Zakaz palenia na balkonach wraca jak bumerang. Co na to nidziczanie?
2021-04-24 16:00:00(ost. akt: 2021-04-23 13:50:02)
Niedawno na taki krok zdecydowała się Litwa, a w Warszawie temat wywołała przewodnicząca tamtejszej komisji ochrony środowiska. To sprawia, że temat zakazów palenia, czy grillowania na balkonach wrócił. Może czas to w końcu rozstrzygnąć?
Co prawda do ewentualnych zmian jeszcze daleka droga, ale Renata Niewitecka, stołeczna radna nie ukrywa, że zainspirowała się m.in. niedawnymi zmianami przepisów na Litwie. Argumentuje, że chciała też poznać opinie mieszkańców dzielnic Warszawy przed ewentualnymi krokami, które miałyby zakazać palenia na balkonach. Warszawiacy podzielili się na obóz zwolenników utrzymania obecnego porządku i tych, którym dymek przeszkadza. Z lekką przewagą tych, którzy nie chcą zakazu.
Może więc warto w końcu rozstrzygnąć tę kwestię, skoro w Polsce nie brakuje przepisów dotyczących balkonów, które wyraźnie mówią, co wolno, a czego nie? Przykładem jest choćby grillowanie, które w Polsce nie jest, co prawda, zakazane ustawowo, ale te kwestie rozwiązują zarządcy nieruchomości we własnych regulaminach. I bardzo często tego zakazują. Są też kwestie klimatyzatorów, które możemy często spotkać w nowych blokach, ale w tych starszych ich montaż obarczony jest sporym ryzykiem. Zarządca nieruchomości może nam nakazać jego demontaż i przywrócenie elewacji do stanu sprzed montażu klimatyzatora.
To będzie martwy przepis
Każda ze stron ma swoje argumenty. Zwolennicy palenia przekonują, że nikt nie ma prawa ograniczać ich wolności i mówić im, co mają robić we własnym domu, a zakaz i tak będzie nie do egzekwowania. Ci, którzy popierają zakaz, twierdzą jednak, że są narażeni na bierne palenie, a latem nie mogą nawet otworzyć okien, bo dym wchodzi do mieszkań, wnika w ubrania, albo naraża ich dzieci na choroby płuc. Trzymając się jeszcze Warszawy — sama sonda i ewentualne kroki Rady Warszawy niewiele zmienią, bo jedyną opcją, na jaką może się zdecydować stołeczna rada, jest uchwalenie stanowiska o dobrych praktykach. Miejskie rady nie mogą bowiem wymusić wprowadzenia tego typu zakazów. Może to zrobić jedynie Sejm.
Każda ze stron ma swoje argumenty. Zwolennicy palenia przekonują, że nikt nie ma prawa ograniczać ich wolności i mówić im, co mają robić we własnym domu, a zakaz i tak będzie nie do egzekwowania. Ci, którzy popierają zakaz, twierdzą jednak, że są narażeni na bierne palenie, a latem nie mogą nawet otworzyć okien, bo dym wchodzi do mieszkań, wnika w ubrania, albo naraża ich dzieci na choroby płuc. Trzymając się jeszcze Warszawy — sama sonda i ewentualne kroki Rady Warszawy niewiele zmienią, bo jedyną opcją, na jaką może się zdecydować stołeczna rada, jest uchwalenie stanowiska o dobrych praktykach. Miejskie rady nie mogą bowiem wymusić wprowadzenia tego typu zakazów. Może to zrobić jedynie Sejm.
I kiedyś nawet to zrobił, mimo że dyskusja była praktycznie taka sama, jak w przypadku balkonów. Mowa o 15 listopada 2010 roku, gdy w Polsce uchwalono ustawę o zakazie palenia w miejscach publicznych. Sprzeciw społeczny był spory, ale od tamtej pory nie można palić na przystankach, w kawiarni, czy w pracy. I już do tego zakazu się przyzwyczailiśmy.
Co więcej — bardzo podobnie wyglądała droga Litwy. Tamtejszy parlament rozpatrywał projekt zakazu palenia na balkonach kilkakrotnie. W zasadzie od 2014 roku i aż do stycznia 2021 odrzucał go ze względu na jeden z argumentów przeciwników zakazu — niemożliwość egzekucji. Mimo to apele w końcu znalazły posłuch wśród polityków i od stycznia nie można palić ani na balkonach, ani na tarasach, ani w loggiach. Wystarczy donos sąsiada i potwierdzenie ze strony policji. Kara wynosi od 30 do 60 euro.
Balkon jest zawsze problematyczny
Argument o prawie własności jest na pewno po części trafny. Ale błędne jest myślenie, że na balkonie można robić wszystko. Bo od lat funkcjonuje lista rzeczy zakazanych. Jest na niej nie tylko wyrzucanie śmieci przez balkon, trzepanie na nim dywanów, czy grillowanie, ale też tzw. „nieobyczajne zachowania”. Kiedyś próbowano jeszcze przeforsować zakaz wywieszania prania, ale nie odniósł wielkiego sukcesu. Za zakłócanie spokoju może zostać również uznane puszczanie głośnej muzyki. Choć kluczowym słowem w tym przypadku jest „może”. Mamy też szeroki przedział kar — od 500 zł w przypadku czynu nieobyczajnego, do nawet 1500 zł. To samo dotyczy klimatyzatorów, czy siatek ochronnych dla zwierząt.
Argument o prawie własności jest na pewno po części trafny. Ale błędne jest myślenie, że na balkonie można robić wszystko. Bo od lat funkcjonuje lista rzeczy zakazanych. Jest na niej nie tylko wyrzucanie śmieci przez balkon, trzepanie na nim dywanów, czy grillowanie, ale też tzw. „nieobyczajne zachowania”. Kiedyś próbowano jeszcze przeforsować zakaz wywieszania prania, ale nie odniósł wielkiego sukcesu. Za zakłócanie spokoju może zostać również uznane puszczanie głośnej muzyki. Choć kluczowym słowem w tym przypadku jest „może”. Mamy też szeroki przedział kar — od 500 zł w przypadku czynu nieobyczajnego, do nawet 1500 zł. To samo dotyczy klimatyzatorów, czy siatek ochronnych dla zwierząt.
Prawo jest nieprecyzyjne
Jeśli palący sąsiad nam przeszkadza, to zawsze na początku warto szukać porozumienia. To najkrótsza i najbardziej prospołeczna droga. Jeśli jednak nie da się go uzyskać, to można się powołać na artykuł 144 Kodeksu cywilnego, który mówi, że właściciel mieszkania nie może zakłócać spokoju i swobody korzystania z sąsiednich nieruchomości. Palenie papierosów na balkonie można uznać za takie zakłócanie spokoju, ale… sąd może orzec, że balkon jest częścią mieszkania. I tutaj ciekawostka — palenie na balkonie, a nawet na klatce schodowej, nie stanowi według przepisów przestępstwa czy wykroczenia. A to dlatego, że w ustawie „o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych” nie wskazano balkonów i klatek schodowych, jako przestrzeni wolnych od dymu tytoniowego. Palenie jest zabronione w „innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego”, ale nie doprecyzowano, w jakich.
Jeśli palący sąsiad nam przeszkadza, to zawsze na początku warto szukać porozumienia. To najkrótsza i najbardziej prospołeczna droga. Jeśli jednak nie da się go uzyskać, to można się powołać na artykuł 144 Kodeksu cywilnego, który mówi, że właściciel mieszkania nie może zakłócać spokoju i swobody korzystania z sąsiednich nieruchomości. Palenie papierosów na balkonie można uznać za takie zakłócanie spokoju, ale… sąd może orzec, że balkon jest częścią mieszkania. I tutaj ciekawostka — palenie na balkonie, a nawet na klatce schodowej, nie stanowi według przepisów przestępstwa czy wykroczenia. A to dlatego, że w ustawie „o ochronie zdrowia przed następstwami używania tytoniu i wyrobów tytoniowych” nie wskazano balkonów i klatek schodowych, jako przestrzeni wolnych od dymu tytoniowego. Palenie jest zabronione w „innych pomieszczeniach dostępnych do użytku publicznego”, ale nie doprecyzowano, w jakich.
Ale z tą kwestią spółdzielnie lub wspólnoty mieszkaniowe radzą sobie przecież same. Zarząd może zakazać palenia na balkonie w regulaminie. Wówczas taki zakaz obowiązuje wszystkich mieszkańców. Jakie są kary? To zależy od zapisów regulaminu, ale prawo dopuszcza nawet bardzo drastyczne kroki (choć oczywiście rzadko stosowane) — np. artykuł 16 „Ustawy o własności lokali”, który pozwala nawet „w trybie procesu żądać sprzedaży lokalu w drodze licytacji na podstawie przepisów Kodeksu postępowania cywilnego o egzekucji z nieruchomości”.
Wystarczy przestudiować zapisy regulaminów spółdzielni, czy wspólnot mieszkaniowych, żeby zauważyć, że zarządcy całkiem sprawnie radzą sobie z tym problemem na własną rękę.
Wystarczy przestudiować zapisy regulaminów spółdzielni, czy wspólnot mieszkaniowych, żeby zauważyć, że zarządcy całkiem sprawnie radzą sobie z tym problemem na własną rękę.
PJ
— Piotr: Moim zdaniem nie powinno się wprowadzać takiego zakazu. Wszystko tak naprawdę zależy od tego, jakiego mamy sąsiada. Będą tacy, którym palenie będzie przeszkadzać i tacy, którzy nie będą mieli nic przeciwko. Z drugiej strony taki zakaz nie ma sensu, osoby palące będą palić tak czy siak, a sąsiedzi raczej nie wyślą ich na terapię.
— Zofia: Sama jestem palaczką. Nie jestem ani za, ani przeciw. Palić się w ogóle nie powinno, bo to szkodliwe dla zdrowia, ale po jakimś czasie człowiek już po prostu nie może przestać. To czy komuś cudze palenie przeszkadza to sprawa bardzo indywidualna.
— Henryk: Trudno mi powiedzieć czy taki zakaz powinien obowiązywać, bo nie mieszkam w bloku. Mam znajomych, którzy w bloku mieszkają i podczas spotkań ktoś chce czasem zapalić. Jak ktoś nie chce, żeby inni palili u niego w domu to pozwoli przecież wyjść na balkon, nie będzie wyganiał człowieka na zewnątrz.
— Mateusz: Nie, myślę, że nie powinno być takich zakazów. Człowiek nie chce przecież palić w mieszkaniu, to gdzie indziej miałby wyjść? Jak ktoś mieszka na czwartym piętrze to nie będzie przecież schodzić przed klatkę na minutę.
Jakb Kępa
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez