Picie albo życie

2016-11-22 07:00:00(ost. akt: 2016-11-18 12:15:03)

Autor zdjęcia: flickr.com

— Piłem przez 30 lat. Wszystko, co miało w sobie alkohol. Denaturat też piłem — opowiada jeden z nidzickich bezdomnych. Teraz od 5 lat jest trzeźwy, mieszka w ciepłym mieszkaniu, ma co jeść. A wszystko zawdzięcza swojej sile woli, lekarzowi i pomocnej dłoni dyrektor MOPS-u.
Na spotkanie z bezdomnymi, którzy mieszkają w mieszkaniu chronionym, pojechałam z pracownicą nidzickiego MOPS-u. Mieszkanie 2-pokojowe, łazienka, kuchnia i 5 mieszkających tam mężczyzn.

Każdy z inną historią. Łączy ich to, że przestali pić, oglądają telewizję, czytają, rozwiązują krzyżówki, czytają gazety, wychodzą na papierosa. Początkowo rozmowa nie bardzo się kleiła.

Nie chcieli opowiadać, bo to wstyd, bo po co ludzie mają znać szczegóły z ich życia. Wstydu najedli się, gdy chodzili ciągle pijani. Nie wszyscy też chcieli podać swoje imię, żaden nie zgodził się na zrobienie zdjęcia, chociaż powinni być z siebie dumni, że poradzili sobie z alkoholizmem i ich życie wygląda teraz zupełnie inaczej.

Mają dach nad głową, mają co jeść, jest im ciepło, mogą się wykąpać, ogolić. Wydawałoby się, że niczego im nie brakuje. A jednak mówią, że ich życie jest smutne, wykruszyli się koledzy, oddalili się od rodziny, niektórzy nie mają jej w ogóle.

Żyją w jednym mieszkaniu, ale każdy osobno. — Każdy dba o siebie — mówi jeden z nich. Oddzielnie przygotowują obiady, śniadania i kolacje. Każdy je, co ma, co sobie zrobi.

Dbają o dom, sprzątają, zmywają, starają się zadbać o siebie. Jak trafi się jakiś bezdomny przywieziony przez np. policję, to oni się nim opiekują, dają koce, materac, gorącą herbatę. Robią to z chęcią, bo pamiętają, że kiedyś i oni potrzebowali takiej pomocy.

Piłem, bo nie zdążyłem się ożenić

— Wie pani, ja miałem wszystko. Kochających rodziców, dobrą dużą gospodarkę. Nie brakowało mi pieniędzy, ale nie chciałem mieszkać na wsi. Za wszelką cenę chciałem mieszkać w mieście. Tak sobie mówiłem, że przecież nie będę gnoju wyrzucał — opowiada jeden z mężczyzn. — Jaki ja byłem głupi — dodaje.

Porzucił więc gospodarkę, mimo że rodzice tego nie chcieli. Poszedł w świat. Do Nidzicy. Pracował dużo w różnych miejscach. — Miałem mieszkanie, ale nie miałem czasu się ożenić —mówi. Czas mijał. Zaczął pić.

— Piłem przez 30 lat, wszystko, co miało w sobie alkohol, nawet denaturat. Nie mogłem przestać. Piłem cały dzień. Rano wstawałem i też piłem. I wszystko, co miałem popłynęło z wódką, Żyło się wesoło, dużo kolegów, z którymi się piło - mówi mój rozmówca.

I pewnie tak byłoby do dzisiaj. Ale zachorował. Dostał udaru i trafił do szpitala. — I wtedy lekarz powiedział mi, że jeśli chcę jeszcze trochę pożyć, to muszę przestać pić. Albo picie, albo życie — wspomina. Nie pouczał, nie tłumaczył, że picie jest niezdrowe. — Kazał mi wybierać — mówi. Powoli wracał do zdrowia. Skutki udaru cofały się. Wróciła mowa i ręka stawała się coraz sprawniejsza. —I wtedy pomyślałem, że życie daje mi drugą szansę.

Chciałem żyć i wybrałem życie, a nie picie — dodaje. Dochodzenie samemu do trzeźwości nie jest proste, ale jemu się udało. Od 5 lat jest trzeźwy.

Nawet na weselu nie wziął
ani grama alkoholu

— Powiedziałem sobie, że nie będę pił i słowa dotrzymałem. Najgorsze było pierwsze pół roku. Ciągnęło mnie do alkoholu, ale nie dawałem się, uciekałem od towarzystwa kolegów, którzy namawiali na kieliszek. Jak tylko w głowie miałem, że napiłbym się, to natychmiast zaczynałem myśleć o czymś innym —wspomina bezdomny.

Ta metoda pomagała. Zajął się gołębiami. Wiedział, że musi o nie zadbać. — Ale najważniejsze było to zdanie wypowiedziane przez lekarza. Ciągle miałem je w pamięci - życie albo śmierć — mówi. Jest dumny z siebie, bo po roku niepicia był na weselu, gdzie wszyscy pili, a on nie wziął żadnego alkoholu do ust.

— Nawet jednego piwa, jednej setki czy lampki wina. Wtedy byłem pewien, że sobie z nałogiem poradziłem. Do tej pory myślę, że powinienem być wielkim panem, a nie tu na jałmużnie siedzę. Wódka to straszne zło — kończy swoją opowieść.

Życie na ulicy jest straszne

Jan stał się bezdomny, bo mieszkanie, w którym mieszkał nie nadawało się do zamieszkania. Ktoś je wykupił, a on zgodził się przenieść tutaj. I tak od 5 lat czeka na mieszkanie. O swojej przeszłości nie chce opowiadać.

Andrzej z kolei zaczął pić, gdy zmarła mu żona. — Nie miałem pracy. Załamałem się, piłem, nie płaciłem czynszu i wyeksmitowano mnie. Teraz, jak przestałem pić, mieszkam w tym mieszkaniu i dostałem nawet pracę. To taki mały kroczek, żeby wyjść z bezdomności — mówi.

Następny mieszkaniec nie mógł już mieszkać z matką. Mieszkanie było bardzo małe, lokatorów dużo, ciągle było głośno, więc wyprowadził się. — Ja spakowałem torbę i wyszedłem z domu, bo z żoną nie mogłem się dogadać — mówi kolejny mieszkaniec. Przez 7 lat tułał się po świecie. Żył na ulicy, różnej pracy próbował, ale nigdzie nie mógł znaleźć miejsca dla siebie.

—Piłem jak wszyscy moi ówcześni koledzy. Ale życie na ulicy jest okropne. Jak przypomnę sobie, że nie było się gdzie umyć, ogolić, zrobić prania. Ciągle w tych samych brudnych, przepoconych i zniszczonych ubraniach, to ... — nie kończy zdania.

Był trzykrotnie na odwyku. Przeszedł leczenie i wracał do nałogu. Dlaczego? — Bo nie miałem gdzie pójść, wracałem na ulicę i się zaczynało. A jak się napiłem, to nie myślałem o tym — wspomina.

Dopiero po trzecim odwyku nie wrócił do alkoholu. Dlaczego? — Bo dyrektor Mops-u podała mi pomocną dłoń, bo mi zaufała i dała skierowanie do tego mieszkania. A tu nie można pić. Mam do wyboru: picie albo mieszkanie. Jeśli chcę mieć dach nad głową, ciepło, czyste ubranie, jedzenie, możliwość ogolenia się, to nie mogę pić i nie piję — mówi.


Czytaj e-wydanie

Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste. Swoją stronę założysz klikając " Tutaj ". Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:

">kliknij
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna


Komentarze (2) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. CZYSTA OCZYWISTA #2119041 | 188.146.*.* 23 lis 2016 17:18

    JJak czytam takie bzdety to zastanawiam sie czy picie to nie ekstra sposob na zycie , znam ludzi ktorzy cale zycie ciezko pracuja i BORYKAJA SIE Z TRUDAMI DNIA CODZIENNEGO WYCHOWANIEM DZIECI i jakos MOPS nie robi z nich bohateruw , czesto mieszkaja w wynajetym mieszkaniu. Rewelacja w pieciu mieszkaja, gotuja sobie ,sprzataja , MOS nie daje sprzataczki dla weteranow. Moze redakcja napisze jak zarabiaja na oplaty i koszty utrzymania

    odpowiedz na ten komentarz

  2. Abc #2118224 | 94.254.*.* 22 lis 2016 18:09

    To przykre. :( Dlaczego wszyscy Ci ludzie, alkoholicy  zaczynają myśleć dopiero gdy ich stan zdrowia jest już okropny, gdy już naprawdę boją sie o własne życie. Naprawdę sa jeszcze dobrzy ludzie, którzy chcą pomóc. Warunkiem jest właśnie odrzucenie alkoholu. Wspaniale, że Pani Dyrektor wyciąga do nich dłoń. Otwórzcie oczy. Ktoś daje Wam szansę na chociażby mała poprawę własnego życia. Daje ciepłe miejsce do snu, pozwala chodzić czystym i nie glodujecie wyczekujac ludzi pod supermarketem prosząc o kilka drobnych. Pomagają znaleźć wam pracę. Tak wiele możliwości...

    Ocena komentarza: warty uwagi (1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (1)

    2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5