Na Fundusz Obrony Narodowej mieszkańcy zebrali ogromną kwotę... - Nowe Miasto Lubawskie

Na Fundusz Obrony Narodowej mieszkańcy zebrali ogromną kwotę...

2025-09-01 00:06:57(ost. akt: 2025-09-01 00:24:01)
Dr Andrzej Korecki prezentuje egzemplarz gazety "Drwęca"

Dr Andrzej Korecki prezentuje egzemplarz gazety "Drwęca"

Autor zdjęcia: Joanna Główczewska

Jedność i solidarności mieszkańców ziemi lubawskiej sprzed wybuchu II wojny pozostaje do dziś w pamięci. Jest to ważne świadectwo tego, że lokalna społeczność potrafiła w obliczu zagrożenia stanąć razem i działać dla wspólnego dobra. Rozmawiamy o tym z Andrzejem Koreckim, historykiem z Nowego Miasta Lubawskiego.
– Co najbardziej zwraca uwagę w postawie mieszkańców dawnego powiatu lubawskiego w obliczu nadchodzącej wojny?
– Przede wszystkim niezwykła jedność i ofiarność. W 1939 roku nikt już nie miał wątpliwości, że niemieckie zagrożenie jest realne. Ludzie potrafili odłożyć na bok spory polityczne, by skupić się na tym, co najważniejsze – na obronie ojczyzny. Ta mobilizacja była widoczna w każdej sferze — od zbiórek pieniędzy, poprzez działalność organizacji społecznych, aż po indywidualne decyzje o wstąpieniu do wojska.

– Kiedy zaczęto dostrzegać, że sytuacja staje się niebezpieczna?
– Już w 1933 roku, gdy Hitler doszedł do władzy. Lokalne gazety pisały o owacjach na jego cześć w Niemczech, ale ton tych doniesień był bardzo powściągliwy. Z biegiem lat napięcie rosło. W 1938 i 1939 roku dało się zauważyć konsolidację społeczeństwa polskiego powiatu lubawskiego. Zaniechano nawet ostrych sporów prasowych – „Drwęca”, gazeta Stronnictwa Narodowego, przestała atakować konkurentów politycznych, bo wszyscy wiedzieli, że nadszedł czas wspólnego działania.

Jak mieszkańcy włączali się w przygotowania obronne?
– Najbardziej wymowna była akcja zbiórek. Do sierpnia 1939 roku na Fundusz Obrony Narodowej w powiecie lubawskim udało się zgromadzić blisko 20 tysięcy złotych. Była to jak na ówczesne czasy ogromna kwota, jeśli weźmiemy pod uwagę poziom zamożności mieszkańców. Z tych pieniędzy w czerwcu 1938 roku zakupiono osiem ciężkich karabinów maszynowych i uroczyście przekazano je wojsku w Brodnicy. To był bardzo symboliczny gest – ludzie mieli poczucie, że realnie wzmacniają armię.

– A jaką rolę odgrywały organizacje społeczne?
– Kluczową rolę pełnił Polski Związek Zachodni, wcześniej znany jako Związek Obrony Kresów Zachodnich. Jego zadaniem była repolonizacja dawnych ziem zaboru pruskiego i walka z niemiecką propagandą. Pod koniec kwietnia 1939 roku zorganizowano akademię, podczas której uchwalono rezolucję. Zawierała ona ślubowanie pracy dla wzmocnienia polskości Pomorza oraz gotowość do walki zbrojnej. Wzywano też państwo, aby pomogło w walce z bezrobociem i biedą na terenach przygranicznych, które były szczególnie narażone na wpływy niemieckie.

– To świadczyło o dużej świadomości społecznej…
– Dokładnie tak. Ludzie rozumieli, że wojna nie będzie tylko sprawą armii, ale całego narodu. Wiedzieli, że propaganda niemiecka uderza w Polskę nie tylko z zewnątrz, ale także poprzez lokalne niemieckie środowiska. Warto dodać, że prezes powiatowego Polskiego Związku Zachodniego, aptekarz z Nowego Miasta – Bolesław Maternicki – zapłacił za swoją działalność najwyższą cenę. W październiku 1939 roku został rozstrzelany przez okupantów. To tragiczny przykład, jak niebezpieczne było zaangażowanie w obronę polskości.

– Jak młodzi ludzie reagowali na sytuację?
– W sierpniu 1939 roku wielu młodych mężczyzn z Nowego Miasta zgłaszało się ochotniczo do 67 pułku piechoty w Brodnicy. Powstał Powiatowy Sztab Wojskowy, który koordynował przygotowania obronne. W całym, liczącym około 100 kilometrów pasie przygranicznym, zorganizowano i wzmocniono placówki wojskowe. To pokazuje, że lokalna społeczność była mentalnie przygotowana do wojny – choć oczywiście nikt nie mógł przewidzieć jej skali i tragedii, jaka nastąpiła.

– Szczególne wrażenie robi działalność harcerzy....
– Zgadza się. W lipcu 1939 roku w Białej Górze odbył się obóz harcersko-wojskowy, a podporucznik Antoni Cetkowski powołał Harcerskie Pogotowie Wojenne. To dziewięciu młodych harcerzy, którzy na rowerach utrzymywali łączność między sztabem w Nowym Mieście a jednostkami wojskowymi rozmieszczonymi wzdłuż granicy. Przewozili rozkazy i meldunki, tworząc sieć rezerwową na wypadek zniszczenia linii telefonicznych. To była ogromna odpowiedzialność jak na młodych chłopców, ale znakomicie zdali egzamin.

– A co działo się, gdy już wybuchła wojna?
– Tuż przed 1 września niemieccy dywersanci z przygranicznych terenów uciekli do Prus Wschodnich. Wojsko polskie rozpoczęło działania opóźniające – niszczono linie kolejowe, wysadzano mosty na Drwęcy i wiadukt w Nowym Mieście, by utrudnić Wehrmachtowi marsz w głąb kraju. To były desperackie próby spowolnienia niemieckiej machiny wojennej, ale bardzo potrzebne, bo dawały czas innym oddziałom na reorganizację.

– Czy zachowały się świadectwa indywidualnych przeżyć z tamtych dni?

– Tak, i są one niezwykle poruszające. Na przykład kierownik szkoły w Gwiździnach, Albin Gessk, w ostatnim sierpniu 1939 roku zanotował w kronice szkolnej, że odchodzi na ćwiczenia wojskowe i nie wie, czy wróci. Pisał: „Wojna wisi w powietrzu. Gdyby wybuchła – daj nam, Boże, zwycięstwo!”. To głos zwykłego człowieka, ojca, nauczyciela, który wiedział, że idzie w nieznane. Takie świadectwa pozwalają nam dziś lepiej zrozumieć atmosferę tamtych dni.

Co ostatecznie spotkało mieszkańców powiatu lubawskiego po wrześniu 1939 roku?
– Niestety, podobnie jak w całej Polsce, rozpoczął się czas okupacji i brutalnego terroru. Wielu działaczy, nauczycieli, księży czy członków PZZ zostało straconych. Harcerze trafiali do obozów lub byli represjonowani. Wspomnienie jedności i solidarności sprzed wybuchu wojny pozostało jednak w pamięci – i jest ważnym świadectwem tego, że lokalna społeczność potrafiła w obliczu zagrożenia stanąć razem i działać dla wspólnego dobra.

Stanisław R. Ulatowski
Dziękuję za rozmowę

Głaz z tablicą upamiętniającą pogotowie harcerskie w Białej Górze, w 1939 roku

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B