Jak jeść, żeby nie zachorować?
2023-04-02 10:00:00(ost. akt: 2023-04-01 10:42:45)
Dlaczego chorujemy? Co jeść i od czego zależy wybór pożywienia? Na te pytania w najnowszej książce „Smakoterapia. Żyj i jedz zdrowo” odpowiada Iwona Zasuwa. W rozmowie z nami mówi o tym, jak wziąć odpowiedzialność za swoje zdrowie.
— Wszyscy wiemy, że „jesteśmy tym, co jemy”. Czy ostatnie lata sprawiły, że to hasło zyskało na znaczeniu?
— Na pewno tak. Mam poczucie, że w ostatnich latach, szczególnie, kiedy doświadczaliśmy różnych lęków, odczuliśmy konsekwencje pandemii, zaczęliśmy bardziej zwracać uwagę na nasze zdrowie i szukać informacji jak o nie zadbać. W tym czasie paradoksalnie mieliśmy szansę na powrót do bardziej tradycyjnego, spokojniejszego trybu życia. Kilka kroków z domowego biura i… mogliśmy znaleźć się we własnej kuchni, zjeść zupę, ugotować obiad. Niektórzy pokusili się nawet o pieczenie własnego chleba. Wiele mediów zwróciło uwagę na wielki powrót gotowania. Zaczęliśmy zwracać większą uwagę na to, co jemy. Niestety, nasz entuzjazm nieco opadł po pandemii. Tak już z nami jest, że najczęściej zmieniamy nawyki, wtedy kiedy czujemy się do tego przymuszeni, kiedy coś boli, kiedy pojawiają się diagnozy chorób dietozależnych. Bywa, że wtedy dopiero rezygnujemy z fast foodów, golonki, piwa, wysokoprocentowego alkoholu, nadmiaru kawy czy innych używek.
— Na pewno tak. Mam poczucie, że w ostatnich latach, szczególnie, kiedy doświadczaliśmy różnych lęków, odczuliśmy konsekwencje pandemii, zaczęliśmy bardziej zwracać uwagę na nasze zdrowie i szukać informacji jak o nie zadbać. W tym czasie paradoksalnie mieliśmy szansę na powrót do bardziej tradycyjnego, spokojniejszego trybu życia. Kilka kroków z domowego biura i… mogliśmy znaleźć się we własnej kuchni, zjeść zupę, ugotować obiad. Niektórzy pokusili się nawet o pieczenie własnego chleba. Wiele mediów zwróciło uwagę na wielki powrót gotowania. Zaczęliśmy zwracać większą uwagę na to, co jemy. Niestety, nasz entuzjazm nieco opadł po pandemii. Tak już z nami jest, że najczęściej zmieniamy nawyki, wtedy kiedy czujemy się do tego przymuszeni, kiedy coś boli, kiedy pojawiają się diagnozy chorób dietozależnych. Bywa, że wtedy dopiero rezygnujemy z fast foodów, golonki, piwa, wysokoprocentowego alkoholu, nadmiaru kawy czy innych używek.
— Wiadomo, że wszystkich złych nawyków żywieniowych nie pozbędziemy się od razu. Od czego zacząć? Często nas kusi, żeby iść na skróty.
— Tak, to prawda. Dobra wiadomość jest taka, że można dla siebie naprawdę dużo zrobić. Zła, że nie ma drogi na skróty. Oczywiście zmiana jest trudna, o czym piszę w swojej najnowszej książce „Smakoterapia - Żyj i jedz zdrowo”. Wykształcenie nowych nawyków żywieniowych nie przychodzi z łatwością. Nie jest to proste, by z dnia na dzień wyłączyć automatyczne nawyki, przestać sięgać po te same produkty co zwykle w sklepie. Nie jest łatwo znaleźć ot tak naturalne, lokalne, zdrowe produkty, i to najlepiej bezpośrednio od rolników czy małych lokalnych dostawców. Choć już dziś coraz łatwiej dzięki targom zdrowej żywności, ryneczkom, na które przyjeżdżają mali wytwórcy. Gwarantuję jednak, że jeżeli już wypracujemy własne ścieżki, nasza droga do zdrowego odżywiania stanie się dla nas czymś oczywistym i naturalnym. Tak naprawdę najbardziej bolesna jest sama zmiana. Rezygnacja z prostszej drogi, z żywności pochodzącej z produkcji przemysłowej, niestety dużo tańszej, łatwiej dostępnej, ale i gorszej jakości. Powolutku, po kolei, warto wybierać inaczej: na początek polecam zakupy jednoskładnikowych produktów, takich jak kasze, ryż, warzywa i owoce surowe (kapusta, marchew, seler, ziemniak, dynia, jabłko), czy o jak najkrótszym składzie, np. kiszonki czy pieczywo na zakwasie. W gruncie rzeczy jest to powrót do sposobu odżywiania naszych babć, do epoki, w której nie było w sklepach gotowców, mrożonek, nienaturalnie konserwowanej żywności. Kluczowa też jest jakość produktów.
— Tak, to prawda. Dobra wiadomość jest taka, że można dla siebie naprawdę dużo zrobić. Zła, że nie ma drogi na skróty. Oczywiście zmiana jest trudna, o czym piszę w swojej najnowszej książce „Smakoterapia - Żyj i jedz zdrowo”. Wykształcenie nowych nawyków żywieniowych nie przychodzi z łatwością. Nie jest to proste, by z dnia na dzień wyłączyć automatyczne nawyki, przestać sięgać po te same produkty co zwykle w sklepie. Nie jest łatwo znaleźć ot tak naturalne, lokalne, zdrowe produkty, i to najlepiej bezpośrednio od rolników czy małych lokalnych dostawców. Choć już dziś coraz łatwiej dzięki targom zdrowej żywności, ryneczkom, na które przyjeżdżają mali wytwórcy. Gwarantuję jednak, że jeżeli już wypracujemy własne ścieżki, nasza droga do zdrowego odżywiania stanie się dla nas czymś oczywistym i naturalnym. Tak naprawdę najbardziej bolesna jest sama zmiana. Rezygnacja z prostszej drogi, z żywności pochodzącej z produkcji przemysłowej, niestety dużo tańszej, łatwiej dostępnej, ale i gorszej jakości. Powolutku, po kolei, warto wybierać inaczej: na początek polecam zakupy jednoskładnikowych produktów, takich jak kasze, ryż, warzywa i owoce surowe (kapusta, marchew, seler, ziemniak, dynia, jabłko), czy o jak najkrótszym składzie, np. kiszonki czy pieczywo na zakwasie. W gruncie rzeczy jest to powrót do sposobu odżywiania naszych babć, do epoki, w której nie było w sklepach gotowców, mrożonek, nienaturalnie konserwowanej żywności. Kluczowa też jest jakość produktów.
— Co też wymaga od nas podjęcia innych niż zwykle decyzji zakupowych.
— Tak, bo jeśli jest to możliwe, nie kupujmy marchewki, która leżała cztery tygodnie w dyskoncie. Nie wiemy, skąd pochodzi, jak ją uprawiano, w jakiej glebie rosła. Każdy z nas może dokonywać zmian etapami. W moim życiu też nic nie zadziało się z dnia na dzień. Zdecydowałam się na zmianę nawyków żywieniowych dlatego, że pojawiły się choroby, alergia u mojego dziecka. Myślę, że bez tego nie napisałabym żadnej z moich książek, ani nie poszukiwałabym rzetelnych informacji o zdrowiu i zdrowym żywieniu, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo ważne jest to co na co dzień jemy. Wychodzi na to, że najczęściej zmieniamy nawyki dopiero z powodu chorób czy dolegliwości, często z wskazań lekarza, pod przymusem, z obawy przed bólem.
— Tak, bo jeśli jest to możliwe, nie kupujmy marchewki, która leżała cztery tygodnie w dyskoncie. Nie wiemy, skąd pochodzi, jak ją uprawiano, w jakiej glebie rosła. Każdy z nas może dokonywać zmian etapami. W moim życiu też nic nie zadziało się z dnia na dzień. Zdecydowałam się na zmianę nawyków żywieniowych dlatego, że pojawiły się choroby, alergia u mojego dziecka. Myślę, że bez tego nie napisałabym żadnej z moich książek, ani nie poszukiwałabym rzetelnych informacji o zdrowiu i zdrowym żywieniu, nie zdając sobie sprawy z tego, jak bardzo ważne jest to co na co dzień jemy. Wychodzi na to, że najczęściej zmieniamy nawyki dopiero z powodu chorób czy dolegliwości, często z wskazań lekarza, pod przymusem, z obawy przed bólem.
— Co zatem nie powinno się znaleźć w tej naszej zdrowszej diecie?
— Przede wszystkim warto usunąć z menu śmieciowe jedzenie, produkty z długą listą składników, sklepowe produkty konserwowane wysokoprzetworzone: gotowe dania, puszki, potrawy w proszku, z dodatkiem sztucznych barwników, konserwantów, wypełniaczy. Nie polecam też kupować pieczywa przemysłowego z długim śmieciowym składem, wędlin przemysłowych. Już nawet zrezygnowanie z tego rodzaju zakupów może dużo zmienić. W mojej książce można znaleźć wiele porad dotyczących tego, jak żyć, by nie chorować. Ale mówię też o tym, od czego zależy wybór naszego pożywienia.
— Przede wszystkim warto usunąć z menu śmieciowe jedzenie, produkty z długą listą składników, sklepowe produkty konserwowane wysokoprzetworzone: gotowe dania, puszki, potrawy w proszku, z dodatkiem sztucznych barwników, konserwantów, wypełniaczy. Nie polecam też kupować pieczywa przemysłowego z długim śmieciowym składem, wędlin przemysłowych. Już nawet zrezygnowanie z tego rodzaju zakupów może dużo zmienić. W mojej książce można znaleźć wiele porad dotyczących tego, jak żyć, by nie chorować. Ale mówię też o tym, od czego zależy wybór naszego pożywienia.
— Od czego?
— W medycynie chińskiej uważa się, że nie wszystkie produkty, nawet jeśli będą najlepszej jakości, będą dobre dla każdego. Produkty, które jemy, różnią się energetyką. W medycynie Wschodu klasyfikacja naturalnych produktów według termiki pożywienia jest bardzo ważna, bo od tego zależy, czy wzmacniamy czy wręcz przeciwnie – obniżamy naszą odporność. Można to wytłumaczyć w ten sposób, że każdy z pokarmów jest jak zioło dla zielarza, ma określone właściwości i działanie w organizmie. Termicznie ogrzewa lub chłodzi, nawilża lub osusza. Wiemy na przykład, że napar z mięty działa chłodząco, ale przez myśl nam nie przejdzie, że podobnie jest z surowym ogórkiem czy pomidorem. W kulturze Zachodu nie mamy pojęcia o terapeutycznym aspekcie pożywienia.
— W medycynie chińskiej uważa się, że nie wszystkie produkty, nawet jeśli będą najlepszej jakości, będą dobre dla każdego. Produkty, które jemy, różnią się energetyką. W medycynie Wschodu klasyfikacja naturalnych produktów według termiki pożywienia jest bardzo ważna, bo od tego zależy, czy wzmacniamy czy wręcz przeciwnie – obniżamy naszą odporność. Można to wytłumaczyć w ten sposób, że każdy z pokarmów jest jak zioło dla zielarza, ma określone właściwości i działanie w organizmie. Termicznie ogrzewa lub chłodzi, nawilża lub osusza. Wiemy na przykład, że napar z mięty działa chłodząco, ale przez myśl nam nie przejdzie, że podobnie jest z surowym ogórkiem czy pomidorem. W kulturze Zachodu nie mamy pojęcia o terapeutycznym aspekcie pożywienia.
— Czym jest termika pożywienia?
— Natura termiczna określa energię produktów, które spożywamy, a które mają zdolność do generowania ciepła bądź zimna w ciele, przyspieszania lub spowalniania procesów metabolicznych. Jeśli zaczniemy odżywiać się świadomie, po pewnym czasie zauważymy, które produkty nas wychładzają, a które rozgrzewają, niektóre trawimy lżej, a inne zalegają nam w długo w układzie pokarmowym. Co będzie nam służyć? Wybór zależy od wielu zmiennych: od naszego wieku, rodzaju aktywności, indywidualnych potrzeb wynikających z konstytucji, a nawet szerokości geograficznej w której żyjemy. Inaczej przecież odżywiamy się mieszkając w tropikach, a inaczej w chłodnej Norwegii.
— Natura termiczna określa energię produktów, które spożywamy, a które mają zdolność do generowania ciepła bądź zimna w ciele, przyspieszania lub spowalniania procesów metabolicznych. Jeśli zaczniemy odżywiać się świadomie, po pewnym czasie zauważymy, które produkty nas wychładzają, a które rozgrzewają, niektóre trawimy lżej, a inne zalegają nam w długo w układzie pokarmowym. Co będzie nam służyć? Wybór zależy od wielu zmiennych: od naszego wieku, rodzaju aktywności, indywidualnych potrzeb wynikających z konstytucji, a nawet szerokości geograficznej w której żyjemy. Inaczej przecież odżywiamy się mieszkając w tropikach, a inaczej w chłodnej Norwegii.
— Czym jest konstytucja danego człowieka?
— W medycynie chińskiej termin konstytucja oznacza pewne cechy indywidualne, charakterystyczne dla danej osoby, o których w zachodniej kulturze mówi się, że są wrodzone, dziedziczone, genetyczne. W medycynie chińskiej bardzo ważny jest również stan zdrowia rodziców przed poczęciem dziecka. Ich cechy wrodzone, choroby, stan matki w czasie ciąży, wady genetyczne i choroby. Celem takiego podejścia jest sprawienie, by dana osoba, z określoną konstytucją, aktywnością, rodzajem wykonywanej pracy, czy szerokością geograficzną, pod którą mieszka, mogła jak najdłużej żyć w dobrostanie. Nie chcemy zmieniać tego czego się nie da, ale maksymalnie wesprzeć naturalną konstytucję danej osoby. Oznacza to, że nasze menu może się znacząco różnić, nawet przy tym samym stole. Dla jednej z osób bardziej wskazana będzie dieta wysokobiałkowa, dla innej - więcej węglowodanów złożonych, dla innych porządne porcje warzyw. Dla wszystkich jednak ważna będzie jakość tych posiłków oraz termika posiłku dostosowana do indywidualnych potrzeb.
— W medycynie chińskiej termin konstytucja oznacza pewne cechy indywidualne, charakterystyczne dla danej osoby, o których w zachodniej kulturze mówi się, że są wrodzone, dziedziczone, genetyczne. W medycynie chińskiej bardzo ważny jest również stan zdrowia rodziców przed poczęciem dziecka. Ich cechy wrodzone, choroby, stan matki w czasie ciąży, wady genetyczne i choroby. Celem takiego podejścia jest sprawienie, by dana osoba, z określoną konstytucją, aktywnością, rodzajem wykonywanej pracy, czy szerokością geograficzną, pod którą mieszka, mogła jak najdłużej żyć w dobrostanie. Nie chcemy zmieniać tego czego się nie da, ale maksymalnie wesprzeć naturalną konstytucję danej osoby. Oznacza to, że nasze menu może się znacząco różnić, nawet przy tym samym stole. Dla jednej z osób bardziej wskazana będzie dieta wysokobiałkowa, dla innej - więcej węglowodanów złożonych, dla innych porządne porcje warzyw. Dla wszystkich jednak ważna będzie jakość tych posiłków oraz termika posiłku dostosowana do indywidualnych potrzeb.
— Czego więc nie powinna jeść na przykład osoba, której ciągle zimno?
— Jeśli osoba szybko marznie i się przeziębia, nie powinna sięgać po wychładzające i zimne termicznie produkty. Nie powinna również sięgać po produkty bezpośrednio z lodówki. Nie powinna pić zbyt wielu soków, koktajli, jeść zimnych sałatek i surówek. Nawet zakwas z buraka warto wówczas wypić z dodatkiem ciepłej wody. W naszej tradycyjnej diecie jest również za dużo wieprzowiny, nabiału, białej mąki rafinowanej i cukru. Skutkiem odżywiania pszenno-nabiałowo-mięsnego jest nadmiar wilgoci w ciele z całym szeregiem konsekwencji. W pierwszym roku życia dzieci z takim menu (kanapki z wędliną, serem, jogurty, twarożki, lody) bardzo często chorują na zapalenia górnych dróg oddechowych, nawracające katary, które z kolei przyczyniają się do zapalenia uszu, przewlekłego zapalenia zatok. U większości najmłodszych już sama zmiana menu, choćby wykluczenie nabiału, szczególnie w sezonie zimowym, przynosi efekty. Latem mleko krowie możemy zastąpić nabiałem kozim, oczywiście jeśli nie występuje alergia. Pszenicę można zastąpić żytem, owsem, orkiszem, prażoną kaszą jaglaną czy kaszą gryczaną. Zmiany w pożywieniu, zwracanie uwagi na to, które produkty generują wilgoć i śluz w organizmie, jedzenie zgodne z porami roku, ciepłe posiłki zamiast kanapek w przypadku mojej rodziny spowodowały szereg pozytywnych konsekwencji: mój alergiczny synek przestał chorować, zbudowaliśmy wspólnie w ten sposób silną odporność.
— Jeśli osoba szybko marznie i się przeziębia, nie powinna sięgać po wychładzające i zimne termicznie produkty. Nie powinna również sięgać po produkty bezpośrednio z lodówki. Nie powinna pić zbyt wielu soków, koktajli, jeść zimnych sałatek i surówek. Nawet zakwas z buraka warto wówczas wypić z dodatkiem ciepłej wody. W naszej tradycyjnej diecie jest również za dużo wieprzowiny, nabiału, białej mąki rafinowanej i cukru. Skutkiem odżywiania pszenno-nabiałowo-mięsnego jest nadmiar wilgoci w ciele z całym szeregiem konsekwencji. W pierwszym roku życia dzieci z takim menu (kanapki z wędliną, serem, jogurty, twarożki, lody) bardzo często chorują na zapalenia górnych dróg oddechowych, nawracające katary, które z kolei przyczyniają się do zapalenia uszu, przewlekłego zapalenia zatok. U większości najmłodszych już sama zmiana menu, choćby wykluczenie nabiału, szczególnie w sezonie zimowym, przynosi efekty. Latem mleko krowie możemy zastąpić nabiałem kozim, oczywiście jeśli nie występuje alergia. Pszenicę można zastąpić żytem, owsem, orkiszem, prażoną kaszą jaglaną czy kaszą gryczaną. Zmiany w pożywieniu, zwracanie uwagi na to, które produkty generują wilgoć i śluz w organizmie, jedzenie zgodne z porami roku, ciepłe posiłki zamiast kanapek w przypadku mojej rodziny spowodowały szereg pozytywnych konsekwencji: mój alergiczny synek przestał chorować, zbudowaliśmy wspólnie w ten sposób silną odporność.
— Wychodzi na to, że musimy najpierw poznać siebie, spojrzeć trochę w głąb, żeby wiedzieć, które jedzenie nam służy, a które nie?
— Zdecydowanie. W sytuacji, kiedy pojawiają się już dolegliwości, zachęcam do skorzystania z wiedzy zarówno lekarzy jak i terapeutów i dietetyków medycyny chińskiej. Ci drudzy mogą zalecić nie tylko konkretne menu, ale też akupunkturę, bańki czy innego rodzaju zabiegi, które mogą wesprzeć ciało. To holistyczne, czyli całościowe spojrzenie na organizm.
— Zdecydowanie. W sytuacji, kiedy pojawiają się już dolegliwości, zachęcam do skorzystania z wiedzy zarówno lekarzy jak i terapeutów i dietetyków medycyny chińskiej. Ci drudzy mogą zalecić nie tylko konkretne menu, ale też akupunkturę, bańki czy innego rodzaju zabiegi, które mogą wesprzeć ciało. To holistyczne, czyli całościowe spojrzenie na organizm.
— Wiele wskazówek czerpie pani z medycyny chińskiej. Niektórzy mogliby powiedzieć, że to nie sprawdzi się u nas.
— Często osoby zainteresowane wątkiem medycyny chińskiej pytają mnie, czy to nie jest przypadkiem system dobry ale dla Chińczyków. Ten system medyczny przetrwał wiele tysięcy lat, choć dopiero w 2019r został oficjalnie uznany przez WHO. Zasady na których się opiera są uniwersalne, do zastosowania w każdej szerokości geograficznej. Choćby te, dotyczące jedzenia zgodnie z porami roku, które są powrotem do kuchni i tradycji naszych babć. Zupełnie nieuzasadnione jest jedzenie truskawek, pomidorów w zimie czy pomarańczy w Wigilię. Nasi przodkowie jedli zgodnie z porami roku, a produkty niesezonowe były przetwarzane, suszone lub kiszone. W pewnym sensie jest to powrót do natury i tradycji. Do czasów, kiedy mieliśmy kontakt z przyrodą, który dziś straciliśmy żyjąc w pędzie, w wielkich betonowych miastach. Chińczycy powiadają: „szczęśliwy kto patrzy jak rośnie jego jedzenie”. Dziś w każdym sklepie, o każdej porze roku można kupić te same produkty: pomidory, sałatę, winogrona. Często zatem dokonujemy złych wyborów, nie będąc do końca świadomi, że działamy wbrew naturze. W książce „Smakoterapia. Żyj i jedz zdrowo” jest zdanie jednego z moich nauczycieli, że „największym przeciwnikiem zdrowia jest ignorancja”, czyli brak wiedzy, co tak naprawdę nam służy.
— Często osoby zainteresowane wątkiem medycyny chińskiej pytają mnie, czy to nie jest przypadkiem system dobry ale dla Chińczyków. Ten system medyczny przetrwał wiele tysięcy lat, choć dopiero w 2019r został oficjalnie uznany przez WHO. Zasady na których się opiera są uniwersalne, do zastosowania w każdej szerokości geograficznej. Choćby te, dotyczące jedzenia zgodnie z porami roku, które są powrotem do kuchni i tradycji naszych babć. Zupełnie nieuzasadnione jest jedzenie truskawek, pomidorów w zimie czy pomarańczy w Wigilię. Nasi przodkowie jedli zgodnie z porami roku, a produkty niesezonowe były przetwarzane, suszone lub kiszone. W pewnym sensie jest to powrót do natury i tradycji. Do czasów, kiedy mieliśmy kontakt z przyrodą, który dziś straciliśmy żyjąc w pędzie, w wielkich betonowych miastach. Chińczycy powiadają: „szczęśliwy kto patrzy jak rośnie jego jedzenie”. Dziś w każdym sklepie, o każdej porze roku można kupić te same produkty: pomidory, sałatę, winogrona. Często zatem dokonujemy złych wyborów, nie będąc do końca świadomi, że działamy wbrew naturze. W książce „Smakoterapia. Żyj i jedz zdrowo” jest zdanie jednego z moich nauczycieli, że „największym przeciwnikiem zdrowia jest ignorancja”, czyli brak wiedzy, co tak naprawdę nam służy.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Iwona Zasuwa – „Matka Smakoterapia” z zawodu wokalistka i pedagożka (emisja głosu, sztuka dla dzieci), prowadząca i autorka przepisów kulinarnych w programie TV pt. „Ugotuj mi Mamo” oraz „Ugotuj mi Mamo2”na antenie Kuchni+. Autorka strony Smakoterapia.pl i bestsellerowych książek kulinarnych o tym samym tytule oraz cykli edukacyjnych dla dorosłych i dzieci „Żyj i jedz zdrowo”, warsztatów stacjonarnych i wyjazdowych. Trenerka głosu, coach oddechu, fanka aromaterapii, zielarstwa oraz dietetyki i medycyny Wschodu. Społeczniczka i zwolenniczka proekologicznego stylu życia.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez