Kioski powinny wrócić !

2021-06-27 10:00:00(ost. akt: 2021-06-24 16:23:37)
Kiosk Ruchu Nidzica

Kiosk Ruchu Nidzica

Autor zdjęcia: Halina Rozalska

Kiedyś w Nidzicy kioski Ruchu były niemal na każdej ulicy. Jeśli ulica była długa, to nawet kioski stały. Zawsze ktoś coś kupował. Nawet kolejki były, zwłaszcza po gazety. Można było w nich kupić nawet lizaki po 10 groszy.
Trudno uwierzyć, ale początki RUCH-u sięgają 1918 r., kiedy to Jan Stanisław Gebethner i Jakub Mortkowicz podpisali akt notarialny powołujący do życia Polskie Towarzystwo Księgarni Kolejowych RUCH Sp. z o.o. Ich spółka opierała się na nowoczesnym wówczas formacie „trafik” — kiosków dworcowych, oferujących prasę, tytoń i inne drobne artykuły.

Towarzystwo stawiało sobie za cel misję rozpowszechniania czytelnictwa w odradzającym się po wojnie społeczeństwie. Na tamte czasy było to nowatorskie i pionierskie przedsięwzięcie, które dało początek jednemu z największych przedsiębiorstw w Polsce. Pierwszy kiosk został otwarty w styczniu 1919 r. na peronie dworca Kolei Wiedeńskiej w Warszawie. W niespełna pół roku funkcjonowało już ponad 60 kiosków i księgarń.
W latach 90-tych kioski Ruchu cieszyły się ogromną popularnością. „Według stanu na 31 grudnia 1998 r. przedsiębiorstwo posiadało 198 hurtowni i 31 313 punktów sprzedaży detalicznej” — informuje wikipedia.

W Nidzicy kioski stały niemal na każdej ulicy. Jeśli była ona długa - to nawet dwa były i dobrze prosperowały.

O to gdzie były kioski Ruchu i co w nich można było kupić zapytałam naszych czytelników. Odzew był bardzo duży i to dzięki ich informacjom mogłam o kioskach napisać. Dziękuję bardzo.

Kioski Ruchu znajdowały się przy ulicach: Kościuszki w pobliżu boiska szkolnego, przy dworcu PKP, szkole Trójce, ośrodku zdrowia przy ul. Traugutta oraz na tej samej ulicy przy tzw. "pałacyku", naprzeciwko ratusza, ul. Warszawskiej, na skrzyżowaniu Traugutta i 1Maja, przy ul. Warszawskiej obok lodziarni pana Garncarka, przy ul. Sprzymierzonych, "U Anieli" - naprzeciwko szpitala przy ul. Mickiewicza, Olsztyńskiej przy wulkanizacji, ul. Pieniężnego.

Dzisiaj w centrum miasta kiosk Ruchu jest tylko jeden.

To ten właśnie kiosk wzbudził emocje wśród czytelników.
Pani Małgorzata napisała, że chyba czas wymienić na nowy, a pan Jakub dodał - w życiu.

Natomiast pani Bożena napisała - mam nadzieję, że go nie usuną. Dlaczego mieszkańcy nie chcą nowego kiosku? — Z sentymentu do tych budek z różnościami — odpowiadają.

— Mój ulubiony kiosk był najbliżej mojej ulicy, przy Warszawskiej. Można było kupić wszystko, od gazet po kosmetyki, powinno być ich teraz więcej — mówi pani Grażyna.

Pani Alicja najczęściej kupowała w kiosku przy dworcu. — Zazwyczaj chodziłam tam, żeby kupić babci gazetę "Trybuna Ludu", ale można tam było dostać więcej rzeczy niż w dzisiejszych kioskach — mówi.

Pan Roman, gdy miał 10 lat, biegał do kiosku przy ul. Konopnickiej i kupował kartki okolicznościowe oraz draże "Korsarz".

Ra Fu natomiast pamięta, że było czasopismo satyryczne "Karuzela". — Podchodziłem do kiosku i pytałem - jest Karuzela? Pani odpowiadała, że jest. Wtedy mówiłem: to poproszę dwa bilety na łańcuchową i... choda. Czasami pani wybiegała z kiosku i krzyczała - jak cię złapię, to ci nogi z d... powyrywam gówniarzu — wspomina Ra Fu.

— W kioskach można było kupić wszystko, włącznie ze słodyczami. Kiosk przy ul. Kościuszki był najlepszy — mówi pani Barbara.

Pani Małgorzata napisała, że w kioskach było bardzo dużo przeróżnych gazet: Gazeta Olsztyńska, Dziennik Pojezierza, Świat Młodych, Świerszczyk, Miś, Na Przełaj, Przekrój, Dziennik Ludowy.

— Dziennik Ludowy kupowało się, bo były w nim plakaty zespołów muzycznych. Można było kupić także szampon brzozowy (niekiedy wodę brzozową), Loton, papierosy, ale to tylko po znajomości, gumy do żucia z Bolkiem i Lolkiem, gumy miętowe jak iryski, losy loterii Gazety Olsztyńskiej, same cuda były w kiosku — wylicza.

Pan Jacek kupował w kiosku cygara "Wisła", pani Beata natomiast — kolorowanki i komiksy.

— W kiosku przy lodziarni pana Garncarka były najlepsze lizaki po 10 groszy i lody pałeczki za 40 groszy. Pamiętam, jak stawałam pod oknem i krzyczałam: mamo, rzuć 10 groszy — wspomina pani Karolina.

— Idąc do tego kiosku mówiło się, że idzie się do Zakrzewia. Tam, co sobota, stała kolejka po gazety. Mnie interesował Dziennik Ludowy, bo zawsze był plakat jakiegoś zespołu. Plakat się wycinało i przyczepiało się na ścianę, a w Dzienniku Pojezierze były drukowane teksty piosenek, które się wycinało i wklejało do zeszytu z piosenkami. To były super czasy — mówi pani Agnieszka.


Pani Marta zapamiętała, że w kiosku przy ul. Pieniężnego babcia kupiła jej IV część Harry'ego Pottera, a Agnieszka, jako dziecko, mówiła na kiosk - piosk.

— Dopiero w podstawówce uświadomiono mnie, że ta budka nazywa się kiosk – napisała.

Pan Władysław kupował w kiosku Przegląd Sportowy. Pani Helena zapewnia, że w kioskach był bardzo różnorodny asortyment.

— Chemia, gazety, artykuły spożywcze i sanepid się nie czepiał — mówi.

Były także zakładane teczki. W kiosku prosiło się o założenie teczki na gazety, także te codzienne.

— Pani kioskarka taką teczkę zakładała i wkładała do niej zamówione gazety i czasopisma, zwłaszcza dla dzieci, takie jak Miś — mówi pani Anna. I dodaje, że w kioskach można było kupić też papierosy Sporty.

A pani Laura uzupełnia, że można było kupić papierosy na sztuki. Pani Hania dodała, że papierosy na sztuki mogli kupić tylko stali i zaufani klienci. — Było to wygodne dla tych, którzy niedużo palili, albo zabrakło im pieniędzy na całą paczkę. Klubowe kosztowały wówczas 4,40 złotych — mówi.

Czy kiosków jest żal? Na pewno tak. — Powinny wrócić... sentyment — napisał pan Dariusz.

Jak mówią mieszkańcy, dawniej kioski były wszędzie. — Miałam do kiosku bardzo blisko. Jak czegoś zabrakło np. z chemii, kosmetyków, czy trzeba było kupić kopertę i znaczek, wylatywałam z domu i kupiłam. Nawet dziecko można było wysłać po zakupy, bo przez okno widziałam jak idzie — mówi pani Ela.

Halina Rozalska, Karolina Król, Jakub Kępa i Czytelnicy Gazety Nidzickiej







2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B