Dziennik ziemianina w czasach zarazy
2020-03-22 18:00:00(ost. akt: 2020-03-24 10:03:48)
Nidziczanin mieszka obecnie w Norwegii, gdzie także dotarł koronawirus. — Mieszkam na wsi, pracuję w przedszkolu, które zostało zamknięte. Postanowiłem pisać pamiętnik ziemianina, bo to pozwala nie zwariować w tym trudnym czasie. Są to zapiski raczej do szuflady — mówi Michał.
Dzień 1
Tego dnia dało wyczuć się atmosferę napięcia i strachu. W spojrzeniach współpracowników wyczuwało się niepewność i zdenerwowanie.
Tego dnia dało wyczuć się atmosferę napięcia i strachu. W spojrzeniach współpracowników wyczuwało się niepewność i zdenerwowanie.
Co chwilę odzywał się ktoś po drugiej stronie słuchawki, informując, że każdy pracownik lub dziecko w przedszkolu z symptomami przeziębienia musi udać się do domu.
Wirus, który opanował nasze społeczeństwo zapukał niepostrzeżenie do naszych drzwi. Około 12 została odebrana ponad połowa dzieciaków, a w oczach rodziców można było wyczytać strach i niepewność.
Drzwi przedszkola gdzieś na północy Europy, mała wioska otoczona lasami i niezwykłymi widokami zatrzymała się około godziny 14, kiedy to premier Norwegii miała zamiar ogłosić co dalej. Przecież nie możemy funkcjonować tak, jak dotąd.
Tuż po 14 dowiedzieliśmy się, że przedszkola, szkoły i uniwersytety zostają zamknięte przez najbliższe 14 dni. Nikt nie wie co będzie dalej, a już na pewno nie my. Tak czy siak to był niezwykły dzień, dzień, który na zawsze odmieni nasze postrzeganie rzeczywistości.
Nie mają już najmniejszego znaczenia nasze plany wakacyjne, plany na weekend czy wizyta u fryzjera, bo tu i teraz stajemy przed wyzwaniem przed jakim nikt z nas jeszcze nigdy nie stał. Każdy z nas jest odpowiedzialny za to, jak będzie wyglądało nasze społeczeństwo za kilka tygodni.
To lekcja, na której możemy się bardzo dużo nauczyć o nas samych oraz o ludziach którzy są wokół nas. W pracy tego dnia bylem sam do 17. To dziwne uczucie: pakować swoje rzeczy i jechać do domu, nie wiedząc co przyniesie jutro. Jadąc autem wsłuchiwałem się w tekst piosenki Boba Marleya, który swoim miękkim głosem śpiewał, żeby się nie martwić, bo każda nawet najmniejsza rzecz potoczy się dobrze.
W drodze do domu wpadłem po zakupy na weekend i zobaczyłem tłum spanikowanych ludzi chwytających wszystko z dłuższą datą przydatności. Ludzie w maskach na zakupach to nie jest zwyczajny widok – przynajmniej dla mnie. Jadąc przez malownicze okolice tuż przed zachodem słońca wdzięczność za to co mnie otacza, natura była zawsze po mojej stronie, zawsze sprzyjała mi bez względu na stan psychiczny czy okoliczności, a te były wyjątkowe.
Dzień 2
Kolejny dzień wypełniony był poddenerwowaniem i wieloma znakami zapytania. W mediach społecznościowych roi się od mnóstwa teorii spiskowych, jak i informacji o początku zagłady ludzkości. Po spędzeniu w nich choćby pięciu minut odnosi się wrażenie jakby się scenariusz z apokaliptycznego filmu zaczął wypełniać.
Kolejny dzień wypełniony był poddenerwowaniem i wieloma znakami zapytania. W mediach społecznościowych roi się od mnóstwa teorii spiskowych, jak i informacji o początku zagłady ludzkości. Po spędzeniu w nich choćby pięciu minut odnosi się wrażenie jakby się scenariusz z apokaliptycznego filmu zaczął wypełniać.
Czas w domu wypełniony jest na planowaniu tu i teraz i spędzaniu go z córką na zabawie. Staramy się to robić kreatywnie, żeby nie zwariować w 4 ścianach. Dzisiaj np. robiliśmy tor przeszkód, który prowadził przez cały dom. Mega zabawa! Można jednak mieć trochę radości podczas pandemii! Może dzieje się to wszystko, żeby pokazać, że nie jest ważne jak się ubieramy, jakim autem jeździmy i czy mamy wielki dom z ogrodem.
Liczy się tylko to, czym wypełniamy czas i jakie mamy relacje z ludźmi, których kochamy, lubimy lub mijamy na codziennie. Wiem, że duży szacunek należy się tym, którym przyszło pracować w służbie zdrowia w tym trudnym okresie. To oni muszą teraz dwoić się i troić, żeby pomóc tym, którzy naprawdę tej pomocy potrzebują.
Piszę to wszystko, bo tak naprawdę pisanie to swoista autoterapia, która pomaga odskoczyć od tego zawirusowanego świata, w którym przyszło nam żyć. Dla dobra nas wszystkich zostaję w domu!
Piszę to wszystko, bo tak naprawdę pisanie to swoista autoterapia, która pomaga odskoczyć od tego zawirusowanego świata, w którym przyszło nam żyć. Dla dobra nas wszystkich zostaję w domu!
Dzień 3
W obecnej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie wiem jak wy, ale ja od najmłodszych lat nienawidziłem czekać. Czekać musieliśmy na wiele rzeczy: na prezenty, odwiedziny ulubionego wujka czy cioci, czekać na mecz w telewizji albo na ocenę ze sprawdzianu.
W obecnej sytuacji nie pozostaje nam nic innego jak czekać. Nie wiem jak wy, ale ja od najmłodszych lat nienawidziłem czekać. Czekać musieliśmy na wiele rzeczy: na prezenty, odwiedziny ulubionego wujka czy cioci, czekać na mecz w telewizji albo na ocenę ze sprawdzianu.
Myślę, że tym razem oczekiwanie ma zupełnie inny wymiar. Oczekujemy na wolność, na powrót do codzienności, która wielu osobom wydaje się szara i bez większych emocji. Jednak teraz, kiedy musimy zrobić sobie przerwę od zadań, do których przywykliśmy, możemy docenić to, że swobodnie możemy robić zakupy, wyjść do pracy lub zaangażować się w jakieś hobby po godzinach.
Moje pokolenie dzieciaków urodzonych w latach 80 -tych nie przeżywało podobnych wydarzeń związanych z ogólnonarodowym zaangażowaniem, no może kilkukrotnie byliśmy poruszeni wydarzeniami ze świata, albo obserwowaliśmy je wygodnie z perspektywy domowej kanapy.
Dzisiejszej sytuacji nie można porównać do tamtych zdarzeń. Teraz wiemy, że wirus, który przybył zza miedzy zupełnie nieproszony, rozstroił całkowicie fale, na których my ludzie nadajemy.
Może warto spojrzeć na to pozytywnie i pomyśleć, że zostaliśmy poniekąd wyrwani z Matrixa, w którym poruszamy się trochę jak zaprogramowane roboty. Jakiś czas temu usłyszałem ciekawe pytanie: kiedy po raz ostatni robiłeś coś pierwszy raz? Może to czas na refleksje nad pozostawieniem schematów, dalekosiężnych planów, czy zbierania mocy na jutro?
Może warto już dziś robić rzeczy, których nigdy nie robiliśmy, albo zmienić coś w sobie o czym od dawna myśleliśmy .Pisząc to wszystko mam wrażenie, że czas stanął na kilka chwil, w których mogę zapytać sam siebie, co ja tak naprawdę tu robię, tu na Ziemi pełnej wspaniałości. Wspaniałości, której na co dzień nie dostrzegam. Ten dzień jest dniem refleksji i patrzenia w przyszłość z wiarą, że kwarantanna od zwykłych dni może przynieść coś niezwykłego.
Michał Piskorz, roz