Barberstwo to sztuka z określonym rytuałem

2021-09-19 16:00:00(ost. akt: 2021-09-16 09:31:52)
fot.1Salon kosmetyczny dla mężczyzn Barber Garage

fot.1Salon kosmetyczny dla mężczyzn Barber Garage

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

O trudnej sztuce pielęgnacji brody rozmawiamy z Michałem i Dominikiem - pierwszym barberem w Nidzicy. Od niedawna w naszym mieście funkcjonuje salon dla mężczyzn Barber Garage. Mimo początkowych obaw, na brak klientów Dominik nie narzeka.
— Barber, czyli kto?
— DOMINIK: Golibroda, balwierz z dawnych czasów. Pojęcie znane w Polsce od kilu lat. W Nidzicy do tej pory chyba w ogóle nieznane. Barber to ktoś kto zajmuje się pielęgnacją brody. Oczywiście w salonie oferujemy również strzyżenie włosów.
— Czyli salon przeznaczony głównie dla mężczyzn?
— Tak. Chociaż zdarzyło mi się strzyc także kobietę. Przyszła młoda dziewczyna, chciała czysto męską króciutką fryzurę. Podjęliśmy wyzwanie i wykonaliśmy usługę. Wyszła z naszego salonu zadowolona.

— Skąd pomysł otwarcia takiego salonu?
— MICHAŁ: Pomysł zrodził się rok temu. Moja narzeczona Jola od 20 lat prowadzi w tym miejscu salon kosmetyczny. Zaczęła kapitalny remont pomieszczeń. Znalazło się fajne pomieszczenie. Postanowiliśmy wykorzystać je na utworzenie salonu dla mężczyzn z prawdziwego zdarzenia. Z Dominikiem przyjaźnię się od kilku lat. Odkrył w sobie talent do fryzjerstwa. Korzystałem z jego usług wcześniej. Byłem z nich bardzo zadowolony. Wspólnie doszliśmy do wniosku, że fajnie byłoby otworzyć salon dla mężczyzn, w którym będzie także barber. Mam również zaprzyjaźnionego barbera w Gdyni, który prowadzi szkolenia. Dominik przeszedł szkolenie u Macieja, które ukończył certyfikatem i ma uprawnienia do wykonywania tego zawodu.


— Dominik, jesteś samoukiem? Nie skończyłeś żadnej szkoły fryzjerskiej?
— Tak. Sam odkryłem, że mam do tego smykałkę i lubię to robić. W przyszłości chciałbym skończyć dobrą szkołę fryzjerską, ale wszystko zależy od tego, czy będę czuł do tego fachu mega, mega pociąg i będę chciał w tym zawodzie pracować.

— Dominik, mówisz, że fryzjerstwa nauczyłeś się sam. Od czego się zaczęło?

— Od zwykłej marketowej maszynki do strzyżenia i mojego taty, który tę maszynkę kupił. Zacząłem najpierw strzyc mojego tatę, potem przyjaciół, w tym Michała. Później pojawiali się kolejni koledzy. Pierwsze ruchy maszynką były niepewne, amatorskie. Strzyżenie zajmowało mi wiele czasu. Mimo to moje strzyżenia podobały się. Michał i tata byli bardzo zadowoleni. Pocztą pantoflową dowiadywali się inni i klientów miałem coraz więcej. Wszyscy mówili, że fajnie to robię, mam smykałkę, talent do tego i gdy Michał i jego narzeczona zaproponowali mi współpracę w salonie, zgodziłem się. Po szkoleniu barberskim zająłem się także brodami.

— Zaczęliście od przygotowania pomieszczenia?
— DOMINIK. Tak. Było trochę pod górkę. Remont przeprowadzaliśmy etapami. Cały czas szliśmy do realizacji celu. Trochę pomogła nam pandemia, bo salon narzeczonej Michała został zamknięty. Mogliśmy wtedy remontować bez przeszkód. I w końcu udało się uruchomić salon.


— Wystrój jest taki motoryzacyjny, męski. Kto wpadł na ten pomysł?
— MICHAŁ. Wspólnie zastanawialiśmy się nad tym. W końcu doszliśmy do wniosku, że skoro obaj siedzimy w motoryzacji, interesują nas stare auta i motocykle, to i wystrój salonu może nawiązywać do naszych zainteresowań. Meble zostały wykonane własnoręcznie. Np. stolik z opon samochodowych, elementem dekoracyjnym jest stara głowica, która została wypiaskowana, polakierowana. Ścianę zdobią piękne felgi czy też retro kierownica samochodowa. Zwykła szafka pracownicza została przecięta na pół i służy nam jako element zasłaniający media wodne. Wyciągnęliśmy ze stodoły stare skrzynie sprzed wojny. Zostały odnowione i robią wrażenie. Ramy luster również zrobiliśmy sami. Ogromne wrażenie robi potężny blat, który wykonał nasz przyjaciel. Blat jest bardzo ciężki, waży około 500 kilogramów, ma 4.25 metra długości. Był problem z jego wniesieniem i zamontowaniem. Ale daliśmy radę. Wnętrze stało się iście męskie. Jest klimatyczne. Nasi klienci chętnie tu przychodzą.



— Nie baliście się otworzyć salonu urody tylko dla mężczyzn?
— DOMINIK. Oczywiście, że mieliśmy obawy. Nie wiedzieliśmy czy się przyjmie na nidzickim rynku. Zaczynaliśmy trochę w ciemno. Miałem kolegów, których strzygłem, ale żeby salon dobrze prosperował klientów potrzeba wielu. I udało się. Już teraz możemy stwierdzić, że salon został bardzo dobrze przyjęty przez nidziczan. Żeby do nas przyjść, trzeba umówić się na konkretny termin.

— Planujecie wprowadzić nowe usługi?

— MICHAŁ: Tak. Zarówno ja jak i Jola lubimy nowości. Chcemy wprowadzać coraz to nowe usługi kosmetyczne dla mężczyzn np. manicure męski. Zastanawiamy się również nad przyjęciem kogoś do pomocy dla Dominika. Chętnie tę osobę przeszkolimy.



— Barber a fryzjer? Jest jakaś różnica?
— DOMINIK: Tak i to duża. Barber, to taki trochę artysta. Fryzjerstwo to też praca twórcza, ale innego typu. Lubię robić metamorfozy. Śledzę trendy w fryzjerstwie. Staram się być na topie z fryzurami. Ostatnio najmodniejsze jest tzw. cieniowanie "od zera". Bardzo się podobają. Klienci czasami przychodzą ze zdjęciami fryzur i chcą wyglądać jak na fotce. Ja dostosowuję się do ich życzeń, doradzam i w drodze dyskusji dochodzimy do porozumienia.

— Na czym polega praca barbera?
— Trudno tu mówić o pracy. Barberstwo to przede wszystkim określony rytuał. To jest cały proces dbania o brodę. Najpierw ustalam z klientem jaki efekt chce osiągnąć. Dochodzimy do konsensusu. Fotel fryzjerski ustawiam w pozycji leżącej tak, aby klient mógł się zrelaksować. Łatwiej mi się wtedy pracuje nad brodą. Oglądam brodę, patrzę jak rośnie włos, w którą stronę, czy jest prosty, czy kręcony, czy jest gęstszy, czy rzadszy. Nakładam klientowi opaskę na oczy, leci fajna muzyczka.

— Dlaczego zakrywasz oczy?
— Klient może się zrelaksować, odciąć od świata zewnętrznego. Poza tym, jest to zabezpieczenie przed ostrym światłem, które pada na twarz klienta. Ręcznik zabezpiecza również oczy przed wpadnięciem włosów z brody, które są bardzo twarde i przy cięciu strzelają w każdym kierunku świata.

— Od czego zaczynasz?
— Od balsamowania brody, szczotkowania, które ma na celu nie tylko rozczesanie włosa, ale również pozbycie się martwego naskórka z twarzy. Doprowadzam brodę do kultury. Broda często się kołtuni. Niektórzy mają brody bardzo pokręcone. Muszę wybrać odpowiedni sposób na strzyżenie brody.

— Jakie są dalsze czynności po takim przygotowaniu brody?
— Właściwie przechodzę do działań czysto fryzjerskich. Najpierw strzygę maszynką fryzjerską. Podgalam brodę, cieniuję, żeby pasowała do fryzury. Nadaję kształt brodzie. Broda często wychodzi jak z obrazka, jakby była namalowana. Później przechodzę do najprzyjemniejszej części.

— Czyli...?
— Używam specjalnych kremów przed goleniem i nakładam na twarz gorący ręcznik na około 3 minuty. Ręcznik jest podgrzewany w specjalnym podgrzewaczu. Ma on za zadanie uelastycznić, ujędrnić skórę, żeby uniknąć wszelkich podrażnień, zadrapań podczas golenia brzytwą. Zmiękcza się również włos, jest dzięki temu bardziej podatny na golenie. Można go wyciągnąć trochę ze skóry, żeby ładnie się zgolił, a skóra była gładka. Klienci mówią, że po takich zabiegach broda jest bardziej odżywiona.

— Zdejmujesz ręcznik. Jaki jest kolejny etap pracy nad brodą?
— Biorę brzytwę na żyletki. Przechodzę do golenia. Włos jest zmiękczony i łatwo się tnie. Używam specjalnego żelu do golenia. Chcę zapewnić jak największy komfort golenia. Zdarza się, że klienci zasypiają. Budzą się dopiero po zakończeniu mojej pracy. Po zakończeniu golenia używam zimnego ręcznika, żeby złagodzić skórę po goleniu i zamknąć pory skóry.

— I na tym kończy się rytuał "brodowy"?
— Nie. Spryskuję i wklepuję w twarz wodę kolońską, która odkaża część goloną. Nakładam także kremy i olejki na brodę. Przy długich brodach często suszę i wyciągam włos szczotką. Ściągam opaskę z oczu.

— Macie dużo klientów. Jakie mają brody? Długie, krótkie?
— Różne. Raczej rzadko są one bardzo długie. Jedne są zadbane, inne mniej. Ja staram się doradzić klientowi co z brodą trzeba zrobić. Bywają klienci, którzy wiedzą czego chcą i ja to wykonuję. Są też tacy, którzy są po raz pierwszy u barbera, bo w Nidzicy takiego nie było. Nie wiedzą co chcą zrobić z brodą. Wtedy im doradzam. Zawsze wychodzą zadowoleni. Są też brody, które rosną tylko w jednym kierunku, mocno skręcone, bardzo proste, włos rośnie do dołu. Niektórzy mają brody bardzo duże, długie, gęste. Do każdej trzeba dobrać odpowiednią technikę. Większość klientów chce skrócić bardzo długą brodę. Zdarza się, że w brodach w niektórych miejscach nie rosną włosy i robią się puste miejsca. Trzeba wtedy umiejętnie je zakryć.

— Czy mężczyźni dbają o brody?
— Różnie to bywa. Niektórzy mają brody czyste, zadbane. Inni nie.

— Rady dla brodatych?
— Dbać o brodę. My chętnie pomożemy, wyjaśnimy na czym to dbanie polega. Każda broda jest inna. Do każdej brody należy podchodzić indywidualnie.

— Lubisz swoją pracę?
— Bardzo. Nie można być dobrym barberem bez miłości do tego zawodu. Ja uwielbiam to robić. Czuję się tutaj swobodnie, czuję klimat tego miejsca. Z przyjemnością przychodzę do pracy. Wszystko inne zostawiam za drzwiami.



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5