sławę samego "Łupaszki". Waraksiewcz wtedy nie miał kluczowego znaczenia, był raczej figurantem w spotkaniu, jego obecność jako generała miała raczej podnieść rangę tego wydarzenia.

Bogata biografia generała Waraksiewicza jest bez wątpienia pełna kluczowych dla Polski momentów, sytuacji i wydarzeń. Dziś to wszystko pozostaje w sferze rozważań historyków. Nie bez znaczenia są wszelkie inicjatywy mające na celu upamiętnienie takich osób jak Adolf Mikołaj Waraksiewicz, który był wybitnym żołnierzem, kawalerzystą, od 1932 roku mieszkańcem Ziemi Nowomiejskiej. Poprzez swoją niezłomną walkę o polskość został mianowany przez Prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej Ignacego Mościckiego generałem brygady. Za męstwo i odwagę został uhonorowany wieloma odznaczeniami państwowymi, w tym wojennym Orderem Virtuti Militari.

W lutym 1946 roku powrócił z Francji, osiadł w swoim przedwojennym majątku Tyliczki, obecnie część wsi Tylice, gmina Nowe Miasto, powiat nowomiejski. Tu zajmował się gospodarstwem i produkcją doniczek ceramicznych. Zmarł 13 września 1960 roku w szpitalu w Nowym Mieście Lubawskim. Został pochowany na miejscowym cmentarzu.

Alina Laskowska
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl


2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B