Anna Szwinge ze Szwarcenowa wciąż walczy z rakiem. Potrzebna jest pomoc, pojawiła się nowa nadzieja!

2024-05-10 20:27:56(ost. akt: 2024-06-15 08:14:10)

Autor zdjęcia: archiwum Anny Szwinge

4 lata walki, a rak nie daje za wygraną. 32 letnia Anna, mama małej Marysi jest zmęczona, wyczerpana tą walką, ale nie traci nadziei.
Anna Szwinge mieszka w Szwarcenowie, ma 32 lata, rodzinę i pięcioletnią córeczkę o imieniu Marysia. Choruje na raka jajnika od 2020 roku.
Gdy Marysia skończyła roczek, dowiedziałam się, że mam raka jajnika w trzecim stadium zaawansowania. Owszem – choroba daje wcześniejsze symptomy, ale ten rodzaj nowotworu jest trudny do wykrycia, a objawy umykają. Usprawiedliwiamy je gorszym samopoczuciem czy osłabieniem organizmu — mówi Anna — Przyjęłam trzy cykle chemioterapii, które nie tylko spowodowały utratę włosów, ale także bardzo osłabiły mój organizm, nie poprawiając jednocześnie mojego zdrowia. Guzy, które miałam, urosły podczas przyjmowania chemii. W szpitalu, w którym się leczyłam, lekarz prowadzący zalecił próbowania innych chemioterapii, nie chciał podjąć się operacji. Na szczęście Bóg pobłogosławił mnie cudowną rodziną i przyjaciółmi, oni dają mi ogromne wsparcie. To właśnie oni znaleźli inny szpital, wspaniałego profesora, który mnie zoperował. Operacja trwała 6 godzin, spędziłam kilka dni na intensywnej terapii, największy z guzów był wielkości piłki, ale udało się usunąć wszystko. Niestety sama operacja nie wystarczyła, aby nowotwór znów się nie uaktywnił.

Anna Szwinge przyjęła już 18 dawek Avastinu. To lek, na który pomogliście zbierać pieniądze na internetowej zrzutce, 12 chemii opartej ma platynie, 8 tzw. „czerwonej” Było już jej tyle, że straciłam rachubę, a guzy ciągle wracają. Mój organizm przestał odpowiadać na platynę. Pani doktor zakończyła leczenie „czerwoną” chemią, ponieważ bała się, że moje serce nie wytrzyma. Wykorzystałam już wszystkie możliwe szanse na leczenie w Polsce, a choroba postępuje z dnia ma dzień — wyjaśnia Anna. — Jestem zmęczona ciągłym leczeniem – najdłuższa przerwa między chemiami jaką miałam od 4 lat, to 4 miesiące. Mimo to chcę walczyć dalej – jeszcze tli się nadzieja.

Szansą na dalsze życie jest leczenie Ani w Izraelu.


Konsultowałam się z lekarką z tamtejszej klinki, która zaleciła mi specjalistyczne badania genetyczne, których w naszym kraju się nie wykonuje. Od tych badań zależy, jaki lek (również niedostępny w Polsce) zostanie mi podany. Aktualne badania, leki, dojazdy do placówek medycznych, a także konsultacje zagraniczne to ogromna kwota! W tym momencie muszę jak najszybciej wykonać badania, a gdy przyjdzie wynik – jak najszybciej poddać się leczeniu. Wstępnie wyceniono je na ok 1,5 mln złotych, dlatego w najbliższym czasie moja zbiórka może się o tą kwotę zwiększyć — opowiada Anna, która zwraca się z prośbą o pomoc w zebraniu środków finansowych na dalsze leczenie.

"Mam nadzieję, że uda mi się wykorzystać tę szansę, uzbierać potrzebną kwotę, że będę mogła towarzyszyć córce w dorastaniu, dalej cieszyć się każdym dniem, co rok wyczekiwać wiosny. Mam nadzieję, że będzie to trwało jak najdłużej, żebym mogła dalej cieszyć się życiem w otoczeniu najbliższych. Z góry dziękuję za każdą przekazaną złotówkę. Za każdy nowy dzień, którym będę mogła się cieszyć z bliskimi, za każdy uśmiech na twarzy Marysi, każdą nową możliwość przytulenia jej i każdej bliskiej mi osoby.
Proszę! Jeśli jesteście w stanie jakkolwiek pomóc, realnie wpłynąć na moje życie – zróbcie to. Będę wdzięczna teraz i zawsze! "
— czytamy w internetowej zrzutce Anny Szwinge do wsparcia której zachęcamy. Kwota do zebrania jest ogromna dla jednej osoby, ale nie wielka dla wielu, co wiele razy obserwowaliśmy przy okazji przeróżnych zbiórek.

Wierzymy, że i tym razem uda się zebrać potrzebną kwotę, dzięki której Anna Szwinge poleci do Izraela wykorzystać szanse na życie w zdrowiu. Tego jej życzymy.


red.
a.laskowska@gazetaolsztynska.pl

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5