ANIMATOR TO SCHWARZENEGGER KULTURY

2020-10-01 13:43:07(ost. akt: 2020-10-01 17:17:19)   Artykuł sponsorowany
NASZ PATRONAT\\\ W miniony weekend Olsztyn stał się stolicą dobrych pomysłów. Tak się dzieje, gdy w jednym miejscu zbiorą się ludzie żyjący kulturą. Za nami I Zlot Animatorów Warmii i Mazur, w czasie którego olsztyński MOK zachęcał do mapowania kultury.
Kilkadziesiąt osób zajmujących się na co dzień animacją kultury i edukacją kulturową w różnych zakątkach naszego województwa spotkało się w Olsztynie. Zamiast narzekać, że na kulturę zawsze jest za mało pieniędzy, a ludzi coraz trudniej zachęcić do tego, by wyszli z domu, szukali sposobów na to, by zintegrować się jako środowisko. — Największym sukcesem naszego spotkania jest fakt, że nie tylko się zmapowaliśmy, ale i zsieciowaliśmy — mówi Marta Guściora z Działu Animacji i Edukacji Kulturowej Miejskiego Ośrodka Kultury w Olsztynie, koordynatorka Zlotu, używając pojęć, które każdy animator ma w małym palcu. Tym, którzy nie słyszeli o mapowaniu kultury, wyjaśniamy, że jest to proces zbierania i analizowania informacji o tym, jak kultura funkcjonuje. To przydatne, bo pozwala poznać mechanizmy i opracować plan działania. Sieciowanie to z kolei podejmowanie współpracy i szukanie partnerstw.
A skoro przy pojęciach jesteśmy, to warto zapytać o to, czym zajmuje się animator. — Animator wydobywa potencjały z ludzi, integruje, zrzesza… Jest prowodyrem zmian – wylicza Marta Guściora. I tłumaczy: — Animacja jest procesem, za który ponosi się odpowiedzialność. Nie chodzi więc tylko o to, by organizować jednorazowe eventy, to symboliczne malowanie buziek, dmuchanie balonów i rozdawanie cukierków…
Być może właśnie takie powierzchowne pojmowanie wysiłków animatorów sprawia, że mają oni czasem poczucie, że ich praca jest deprecjonowana. Takie spotkania jak to w Olsztynie okazują się więc na wagę złota, bo stanowią pozytywne wzmocnienie.
Zresztą pierwsze pozytywne efekty zaciągania znajomości widać było już podczas Zlotu.

Obrazek w tresci

Magdalena Dudzik, która jak sama mówi, „animację ma we krwi”, w Zlocie brała udział jako prezes Związku Plastyków Warmii i Mazur. — Spotkania i rozmowy zaowocowały dla ZPWiM wystawą w Suszu. Nowy dyrektor Suskiego Ośrodka Kultury Piotr Pancer jest bardzo otwarty na współpracę — przyznała w rozmowie z nami Magdalena Dudzik.
Uczestnikom olsztyńskiego zjazdu do gustu przypadły warunki, w jakich toczono rozmowy, szkolono się i wymieniano doświadczeniami. – Chwalono nas za kameralną atmosferę i otwartość — przyznaje Marta Guściora. — Udało nam się uniknąć efektu spotkania w konwencji „gadających głów”. W panelach dyskusyjnych z udziałem doświadczonych ekspertów brali czynny udział wszyscy obecni animatorzy.
A ponieważ Zlot miał podejmować tematy, którymi osoby działające w sferze kultury żyją na co dzień, sporo uwagi poświęcono temu, co nazywa się czasem „festynizacją” animacji. Wskazywano też zagrożenia, jakie może nieść popadanie w schemat. Animatorzy zastanawiali się wspólnie także nad tym, jak w działaniach kulturalnych uwzględniać potrzeby różnych grup społecznych.
Na zaproszenie MOK w Olsztynie odpowiedział m.in. Edwin Bendyk, który wspólnie m.in. z Ryszardem Michalskim (także biorącym udział w Zlocie) przygotował kilka lat temu raport „Ponowa”, zawierający scenariusze przyszłości Warmii i Mazur w kontekście rozwoju kultury i kapitału społecznego. Tym razem panowie wzięli udział w panelu „Czy suweren na to pozwoli? Festyn jako klątwa i forpoczta kultury”. Poza tym dyskutowano o tym, jak animacja może ulega stereotypom o samej sobie oraz o tym, czy wiejską kulturę można traktować w kategoriach subkultury. Świetną oprawą do tego ostatniego tematu był koncert Rodzinnej Kapeli Wasilewskich.
Uczestnicy Zlotu wzięli też udział w warsztatach prowadzonych przez Emilię Skibę, Zbigniewa Mieruńskiego i Mirka Urbana. Dowiadywali się z nich, jak animować wyobraźnię, być liderem i nie miotać się pomiędzy „Madame Frustracją a Stasią Bozowską”.
Po Zlocie pozostanie też coś materialnego i, jak mają nadzieję animatorzy, inspirującego.
— Na zakończenie Zlotu uczestnicy i uczestniczki wystosowali list otwarty do marszałka województwa warmińsko-mazurskiego — tłumaczy Aleksandra Drzał-Sierocka z Działu Animacji i Edukacji Kulturowej MOK. I zdradza, co się w tym piśmie znalazło: — Animatorzy podkreślili w nim potrzebę przygotowania rzetelnej i wnikliwej strategii edukacji i animacji kulturowej regionu, deklarując jednocześnie chęć przygotowania społecznego projektu dokumentu. Postulowali też wydzielenie specjalnego funduszu na realizację projektów z zakresu animacji i edukacji społeczno-kulturowej.

Obrazek w tresci

„ABY NIE POCHŁONĄŁ NAS WAMPIR BIERNOŚCI”
O SPOTKANIU ANIMATORÓW ROZMAWIAMY Z MARIUSZEM SIENIEWICZEM, DYREKTOREM MOK W OLSZTYNIE
— Skąd potrzeba organizacji takiego zjazdu?
— Z potrzeby widzialności. Ełk, Miłki, Kętrzyn, Płośnica, Susz, Gietrzwałd, Kowale Oleckie i kilkanaście innych ośrodków mogły bezpośrednio spojrzeć sobie w oczy. Wiele ośrodków kultury w regionie podejmuje działania animacyjne, lecz zazwyczaj żyjemy w odseparowanych od siebie światach. Pierwszą i fundamentalną potrzebą było spotkanie, rozmowa, wzajemnie poznanie realizowanych projektów, jak i próba – mam nadzieję, że udana – integracji. Animacja jest cichym bohaterem kultury, jej międzyludzkim spoiwem, jest pogłębioną pracą wspólnotową, z dala od
koncertowego zgiełku i fleszy „eventów”. Chcieliśmy się dostrzec, nawiązać bliższy kontakt, współpracę, świadomość obecności.

— Z jakimi wnioskami zostajecie po tym spotkaniu?
— Musimy wprowadzić precyzyjne sieciowanie - rozsnuwającą się i rozwidlającą pajęczynę współpracy. Animacja powinna uzyskać większą podmiotowość i właściwe, ważne miejsce w budowaniu kultury i lokalnej wspólnoty. Chcemy działać wspólnie, chcemy mieszania projektów. Tak zwany „festyn” to często listek figowy. Animatorzy są pozytywistami, kieruje nimi konsekwentny proces kulturowo-społeczny. I ta rola musi uzyskać większą podmiotowość i autorskość działania, ponieważ na co dzień to oni podnoszą kompetencje społeczne i kulturowe mieszkańców lokalnych społeczności, a przede wszystkim zawiązują silne więzi międzyludzkie. Żaden skok cywilizacyjny, technologiczny tego nie zastąpi. Animacja gwarantuje, że nie będziemy samotniczymi wyspami, sierotami po utraconym człowieczeństwie, z komórkami i kontem w banku albo pikującym debetem. Animacja powinna być wyposażona w większe narzędzia realizacyjne i finansowe, aby z kretesem nie pochłonął naszego społeczeństwa wampir konsumpcji i bierności.

Obrazek w tresci

— Czy będzie kolejny Zlot?
— Ha, jako MOK Olsztyn zrobiliśmy pierwszy Zlot. Jesteśmy chętni, gotowi, otwarci, by zorganizować następny. Dla nas było to ważne doświadczenie, ale też rodzaj zobowiązania, jakie podjęliśmy wobec uczestników. Istnieje wielka potrzeba kontynuacji. Region, który nazywamy Warmią i Mazurami, ma w sobie wiele innych ciekawych, przepięknych imion, które przesądzają o jego bogactwie. Zresztą, nieważne, kto zorganizuje II Zlot. On po prostu powinien się odbyć. Wymieniliśmy się telefonami.

— Z jakimi problemami borykają się animatorzy z Warmii i Mazur? Czy ich doświadczenia różnią się od trudności napotykanych przez ich koleżanki i kolegów z innych części Polski?
— Problemy? One są powszechnie znane: znikome środki budżetowe, niewystarczająca baza lokalowo-realizacyjna, sam status animatora, poczucie uprzedmiotowienia, często sprowadzone do festynu i malowania buziek. W każdej części kraju jest podobnie. Animatorzy są zderzakiem między ideami a twardocyfrową polityką gospodarczą. Animatorzy nie tworzą ekonomicznych statystyk wzrostu, którymi chwali się GUS. Oni uczłowieczają świat, sprawiają że jest bardziej komunikatywny. Brak zrozumienia tego szlachetnego, delikatnego mechanizmu rodzi często poczucie rozgoryczenia, frustracji, ale też - jak pokazał I Zlot – wciąż uruchamianej energii, by działać na przekór, by się nie poddawać. Animator to jednak Schwarzenegger kultury. Ekonomiści, bankierzy, deweloperzy liczą zyski i szukają „łowisk”, animatorzy liczą wartości i tworzą „dom”. Stąd podstawowa trudność: jak przełamać liberalizm, którym rządzi egoizm. Animacja pragnie empatii.

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5