Martynka przeszła już 3 operacje

2020-02-14 19:00:00(ost. akt: 2020-02-14 17:44:00)
Agnieszka Kasznicka z siostrą

Agnieszka Kasznicka z siostrą

Autor zdjęcia: Archiwum prywatne

Na pewno mieszkańcy Nidzicy pamiętają Martynkę Kasznicką, której pomagali zbierać pieniądze na kosztowne operacje. I to także dzięki naszym datkom Martynka przeszła już kolejne 3 operacje rączki. Dziewczynka czuje się dobrze.
Martynka Kasznicka mieszka w Olsztynie. Spotkało ją połączenie dwóch niezwykle rzadkich chorób: zespołu Polanda i Radial Club Hand. Martynka ma tylko 3 paluszki, które na dodatek nie chcą się zginać, a jedynie lekko rozszerzać. Prawa rączka jest też dużo krótsza niż lewa, co dziewczynka skrzętnie próbuje ukryć. Liczne braki kostne i mięśniowe rączki spowodowały, że jej funkcjonalność i użyteczność w życiu codziennym jest marginalna.

— Rączka to nie jedyne zmartwienie córki. Jej prawostronne żebra są krótkie i krzywe. Klatka piersiowa się zapada, zmniejszając spirometrię płuc, co skutkuje częstymi infekcjami. Do tego dochodzi postępująca skolioza, nieprawidłowa rotacja miednicy i kilka innych dolegliwości. Sporo, jak na jedną, małą dziewczynkę — mówi jej mama Agnieszka. Jej rodzice podejmowali próby leczenia nie tylko w Polsce, ale nie dały one pożądanych efektów. Wydawało się, że dla Martynki nie ma już ratunku. A jednak ...

— W kwietniu 2018 roku na mojej drodze stanęli światowej sławy lekarze z USA z Paley Institute na Florydzie, dr. Feldman i Dr. Paley. Oglądaliśmy o nich reportaże w telewizji, a spotkanie z nimi było naszym marzeniem, snem który się spełnił — mówi Martynka. To właśnie oni jako pierwsi zdiagnozowali w pełni dziewczynkę. Okazało się, że zespół Polanda jest schorzeniem jedynie towarzyszącym chorobie Radial Club Hand. Na świecie odnotowano zaledwie kilka przypadków osób cierpiących na te dwie rzadkie choroby jednocześnie.

Zaproponowano 3-stopniowe, operacyjne leczenie rączki. Już po pierwszym etapie Martynka miała zginać łokieć i, przede wszystkim, poruszać paluszkami, co bardzo ułatwiłoby jej codzienne funkcjonowanie. Cena za ten sukces była jednak kosmiczna… 400.000 złotych.

— Nie mieliśmy możliwości, żeby je samodzielnie zdobyć. Jak się okazało. Wystarczyło poprosić ludzi o pomoc. I udało się! Dzięki hojności wielu ludzi i Fundacji "Przyszłość dla dzieci" udało się uzbierać środki na operacje — mówiła mama Martynki.

Na szczęście dotychczasowe operacje zostały wykonywane w Warszawie, co zmniejszyło ich koszt. Jak mówi mama Martynki, Warszawa stała się ich drugim domem. Pierwsza operacja odbyła się1 kwietnia 2019. Podczas niej z jednego z paluszków Martynki został utworzony kciuk. Druga operacja była 10 stycznia.

—To był dla nas wszystkich wielki stres i strach. Ale byłyśmy bardzo waleczne i ze wszystkim dałysmy sobie radę. Po operacji najtrudniejsza była pierwsza noc. Totalny brak snu i walka z bólem. Martynka spała zaledwie godzinę. Nie jadła i nie piła. Powoli schodziliśmy z leków przeciwbólowych, ale nie było to łatwe i wymagało od córki wytrzymałości na ból. Po lekach była stale zmęczona, ospała i mocno rozdrażniona. Następnego dnia udało się przeciągnąć czas między kolejnymi lekami przeciwbólowymi. Najważniejsze, że wreszcie pojawił się uśmiech. Noc minęła bez dławiącego bólu, cała przespana, gorączka odpuściła — mówi pani Agnieszka.

Podczas tej operacji dorotowano Martynce wcześniej utworzony kciuk i założono aparat na 6 miesięcy, którym wydłuża się kość. Ma założone aż 8 drutów (pinów) podtrzymujących wydłużaną kość. Teraz kość ma 8 cm. Została ona całkowicie przecięta.
— Kręcimy aparat sami 3 razy na dobę, uzyskując około 1mm wydłużenia na dobę. To mozolny proces. Jesteśmy w Warszawie, ponieważ musimy codziennie mieć rehabilitację. Podczas wydłużania kości, wydłużają się również inne struktury np. mięśnie. Nie można dopuścić do przykurczu. Dodatkowo raz w tygodniu mamy wizyty u doktorów i kolejne rtg — mówi mama Martynki.
29 stycznia był krótki zabieg w obrębie samego aparatu. Wymieniono dystraktor na większy, ponieważ u Martynki pojawiały się już bóle ręki. O 12:20 mama odprowadziła córkę na sam blok operacyjny. Mogła zostać przy niej aż zaśnie. Zabieg przebiegł bardzo sprawnie.

— Nawet nie wiem ile czasu czekałam na Martysię. Zdążyłam zaledwie wykonać kilka telefonów do najbliższych - też potrzebowałam otarcia łez i bycia blisko — mówi pani Agnieszka. Po zabiegu było ciężko. Rozdrażnienie po narkozie i silny ból. Podali leki i Martynka zasnęła. Wkrótce ponownie stawią się na bloku operacyjnym.

Będą usuwane druty, które tymczasowo podtrzymywały zrotowany palec. Cały aparat waży od 350 gram, więc jest dość ciężki dla Martynki. — Nie rozstaniemy się z apartem aż do czerwca, ale może szybciej weźmiemy rozwód z Warszawą. Zostawiliśmy w Olsztynie drugą część rodziny i całe swoje życie. Od 24 lutego Martynka zaczyna w Warszawie nauczanie indywidualne, ponieważ od połowy grudnia nie chodzi do szkoły. Nadal bardzo potrzebujemy Wszego wsparcia. Musimy zostać w Warszawie dłużej niż planowaliśmy i cały czas zapewniać Martysi rehabilitację. Od tego zależy efekt wydłużenia rączki. Za okazaną pomoc wszystkim bardzo dziękuję — mówi pani Agnieszka.

Można na konto Martynki przekazać 1% od podatku
Fundacja Przyszłość dla dzieci
konto: 21 1240 1950 1111 0010 2531 7517
KRS 0000148747
z dopiskiem Martyna Kasznicka

roz





Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Maryska #2868757 | 37.47.*.* 15 lut 2020 07:03

    Zdrowia i spokoju dla wszystkich.

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz

  2. Maryja #2868613 | 188.147.*.* 14 lut 2020 19:31

    Życzymy wytrwałości i zdrowia dla Martynki. Mamie, w "wolnych chwilach" polecam odmawiać Różaniec w intencji swojej córeczki - modlitwa bardzo skuteczna...

    Ocena komentarza: warty uwagi (4) odpowiedz na ten komentarz

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5