Nowomiejscy ochotnicy zawsze szli ludziom z pomocą

2024-05-04 13:11:59(ost. akt: 2024-05-04 13:23:14)
Powojenni nowomiejscy strażacy przed swoją siedzibą

Powojenni nowomiejscy strażacy przed swoją siedzibą

Autor zdjęcia: Archiwum Zbigniewa Kremskiego

Wśród wielu organizacji działających na przestrzeni wieków w Nowym Mieście Lubawskim, chlubną kartę zapisali strażacy. Spadkobierca dawnych pożarników – nowomiejska Ochotnicza Straż Pożarna obchodzić będzie 140 rocznicę istnienia.
Dokładnie 15 maja 1885 roku założona została w Nowym Mieście korporacja strażacka, która za cel sobie powzięła niesienie pomocy bliźnim i utrwalanie więzi narodowej Polaków, mieszkańców grodu nad Drwęcą.

Trochę historii strażactwa
Ze starych zapisów wiemy, że na czele grupy inicjatywnej stanęli ludzie z różnych środowisk i zawodów. Był to kupiec Jan Kokoszyński, furman Helmut Benek, ślusarz Eryk Benedyka, fryzjer Józef Kokoszyński i pompiarz Konstanty Chudziński. Komitet założycielski wybrał wówczas prezesem korporacji Jana Kokoszyńskiego, natomiast funkcję naczelnika powierzono niemieckiemu kupcowi Hermanowi Klatt, który był m.in. agentem ubezpieczeniowym od ognia. Już na początku działalności jedynej organizacji społecznej w mieście w szeregach straży pożarnej było 19 druhów, natomiast 25 osób wspierało czynnie pożarników. Pierwsza remiza mieściła się obok miejskiej elektrowni przy ulicy Kościelnej. Wyposażenie strażaków było skromne i w remizie stały dwa beczkowozy konne i stara sikawka. Wszystko to zakupiono ze składek samych strażaków, rzemieślników i ówczesnych kupców. Były to czasy trudne i brakowało koni i strażacy z pomocą szelek ciągnęli beczkowozy na miejsce pożarów. Ten fakt świadczy o zaangażowaniu i determinacji strażaków służących społeczeństwu.
Swojej działalności strażacy z Nowego Miasta nie zaprzestali nawet, kiedy nastały lata I wojny światowej. Ochotnicy sprawowali opiekę nad miastem, pełniąc służby bezpieczeństwa, jako straż obywatelska, a ponadto pomimo utrudnień i braku sprzętu, gasili pożary.

Gdy nastała niepodległość
Pierwsze lata po odzyskaniu niepodległości były dla strażaków ochotników z Nowego Miasta wyjątkowo trudne. Brakowało wszystkiego — od funduszy na działalność, po najpotrzebniejszy sprzęt. Tylko dzięki uporowi członków, których było dwudziestu sytuacja uległa poprawie. Tu ważną role odgrywali kolejni burmistrzowie miasta, którzy wspierali działalność straży pożarnej. Pomimo tak trudnej sytuacji ówczesne kroniki odnotowały niemały sukces druhów z Nowego Miasta, którzy zdobyli pierwsze miejsce w okręgowych zawodach Województwa Pomorskiego w 1933 roku.

Po II wojnie zaczęto organizować OSP
W ponurym czasie II wojny wielu druhów ochotników zginęło w tragicznych okolicznościach — podczas kampanii wrześniowej i obozach zagłady. Okupant jednak we własnym interesie musiał tolerować ruch pożarniczy. Jak pisał Jerzy Orzeł, nauczyciel nowomiejskiego liceum w jednym z artykułów, nowomiejska OSP działała podczas wojny, będąc skrawkiem Polski.
Po zakończeniu wojny, w lutym 1945 roku, przystąpiono do ponownego organizowania OSP. Jednostka, co trzeba podkreślić była pozbawiona większości sprzętu, który wywiózł lub zniszczył okupant. Do grupy organizacyjnej tworzącej straż, wtedy należeli zasłużeni działacze: Alojzy Kowalkowski, Józef Urbański, Józef Czarkowski, Anastazy Czarkowski, Piotr Krasiński, Ignacy Krezymon, Jan Chudziński, Franciszek Malinowski i Alfons Gierszyński. Bardzo szybko, bo w ciągu 6 tygodni nowomiejska straż ochotnicza liczyła 24 członków, a ich siedziba znajdowała się przy ulicy Szkolnej w spalonym tartaku b. naczelnika Bronisława Jentkiewicza. Dopiero po remoncie w 1947 roku uroczyście poświęcono remizę. Rok 1951 okazał się historycznym, bowiem ochotnicy z pomocą Komendy Powiatowej Straży Pożarnych otrzymali samochód gaśniczy Bedford z wyposażeniem. Ciekawostką, którą trzeba przywołać, jest wydarzenie z 1961 roku, kiedy OSP w Nowym Mieście za zwycięstwo w wojewódzkich zawodach pożarniczych w Olsztynie otrzymała odbiornik telewizyjny Wawel 2 – pierwszy w Nowym Mieście. Była to mega nowość techniczna i mieszkańcy gromadnie przychodzili na TV seanse. Wejście było oczywiście biletowane.

Niezależnie od pory dnia czy nocy szli do akcji
Trochę wcześniej urodzeni mieszkańcy Nowego Miasta pamiętają, jak reagowali ówcześni ochotnicy na sygnał syreny alarmowej zainstalowanej na baszcie lubawskiej. Niezależnie od pory dnia czy nocy wyskakiwali z zakładów pracy lub z domów i czekali na wóz bojowy, który ich zbierał prosto z ulicy. Zdarzało się, że nocą ubierali kombinezony stojąc na chodniku w oczekiwaniu na wóz. Począwszy od lat osiemdziesiątych minionego stulecia, druhowie z OSP w Nowym Mieście nie biorą czynnego udziału w akcjach gaśniczych.
W chwili obecnej prezesem nowomiejskiej jednostki jest druh Mirosław Ochlak.

Mówi obecny prezes jednostki...
— Nasz zarząd prowadzi działania mające na celu pozyskanie nowych członków zwyczajnych. Obecnie jednostka ma 26 członków, ćwiczą również najmłodsi adepci strażactwa – Młodzieżowa Drużyna Pożarnicza, która liczy 25 uczniów — powiedział druh Mirosław Ochlak, prezes jednostki.
Siedzibą OSP jest Komenda Powiatowa PSP. Tam odbywają się zebrania, które mają głównie charakter prewencyjny, bo taki jest główny nurt ochotniczej działalności. — Wspomagamy organizację świąt religijnych, by wspomnieć uroczystości Bożego Ciała, a nasz poczet sztandarowy obecny jest na powiatowych uroczystościach strażackich – dodaje dh prezes.
Stanisław R. Ulatowski








 


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5