Dlaczego nie chudnę mimo diety?

2022-11-26 10:00:00(ost. akt: 2022-11-22 11:20:52)

Autor zdjęcia: Pixabay

Jest to dość popularny problem wśród osób podejmujących zmaganie się z odchudzaniem. W gabinecie dietetycznym często się słyszy stwierdzenie, że jestem na diecie i nie chudnę. Wydaje nam się wtedy, że jesteśmy w deficycie kalorycznym, a waga nie spada.
Trzymamy się sztywno diety, pijemy odpowiednią ilość płynów w ciągu dnia, a waga albo stoi w miejscu, albo zaczyna wzrastać. Niestety, ale czasami zwyczajnie nam się „wydaje”, że jesteśmy w deficycie kalorycznym, tak naprawdę spożywając swoje zero kaloryczne lub znacznie więcej. Zero kaloryczne jest ilością kalorii potrzebną do utrzymania obecnej masy ciała.

W codziennym pędzie często nie zwracamy uwagi na to co i ile jemy. Poza dietą potrafimy spożyć drugie tyle kalorii i to zupełnie przez nieuwagę. Naprawdę łatwo jest spożyć dodatkowe dwa tysiące kalorii. Wystarczy coś słodkiego do kawy, bananek, bo jest zdrowy, jabłuszko na deser, trzecia kawa z mlekiem, herbata zimowa, butelka gazowanego napoju itp. Niestety, chcąc wprowadzić zmiany w swoje życie powinniśmy być świadomi konsekwencji swoich wyborów, a także tego, że każdy produkt ma kalorie. Żyjemy błędnym przekonaniem, że napoje nie dostarczają nam energii, to oczywiście jest nieporozumieniem. Kalorii nie dostarcza tylko zwykła woda bez żadnych dodatków i niesłodzone kawy/herbaty, wszystko inne te kalorie ma i zaburza proces redukcji masy ciała.

Bardzo ważna jest świadomość – świadomość tego co się je, ile tego się je, kiedy, jak, w jakich okolicznościach. Samo zwracanie uwagi na posiłki spożywane z jadłospisu to stanowczo za mało. Wszystkie dodatkowe produkty zatrzymują nasze bycie w deficycie kalorycznym, który to jest najważniejszy w odchudzaniu.
To nie jest tak, że nie można zjeść banana, jabłka, cukierka czy czegokolwiek innego. Oczywiście, że można, ale należy też wiedzieć kiedy i w jaki sposób to zrobić. Spożywanie dodatkowych kalorii niesie za sobą konsekwencje – zwiększenie masy ciała lub zatrzymanie wagi. Oba przypadki nie wpływają korzystnie przede wszystkim na głowę w trakcie zmagania się z nadprogramowymi kilogramami.

Sytuacja jest następująca – uważamy, że jesteśmy na diecie (zapominając o spożyciu wielu dodatkowych kalorii), ważymy się, waga nie spada, utrzymuje się lub zwiększa, a nas dopada frustracja.

Zwracanie uwagi na to w jakich okolicznościach się je, nawet takie drobne, wydawałoby się nic nie znaczące przekąski jak batonik musli czy śliwki będzie ważnym elementem żywienia. W przypadku problemu z nieświadomym sięganiem po jedzenie pomocnym rozwiązaniem może się okazać prowadzenie dzienniczka żywieniowego, a więc zapisywanie tego co się zjadło. Dzięki temu łatwiej będzie nam się kontrolować oraz odmówić sobie kolejnego cukierka, który okazuje się być dziesiątym z kolei. Posiadanie takiej żywieniowej świadomości owocuje lepszymi wyborami żywieniowymi.

Brak efektów na diecie może być też spowodowany ważeniem produktów na oko. Jest ogromna różnica w przypadku 70g makaronu, a 120g, to różnica prawie 200 kalorii, a sypiąc bezpośrednio z opakowania do garnka można nie zauważyć, że tego makaronu dodaliśmy za dużo. Po pewnym czasie i ilości odmierzania oraz ważenia składników łatwiej jest oszacować to, ile waży konkretna porcja produktu. Jednak na samym początku warto pilnować gramatury produktów i trzymać się wagi kuchennej.

Aleksandra Kobylańska

Obrazek w tresci


Aleksandra Kobylańska, dietetyk oraz psychodietetyk efektywnie działający na Instagramie @aleksandrakobylanska. Autorka książek oraz artykułów popularnonaukowych, a także mówca konferencyjny. Na swoim instagramowym profilu dzieli się swoją wiedzą, pasją oraz świetnymi przepisami kulinarnymi.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5