Lęk przed śmiercią jest czymś naturalnym

2015-11-01 14:10:00(ost. akt: 2015-11-01 14:15:35)

Autor zdjęcia: Aleksandra Danielewska

Tradycyjnie 1 listopada staniemy nad grobami bliskich. O stracie, cierpieniu i strachu przed śmiercią rozmawiamy z księdzem z księdzem Januszem Samslem, proboszczem parafii Podwyższenia Krzyża Świętego w Kanigowie .
Powszechnie mówi się o Święcie Zmarłych, albo o uroczystości Wszystkich Świętych. Jaka jest różnica z katolickiego punktu widzenia ?

Uroczystość Wszystkich Świętych obchodzimy 1 listopada, a Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych 2 listopada. Pierwszego dnia wspominamy tych którzy dostąpili chwały nieba, osiągnęli świętość i są w bliskości Boga, zarówno tych wyniesionych oficjalnie na ołtarze poprzez beatyfikację i kanonizację, jak i cichych świętych o których nie wiemy. Modlimy się przez ich wstawiennictwo. Drugiego dnia zanosimy modlitwy za zmarłych, za dusze czyśćcowe, aby i oni mogli jak najszybciej chwałę nieba osiągnąć. Stąd też modlitwa różańcowa w listopadzie tzw. wypominki za ich dusze. Jednak już od 1 listopada zgodnie ze zwyczajem nawiedzamy cmentarze, groby naszych bliskich modląc się, zapalając znicze, stawiając na grobach kwiaty wyrażamy pamięć i naszą duchową łączność.

Czasami 1 listopada można odnieść wrażenie, że ludzie zapomnieli po co tak naprawdę przyszli na cmentarz. Czy sądzi Ksiądz, że wierni są w pełni świadomi znaczenia modlitwy za zmarłych? Czy zdają sobie sprawę z tego, że nie zastąpią jej najdroższe nawet kwiaty i znicze?

To już zależy od osobistego nastawienia, jak zostanie przeżyty ten szczególny czas. Myślę, że większość ma świadomość i szacunek do miejsca spoczynku zmarłych. Widać to przecież w wielkiej trosce o porządkowanie grobów. Myślę, że tak liczna obecność tylu osób nie ułatwia modlitewnego skupienia. Może spotkanie z tymi, którzy przybyli na groby z daleka stwarza okazję do rozmów? Może dlatego tak trudno wyrazić skupienie i modlitwę? Ciężko mi na pytanie odpowiedzieć i mówić za innych, bo przecież każdy powinien popatrzeć najpierw na siebie. Poza tym wyjątkowość tego miejsca, wypełnienie luki po stracie bliskich, stawia nas wobec trudnych pytań, zmusza do refleksji, a to już wymaga odwagi, aby to wyrazić i zmierzyć się z prawdą o przemijaniu i tajemnicą śmierci, która przecież dotyka każdego bez wyjątku.

Wiele osób boi się śmierci. Czy katolik ma prawo do takiego strachu, czy osoba wierząca powinna go w sobie zwalczać lub się go wstydzić?

Lęk przed śmiercią jest czymś naturalnym. Jest to coś najtrudniejszego, z czym przyjdzie nam się zmierzyć. Każdy ma prawo do wyrażenia uczuć, także strachu, to ludzkie. Wielu boi się straty bliskich, obawia się chorób, bólu, cierpienia. Wielu już dźwiga ten krzyż, często w samotności. Na pewno łatwiej ten czas przetrwać, kiedy przeżywamy go z wiarą. Człowiek wierzący ma zapewnienie od Boga Jezusa Chrystusa, który za nas umarł i zmartwychwstał, że życie wierzących zmienia się, ale się nie kończy, że w domu Ojca jest przygotowanych dla nas wiele mieszkań. Teraz wszystko zależy od naszego dobrego życia. Świat widziany oczyma wiary sprawia, że odnajdujemy już w sobie nadzieję życia wiecznego, nie jesteśmy jakimś tworem szalonej przyrody, ale zostaliśmy powołani do przebywania z Bogiem na wieki. Jesteśmy powołani do chwały nieba.

W obliczu śmierci bliskich ludzie pytają często: dlaczego mi ją/go odebrałeś? Obwiniają Boga, są na niego wściekli. Niektóre osoby czasami pytają wprost dlaczego zabrałeś dobrego człowieka, a tylu pijaków i zwyrodnialców chodzi po świecie? Jak reagować na takie pytania?

Z pokorą. Czasem nie trzeba mówić, bo brakuje odpowiednich słów, a każde wydaje się być nieodpowiednie. Trzeba po prostu być, towarzyszyć, wysłuchać w smutku i w żałobie. Nie Bóg jest przyczyną zła w świecie, wprost przeciwnie. On nas z tego stanu wyprowadza. Kiedyś otrzymamy odpowiedź na pytania, dlaczego stało się tak, a nie inaczej. Święty Jan Paweł II powiedział: „Człowiek nie może siebie sam do końca zrozumieć bez Chrystusa”. Jezus sam jeden pokonał śmierć i zmartwychwstał i u Niego trzeba szukać ratunku.

Zdarza się jednak, że ci, którzy nie chcą cierpieć z powodu odejścia bliskich, nie chcą też ich pamiętać. Próbują zapomnieć. Czy to właściwa droga?

Nie da się uciec przed rzeczywistością, przed prawdą. Aż trudno mi sobie taką sytuację wyobrazić. Stłumić w sobie stratę po kimś bliskim… czy jest to w ogóle możliwe? To raczej stwarzanie pozorów. Myślę, że właściwą drogą jest zmierzenie się z rzeczywistością, chociaż ta wydawałaby się niezmiernie trudna, czy nie do przejścia. Trzeba umieć przeżywać żałobę, a w tym niezbędne jest towarzyszenie przyjaciół i rodziny. Tak bardzo pomocna staje się wtedy wiara i modlitwa. Na pewno nie ucieczka, czy wymazywanie z pamięci. Przecież naszą miłość do tych, których zabrakło wyrażamy przez przywoływanie najpiękniejszych rozmów, wspomnień. Ta łączność wyraża się poprzez miłość i trwa.

Ludzie niechętnie myślą o rzeczach ostatecznych. Czy można oswoić myśl o śmierci?

W świetle wiary rzeczy ostateczne człowieka to: śmierć, Sąd Boży, niebo, albo piekło. Jest jeszcze ten stan przejściowy czyściec, z którego droga prowadzi tylko do nieba. I szczególnie modlitwy zanosimy za te dusze, aby mogły jak najszybciej dostąpić przebywania w bliskości Boga. Istnieje czas przyjścia na świat, czyli narodzin i przychodzi ten czas odejścia z niego, czyli brama śmierci. Trzeba uczyć się przyjmować tę niełatwą rzeczywistość. Jezus, także zapłakał nad grobem swojego przyjaciela Łazarza. Przyjęcie tej prawdy jest o wiele łatwiejsze z perspektywy prawdy wiary o zmartwychwstaniu.

Jak przeżywać święta 1 i 2 listopada? Radośnie - skoro pamiętamy serdecznie o naszych bliskich zmarłych, a często wierzymy, że są już w niebie, czy jednak smutno - bo spotykamy się na cmentarzu?

Zdecydowanie 1 listopada Uroczystość Wszystkich Świętych mimo zadumy, jest dniem radosnym. Cieszymy się chwałą naszych braci i sióstr, którzy osiągnęli już cel swojej wiary. Przebywają z Bogiem w niebie, są świętymi. Ich życie było jak życie każdego z nas. Nie było doskonałe, sami zmagali się z trudem i grzechami, ale ich świętość wynikała z pragnienia Boga, służenia bliźnim, powstawania z upadków. Ich świętość, nie była tylko owocem ich osobistych wysiłków, ale czerpali ze Świętości Boga. Starali się przejść przez życie jak najpiękniej. Tego nas uczą. 2 listopada – Wspomnienie Wszystkich Wiernych Zmarłych, ten dzień bardziej skłania ku refleksji. Nie wiemy gdzie są, może właśnie potrzebują i czekają na naszą modlitwę w ich intencji? A jeśli smutek to tylko przeżywany z chrześcijańską nadzieją.

Uroczystość Wszystkich Świętych poprzedza Halloween. Czy w opinii księdza to niepokojące zjawisko?

Przykro, że ten czas nawiedzania grobów najbliższych, zadumy, modlitwy i refleksji zbiega się - dla mnie osobiście z niezrozumiałymi zwyczajami, które przywędrowały z zachodu. To tworzy jakiś wielki dysonans. Myślę, że stwarza także możliwość sprowadzenia, może nawet i nieświadomie zagrożeń duchowych. Tak wiele zależy w tym temacie od roztropności rodziców i stylu wychowania.

Podczas katechezy uczniowie zadają trudne pytania związane z uroczystością Wszystkich Świętych i Dniem Zadusznym

Tak, bo są to ważne sprawy, niekiedy trudne do zrozumienia, ale zawsze warte wyjaśnienia. Młodzi ludzie także przeżywają czas pożegnania bliskich, warto im towarzyszyć i szczerze rozmawiać o sensie życia i o tym, co w życiu jest najważniejsze. I o duchowej łączności, między tymi, którzy są już po drugiej stronie, a nami, którzy jeszcze pielgrzymujemy. Ale ten czas w większości przeżywany jest w skupieniu. Nawet sama jesień, barwne, spadające z drzew liście podpowiadają o przemijaniu i o życiu, które za jakiś czas odrodzi się, aby trwać wiecznie. Na koniec zacytuję znane słowa wiersza księdza Jana Twardowskiego, którego przesłanie pozostaje tak bardzo aktualne: „Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą".


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5