Marceli Klimkowski recenzuje książkę Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”
2023-12-09 10:00:00(ost. akt: 2023-12-07 12:52:26)
Marceli Klimkowski, uczeń klasy 4c Zespołu Szkół Ogólnokształcących w Nidzicy zajął II miejsce w XII Międzyszkolnym Konkursie Czytelniczym. Przedstawiamy recenzję książki Olgi Tokarczuk „Prowadź swój pług przez kości umarłych”.
Chciałbym przedstawić państwu jedno z dzieł osoby wybitnej, polskiej pisarki, eseistki, poetki, psycholożki, laureatki Nagrody Nobla, laureatki The Man Booker oraz dwukrotnej laureatki Nagrody Literackiej „Nike” – Olgi Tokarczuk.
W kraju ogromną rozpoznawalność zapewniła jej wcześniej wspomniana Nagroda Nobla, drugi rozgłos przyniosła jej wypowiedź z 2022 roku, która wywołała ogromne oburzenie wśród sporej części społeczeństwa. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. Zaraz sami to państwo ocenicie. Oto ta wypowiedź:
W kraju ogromną rozpoznawalność zapewniła jej wcześniej wspomniana Nagroda Nobla, drugi rozgłos przyniosła jej wypowiedź z 2022 roku, która wywołała ogromne oburzenie wśród sporej części społeczeństwa. Czy słusznie? Moim zdaniem nie. Zaraz sami to państwo ocenicie. Oto ta wypowiedź:
— Powiedzmy sobie szczerze – literatura nie jest dla idiotów. Ja nigdy nie oczekiwałam, że wszyscy mają czytać i że moje książki mają iść pod strzechy. Wcale nie chcę, żeby szły pod strzechy. Literatura nie jest dla idiotów, żeby czytać książki, trzeba mieć jakieś kompetencje, wrażliwość pewną, rozeznanie w kulturze. Książki, które piszemy, są gdzieś zawieszone, zawsze się z czymś wiążą. Nie wierzę, że przyjdzie czytelnik, który kompletnie nic nie wie i nagle się zatopi w jakąś literaturę i przeżyje tam katharsis. Więc piszę swoje książki dla ludzi inteligentnych, którzy myślą, którzy czują, którzy mają jakąś wrażliwość. Uważam, że moi czytelnicy są gdzieś do mnie podobni. Piszę do swoich krajanów.
Trzeba przyznać, że słowa użyte przez panią Tokarczuk, choć dosadne, doskonale oddają rzeczywistość. Choć chcielibyśmy, żeby było inaczej, literatura wysoka jest dla ludzi myślących, inteligentnych i świadomych. Tutaj autorka ma rację – literatura jest religią hermetycznej sekty.
Trzeba przyznać, że słowa użyte przez panią Tokarczuk, choć dosadne, doskonale oddają rzeczywistość. Choć chcielibyśmy, żeby było inaczej, literatura wysoka jest dla ludzi myślących, inteligentnych i świadomych. Tutaj autorka ma rację – literatura jest religią hermetycznej sekty.
Czytając opinie o twórczości naszej noblistki, można zauważyć, że są one albo złe, albo dobre. Złe ze strony ludzi, którzy nie są w stanie zrozumieć co ma do przekazania, a dobre ze strony tych, którzy chłoną słowo autorki. Tokarczuk się lubi lub nie, nie ma nic pośrodku.
Teraz przejdę już do samej książki, mowa o pozycji o jakże intrygującym tytule „Prowadź swój pług przez kości umarłych” nagrodzonym w 2010 nagrodą Nike i zekranizowanym przez fenomenalną Agnieszkę Holland. Książka jest proekologicznym, thrillerem moralnym z metafizyczną zagadką, hymnem na cześć natury i wyraźnym sprzeciwem autorki wobec bezkarnego pozbawiania zwierząt życia. Opowiada ona o tajemniczych wydarzeniach mających miejsce w Kotlinie Kłodzkiej. Główna bohaterka powieści Janina Duszejko, emerytowana inżynier i nauczycielka angielskiego w pobliskiej szkole, zajmuje się na co dzień układaniem horoskopów. Kobieta staje wobec nieoczekiwanych wydarzeń, jakimi są nagłe śmierci kłusowników, co najprawdopodobniej jest wynikiem zemsty. Duszejko wielokrotnie apelowała do miejscowych władz o interwencje w licznych przypadkach łamania prawa przez kłusowników i myśliwych. Wszystkie prośby okazywały się nieskuteczne, a Janina została uznana za nieszkodliwą wariatkę. Staruszka była zaś nękana mandatami za np. naruszenie konstrukcji ambony.
Ambony. Cóż za zdumiewająca nazwa. Czy to nie szczyt pychy, żeby miejsce, z którego się zabija nazywać ambona. Spójrzmy, jak funkcjonują ambony. To iście diabelski mechanizm. Budujemy paśniki wsypujemy w nie jedzenie, wabimy zwierzęta, a kiedy się oswoją, zabijamy je, strzelamy im z ukrycia w głowę. Czyż nie pięknie byłoby znać pismo zwierząt, by je ostrzec, by powiedzieć im, że to jedzenie oznacza śmierć. Zabijanie stało się bezkarne, a ponieważ stało się bezkarne, nikt go nie zauważa, a ponieważ nikt go nie zauważa nie istnieje.
Bohaterka uważa, że Matka Natura wreszcie upomniała się o swoje prawa i że to teraz ofiary mszczą się na swoich oprawcach. W każdym przypadku śmierci ważną rolę odgrywają zwierzęta.
Ambony. Cóż za zdumiewająca nazwa. Czy to nie szczyt pychy, żeby miejsce, z którego się zabija nazywać ambona. Spójrzmy, jak funkcjonują ambony. To iście diabelski mechanizm. Budujemy paśniki wsypujemy w nie jedzenie, wabimy zwierzęta, a kiedy się oswoją, zabijamy je, strzelamy im z ukrycia w głowę. Czyż nie pięknie byłoby znać pismo zwierząt, by je ostrzec, by powiedzieć im, że to jedzenie oznacza śmierć. Zabijanie stało się bezkarne, a ponieważ stało się bezkarne, nikt go nie zauważa, a ponieważ nikt go nie zauważa nie istnieje.
Bohaterka uważa, że Matka Natura wreszcie upomniała się o swoje prawa i że to teraz ofiary mszczą się na swoich oprawcach. W każdym przypadku śmierci ważną rolę odgrywają zwierzęta.
W swojej powieści Tokarczuk porusza także wątek św. Huberta, patrona myśliwych, aby zmierzyć się z hipokryzją. Zanim Hubert został świętym, był osobą lekkomyślną. Uwielbiał polować, do czasu, gdy na głowie jelenia, którego chce zabić, pojawił się krzyż z Chrystusem. Hubert się nawraca, rozumie jak ciężko grzeszył, przestaje zabijać i staje się świętym. Czy to nie paradoks, że ktoś taki zostaje patronem myśliwych? Cóż za brak logiki. Gdyby myśliwi chcieli naśladować Huberta musieliby przestać zabijać, a skoro biorą go na swojego patrona, czynią go patronem grzechu.
Jak w każdej książce Olgi Tokarczuk, tak i w tej zawarte jest ogromne przesłanie. Mówiąc o książce „Prowadź swój plug przez kości umarłych” jest to troska autorki o świat pozbawiony człowieczeństwa, na którym każdego dnia przelewa się setki tysięcy litrów krwi niewinnych istot w niewyobrażalnym cierpieniu.
„Co to za świat? Czyjeś ciało przerobione na buty, na pulpety, na parówki, na dywan przed łóżkiem, wywar z czyichś kości do picia... Buty, kanapy, torba na ramię z czyjegoś brzucha, grzanie się cudzym futrem, zjadanie czyjegoś ciała, krojenie go na kawałki i smażenie w oleju... Czy to możliwe, że naprawdę dzieje się ta makabra, to wielkie zabijanie, okrutne, beznamiętne, mechaniczne, bez żadnych wyrzutów sumienia, bez najmniejszej refleksji”.
Biorąc pod uwagę przesłanie pani Tokarczuk i ogólną sytuację na świecie w dobie wojen, wojen religijnych, pedofilii, zabójstw, znęcania się nad rówieśnikami i wielu innych, zastanawiam się czy została w nas jeszcze jakaś namiastka człowieczeństwa. Ale nie ma się co dziwić, to przecież człowiek bywa najniebezpieczniejszym, najbardziej bestialskim i niosącym szkodę stworzeniem na planecie. Autorka słusznie zauważa, że to jak traktujemy słabszych daje o nas świadectwo.
Powieść w doskonały sposób pokazuje również ignorancję władzy, która nie wykazuje potrzeby porozumiewania się z obywatelami, co jest niebezpieczne z historycznego punktu widzenia.
Olga Tokarczuk nie zważa na konwenanse czy krytykę, która spotyka ją z różnych stron życia publicznego i w wysublimowany, lecz dosadny sposób wytyka nam nasze wady i zmusza do głębokich przemyśleń.
Marceli Klimkowski, uczeń klasy 4c Zespołu Szkół Ogólnokształcących
Olga Tokarczuk nie zważa na konwenanse czy krytykę, która spotyka ją z różnych stron życia publicznego i w wysublimowany, lecz dosadny sposób wytyka nam nasze wady i zmusza do głębokich przemyśleń.
Marceli Klimkowski, uczeń klasy 4c Zespołu Szkół Ogólnokształcących
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez