Po 97 dniach leczenia wróciła do żywych

2021-06-19 16:00:00(ost. akt: 2021-06-17 14:50:26)
Pani Danuta Nowicka ciężko przeszła Covid

Pani Danuta Nowicka ciężko przeszła Covid

Autor zdjęcia: Anna Skuza

Danuta Nowicka ma 70 lat, w lutym poczuła się źle. Trafiła do szpitala z powodu zakażenia koronawirusem. Covid przeszła bardzo ciężko. W szpitalu przeleżała ponad trzy miesiące. Nadal narzeka na osłabienie, ma duszności i szybko się męczy.
Pani Danusia z Nidzicy jest ozdrowieńcem, ale jednocześnie rekordzistką w szpitalnym leczeniu covida. U niej zaczęło się niewinnie. Jak mówi, 12 lutego źle się poczuła.

— Nic mnie nie bolało, nie miałam temperatury. Czułam się lekko osłabiona. Ja i mąż dostaliśmy skierowanie na test. Wyniki były pozytywne. Dostaliśmy od lekarza rodzinnego leki, które braliśmy. Mąż przeszedł covida bardzo łagodnie — mówi pani Danusia. Ona natomiast kilka dni później poczuła się bardzo źle, była osłabiona. Mąż wezwał karetkę. Zabrano ją do szpitala w Nidzicy. Początkowo leczono ją osoczem ozdrowieńców, ale nie było pozytywnej reakcji. Włączono tlenoterapię.

— Pod tlenem oddychało mi się lżej. Miałam dobrą saturację. Nic mnie nie bolało, nie odczuwałam żadnych dolegliwości. Ciągle robiono mi badania. Opiekę miałam bardzo dobrą — wspomina pani Danusia.

Niestety, niewydolność oddechowa pogarszała się, coraz trudniej jej się oddychało. 23 lutego zaintubowano ją i podłączono do respiratora.

— Pamiętam ostatnie zdanie, jakie usłyszałam od pielęgniarki: proszę wyjąć zęby — wspomina pani Danusia. Nic więcej nie pamięta.

9 marca podjęto próbę oddechu własnego. Niestety, nie powiodła się. — Dusiłam się, nie mogłam oddychać. Ponownie mnie intubowano — wspomina.

14 marca odpięto panią Danusię od respiratora i zastosowano tlenoterapię. Ponownie narastała niewydolność oddechowa. I znowu pani Danusia, 18 marca, została zaintubowana i podłączona do respiratora.

23 marca została wybudzona. — Jak się obudziłam, wiedziałam, że jestem w szpitalu, byłam świadoma tego, co się ze mną dzieje. Odkryłam, że straciłam węch. Lekarz mi wytłumaczył, że trzeba założyć rurkę do oddychania, bo mogę dostać zapalenia płuc i umrzeć. Zgodziłam się. Założono mi rurkę tracheostomijną. Do tej pory mam ślad po tracheotomii — opowiada pani Danusia.

To był najtrudniejszy dla niej czas.

— Dusiłam się, nie mogłam oddychać, dostałam zapaści, byłam reanimowana. Rurka się zapychała flegmą. Ciągle były przy mnie pielęgniarki, które odsysały, kilka razy na dobę, wydzielinę z rurki. Często działo się to w nocy. Zaglądali do mnie lekarze i kontrolowali moje parametry— wspomina pani Danusia.

I dodaje: — Nie mogłam mówić, chodzić, sama jeść. Nie byłam w stanie umyć się. Pomagali mi w tym opiekunowie medyczni, wspierały mnie pielęgniarki i lekarze — mówi pani Danusia.

Dzięki staraniom nidzickich lekarzy, pani Danusia została przyjęta na oddział pulmonologiczno - alergologiczny w szpitalu w Olsztynie na ul. Jagiellońskiej. Tam wyjęto jej rurkę tracheotomiczną.

— Oczyszczano mi również oskrzela. Bardzo bolało i dusiłam się. I wyciągnięto mi tę rurkę. — wspomina. Pani Danusia odzyskała głos i węch. — Cieszyłam się, że zdrowieję — mówi z radością.

Po 3 tygodniach rozpoczęto rehabilitację.

— Miałam ćwiczenia oddechowe, ruchowe. Na nowo uczyłam się chodzić. Najpierw przy pomocy balkonika, potem powoli, małymi kroczkami samodzielnie zaczęłam się poruszać. Najtrudniej było mi chodzić po schodach. Męczyłam się, ale ćwiczyłam i dawałam radę — mówi.

24 maja została wypisana ze szpitala. Dostała skierowanie do kardiologa, pulmonologa, będzie miała także badanie tomografem.

— Wróciłam do domu. Cieszyłam się, że wyzdrowiałam. Jestem jeszcze słaba, szybko się meczę, ale wróciłam do żywych — mówi.

Pani Danusia podkreśla, że zanim zachorowała, to bardzo mocno przestrzegała wszystkich obostrzeń sanitarnych.

— Nosiłam maseczkę, brałam witaminy. Pewnie dlatego tak bardzo dbałam o zdrowie, bo choruję na cukrzycę, mam wysoki cholesterol i ciśnienie. Miałam już umówiony termin szczepienia w marcu, ale choroba sprawiła, że nie mogłam zgłosić się na szczepienie — mówi pani Danusia.

Teraz już jestem zapisana na przyjęcie szczepionki w czerwcu. I na pewno się zaszczepię, bo nie chciałabym drugi raz zachorować i tak ciężko przejść to zakażenie — mówi.



2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5