Partyjni dygnitarze mówili z trybuny jak i z kim budować socjalizm
2025-05-01 16:26:08(ost. akt: 2025-05-01 13:35:01)
Historia pierwszomajowych pochodów już coraz bardziej zaciera się w pamięci mieszkańców Nowego Miasta. Jednak trochę wcześniej urodzeni czasami wspominają pochody, które były dla wielu przymusową demonstracją przywiązania do socjalistycznego systemu i partyjno-państwowych przywódców. Jednak po "oficjałkach" z nudnymi przemówieniami wszyscy spotykali się na ludowych festynach i zabawach.
Po II wojnie światowej władze dużo uwagi poświęcały obchodom Święta Pracy. Miał to być dzień, który obchodzi cała klasa pracująca miast i wsi. Wszyscy więc zmierzali do Nowego Miasta, aby wziąć udział w pochodzie pierwszomajowym, który był manifestacją wszystkich ludzi pracy.
Kto „olał” pochód mógł mieć pod górę...
Czyniono to dobrowolnie lub pod presją dyrektora czy kierownika. Osoby, które zrezygnowały z zaszczytu przedefilowania przed trybuną (z której miejscowe władze i dygnitarze partyjni pozdrawiali przechodzących) mogli liczyć na przyhamowanie kariery czy utratę premii. Ze wsi przyjeżdżano na przyozdobionych przyczepach rolniczych, a nawet ustrojonymi zielonymi gałązkami wozami konnymi.
Władza przemawiając do ludzi chwaliła się tym co zostało zrobione w ostatnim roku lub jakie zobowiązania zostały podjęte na następny rok. Trybuny budowano najczęściej na rynku lub koło siedziby partii przy ówczesnej ulicy Świerczewskiego, a dzisiejszej Grunwaldzkiej.
Czyniono to dobrowolnie lub pod presją dyrektora czy kierownika. Osoby, które zrezygnowały z zaszczytu przedefilowania przed trybuną (z której miejscowe władze i dygnitarze partyjni pozdrawiali przechodzących) mogli liczyć na przyhamowanie kariery czy utratę premii. Ze wsi przyjeżdżano na przyozdobionych przyczepach rolniczych, a nawet ustrojonymi zielonymi gałązkami wozami konnymi.
Władza przemawiając do ludzi chwaliła się tym co zostało zrobione w ostatnim roku lub jakie zobowiązania zostały podjęte na następny rok. Trybuny budowano najczęściej na rynku lub koło siedziby partii przy ówczesnej ulicy Świerczewskiego, a dzisiejszej Grunwaldzkiej.
Wszyscy w pochodzie ze sztandarami
Wcześnie rano odświętnie ubrani ludzie docierali do swoich zakładów pracy, gdzie zaopatrywano ich w sztandary w barwach narodowych i obowiązkowo czerwone. Przydzielano też transparenty z hasłami propagandowymi.
Po uformowaniu szyku cały zakład pracy na czele z dyrekcją i sekretarzem zakładowej organizacji partyjnej oraz aktywem ruszał do pochodu. Z niesionych haseł można było się dowiedzieć jak i z kim budować socjalizm.
Wcześnie rano odświętnie ubrani ludzie docierali do swoich zakładów pracy, gdzie zaopatrywano ich w sztandary w barwach narodowych i obowiązkowo czerwone. Przydzielano też transparenty z hasłami propagandowymi.
Po uformowaniu szyku cały zakład pracy na czele z dyrekcją i sekretarzem zakładowej organizacji partyjnej oraz aktywem ruszał do pochodu. Z niesionych haseł można było się dowiedzieć jak i z kim budować socjalizm.
Potem był zakrapiany ludowy festyn
Po zakończeniu pochodu uczestnicy mogli się bawić na licznych festynach odbywające się w mieście. Zabawa i biesiadowanie, najczęściej odbywały się pod gołym niebem i trwały do wieczora. Każdy mógł dobrze zjeść kiełbaskę, której zazwyczaj brakowało w mięsnych sklepach i napić się, także czegoś mocniejszego w przygotowanych stoiskach gastronomicznych. Można było też potańczyć przy lokalnej kapeli.
Jako, że do miasta zjeżdżali mieszkańcy całego powiatu, łatwo było spotkać kolegów i znajomych miło spędzając z nimi czas na biesiadowaniu i zabawie. Często balowanie kończyło się potężnym kacem i z trudem wstawało się do pracy. Bywały też sytuacje, że rankiem nieobecnych na pochodzie wzywano na dywanik, by usprawiedliwili swoją absencję na pierwszomajowym przemarszu.
kk/ul
Po zakończeniu pochodu uczestnicy mogli się bawić na licznych festynach odbywające się w mieście. Zabawa i biesiadowanie, najczęściej odbywały się pod gołym niebem i trwały do wieczora. Każdy mógł dobrze zjeść kiełbaskę, której zazwyczaj brakowało w mięsnych sklepach i napić się, także czegoś mocniejszego w przygotowanych stoiskach gastronomicznych. Można było też potańczyć przy lokalnej kapeli.
Jako, że do miasta zjeżdżali mieszkańcy całego powiatu, łatwo było spotkać kolegów i znajomych miło spędzając z nimi czas na biesiadowaniu i zabawie. Często balowanie kończyło się potężnym kacem i z trudem wstawało się do pracy. Bywały też sytuacje, że rankiem nieobecnych na pochodzie wzywano na dywanik, by usprawiedliwili swoją absencję na pierwszomajowym przemarszu.
kk/ul
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez