Historia pamięcią pisana

2019-08-16 16:00:00(ost. akt: 2019-08-16 15:45:09)

Autor zdjęcia: Alexandre Antoinet

Pan Józef Fabisiak ma 73 lata. Mieszkańcem Nidzicy jest od urodzenia. Jest skarbnicą wiedzy o naszym mieście z lat pięćdziesiątych i późniejszych. W dzisiejszym wydaniu gazety rozmawiamy z nim o miejskim jeziorku.
Pan Józef Fabisiak obecnie jest emerytem. Jak mówi, pamięć ma bardzo dobrą, więc posiada wiele informacji o Nidzicy. Jako dziecko biegał po jej zakamarkach, bo był ciekawy co tam jest.

W tym wydaniu naszej gazety zapytaliśmy go to, jak wyglądało dawniej nidzickie jeziorko miejskie.

— Przede wszystkim było o wiele większe. Sięgało aż do alejki od strony działek. Od tej też strony było kąpielisko i plaża, na której był piasek — mówi pan Józef. Przychodził tam często z kolegami, żeby popływać i poopalać się.

Dookoła jeziorka nie było wtedy tych nowych bloków. — Jeziorko było bardzo czyste, niezarośnięte i głębokie na niemal dwa metry— dodaje.

Tak było do początku lat sześćdziesiątych. Wtedy rozpoczęto budowę bloków.

—Teren wokół jeziorka stał się placem budowy i wówczas nikt o jeziorko nie dbał. Zaczęło ono podupadać, zarosło tatarakiem, pojawiła się na nim rzęsa. Nikt już na kąpielisko i plażę nie przychodził. Nie było żadnych atrakcji — wspomina pan Józef.

W jeziorku było bardzo dużo ryb, więc wielu mieszkańców przychodziło je łowić. Nie było wówczas profesjonalnych wędek, więc łowiło się na tzw. bata.

— Był to zwykły kij z żyłką. I ryby brały — wspomina nasz rozmówca. W jeziorze można było złowić szczupaka, płotkę. — Były też węgorze, o czym my młodzi wędkarze nie wiedzieliśmy. Któregoś razu wrzuciliśmy do jeziorka oponę. W pewnym momencie zobaczyliśmy, że coś w tej oponie jest. Popatrzyliśmy i myśleliśmy, że to są węże.

Przechodził jakiś mężczyzna, podszedł do nas i wyzwał nas od chuliganów. Zabrał te niby węże ze sobą. Potem okazało się, że były to węgorze. Następnym razem jak je złowiliśmy, to już wiedzieliśmy, że to są węgorze. Były takie małe, że wrzuciliśmy je z powrotem do wody — opowiada pan Józef.

Plac wokół jeziorka wyglądał inaczej niż teraz. — Był grzybek, ale na placu stały też drewniane budki, w których sprzedawano głównie produkty żywnościowe — mówi pan Józef.

Najczęściej wykorzystywanym miejscem był oczywiście grzybek. — Tam odbywały się zabawy taneczne 1 maja i 22 lipca. Zawsze po oficjalnych obchodach Święta Pracy i 22 Lipca wszyscy mieszkańcy przychodzili nad jeziorko.

Późnym popołudniem zaczynała się zabawa taneczna. Było w miarę spokojnie. Większe bijatyki rozpoczęły się, jak do Omulewa sprowadzono wojsko.

— Wtedy to na takie zabawy przyjeżdżali żołnierze, podrywali nasze dziewczyny, których było wówczas wyjątkowo mało. I zaczęły się draki, zadymy, a nawet bójki — dodaje nasz rozmówca.

— Ówczesna milicja stała i obserwowała, rzadko były interwencje milicjantów, chyba że dotyczyły awanturnictwa wśród szesnasto - i piętnastolatków — wspomina pan Józef.

Potem w połowie lat sześćdziesiątych ktoś wymyślił, że z naturalnego jeziora zrobi basen. Rozpoczęły się prace remontowe. Wybrano wodę, dno wyłożono płytami i folią, obetonowano brzegi jeziorka, które jeszcze bardziej pomniejszono.

Na początku zrobiono kąpielisko, ale bardzo szybko ten basen zaczął zarastać. Woda była coraz bardziej brudna i skażona, nie miała odpływu.

Czy podoba się panu Józefowi obecny wygląd jeziorka miejskiego?

— Bardzo mi się podoba. Jest o wiele lepiej niż było. Jest czysto, teren jest zadbany, trawa wykoszona, nie ma zielska, jest porządek. Jest też dużo atrakcji dla dzieci, odbywają się imprezy kulturalne. Jest strzeżone kąpielisko. Można bezpiecznie się kapać. Teraz jest to centrum życia kulturalnego — chwali pan Józef.

Dodaje, że i starsze osoby mogą znaleźć miejsce dla siebie.
— Mogą przyjść, pospacerować, odpocząć na ławeczce. Najważniejsze, że w parku jest bezpiecznie i nie ma chuligaństwa — mówi pan Józef.
roz

Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. a #2779199 | 37.47.*.* 20 sie 2019 10:46

    Plaża to strzał w 10. popieram.

    odpowiedz na ten komentarz

  2. wal #2777793 | 194.153.*.* 16 sie 2019 20:03

    Jeziorko dalej nie ma odpływu i czeka je ten sam los. Wystarczyło posłuchać starszych i nie robić kąpieliska pakując kilkaset tysiecy złotych. Kogo zresztą to obchodzi ? Teraz liczy sie tylko, by przetrwać do nastepnych wyborów i motłoch to kupuje

    Ocena komentarza: warty uwagi (6) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    1. a #2777743 | 37.47.*.* 16 sie 2019 18:13

      U Ziutka pamięć już nie ta. Od strony bloków nigdy nie było plaży z piaskiem. Była zawsze obecna droga, którą od jeziorka odgradzały stare kasztanowce rosnące do dnia dzisiejszego. Jeziorko przebudowano na początku lat siedemdziesiatych. Woda była czysta bo był drugi jej odpływ. Dziś na nim postawiono samowolnie garaże blaszane , a rów zasypano. Obecnie zamontowano 22 kamery na słupach i nie ma gdzie iść z dziewczyną na randkę. Strażnicy miejscy mają na monitorach kabaret. Ludzie nie zdają sobie sprawy , że są pod stałym nadzorem.

      Ocena komentarza: warty uwagi (11) odpowiedz na ten komentarz

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5