Pszczoły towarzyszą mi od dzieciństwa

2015-08-20 13:45:00(ost. akt: 2015-08-22 12:29:49)
Piotr Tkaczuk z wykształcenia jest inżynierem budownictwa

Piotr Tkaczuk z wykształcenia jest inżynierem budownictwa

Autor zdjęcia: Archiwum

Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa, jednak jego prawdziwą pasją ,a jednocześnie sposobem na życie jest pszczelarstwo. O miłości do pszczół rozmawiamy z Piotrem Tkaczukiem, który z bratem Januszem prowadzi w podnidzickich Grzegórzkach największą w Polsce pasiekę pszczelą.
Skąd u Pana tak rzadkie zainteresowanie, dlaczego akurat pszczelarstwo? To pasja z dziada pradziada?

Pszczelarstwo to nasza rodzinna tradycja. Ja i mój brat jesteśmy już trzecim pokoleniem zajmującym się tą fantastyczną dziedziną. Tradycję zapoczątkował mój dziadek w latach 20-tych ubiegłego wieku. Posiadał on niewielką, 30 ulową pasiekę położoną początkowo na Lubelszczyźnie, a potem w Modłkach, niedaleko Nidzicy. Taką też pasiekę odziedziczyli po nim moi rodzice, którzy z zawodu byli nauczycielami, a pszczelarstwo było ich wielką pasją. Rodzice mieli wolne wakacje, co pozwalało im w okresie letnim poświęcić wiele czasu swojej pasiece, która liczyła wówczas 150 – 200 rodzin pszczelich, co na lata 70-te było w Polsce całkiem sporym osiągnięciem. Mnóstwo rozmów i opowieści w naszym domu rodzinnym poświęcona była pszczołom, więc można powiedzieć, że stworzenia te istniały w moim życiu od zawsze. Pszczelarstwo traktowaliśmy raczej jako hobby, a nie sposób na życie. Dopiero pod koniec lat 80-tych wspólnie z ojcem i bratem Januszem postanowiliśmy zająć się tym w pełni zawodowo i założyć profesjonalną pasiekę. Prowadzimy ją do dziś i póki co nie zamierzamy tego zmieniać.

Ma Pan do swoich pszczół stosunek emocjonalny?
Tak jak już wspomniałem pszczoły towarzyszą mi od dzieciństwa, a obcowanie z nimi zajęło dużą część mojego życia.
Rodzina pszczela to znakomicie zorganizowany, żywy organizm posiadający przywódcę, pszczoły zbieraczki przynoszące nektar do ula, karmicielki opiekujące się młodymi pszczołami oraz strażniczki strzegące wlotu do ula przed intruzami. Reaguje on na rozmaite czynniki środowiskowe takie jak pogoda, czy pojawienie się nektaru na kwiatach. Na jego funkcjonowanie mają wpływ też czynniki wywoływane przez pszczelarza oraz inne osoby (np. hałas pracujących w pobliżu maszyn rolniczych). Pszczoły są niejako „współpracownikiem” pszczelarza, jadą z nim „na jednym wózku” i jeśli pszczołom będzie w danym środowisku dobrze, to pszczelarz na pewno też będzie usatysfakcjonowany. Stosunek emocjonalny jest tu więc oczywisty i tak naprawdę nie spotkałem pszczelarza, dla którego jego pszczoły byłyby obojętne.

Jednak wiele osób boi się pszczół, czy słusznie?
Pszczoły są z natury stworzeniami spokojnymi. Ich główną rolą w środowisku jest zapylanie roślin poprzez przenoszenie pyłków z jednego kwiatu na inny. Aby móc przetrwać i wykarmić swoje potomstwo pszczoły zbierają nektar kwiatowy, który następnie przynoszą do ula, przerabiają na miód i składują w woskowych komórkach. Jako ciekawostkę można dodać, iż do zebrania 1 kg miodu muszą one odwiedzić 5-7 milionów kwiatów, pokonując średnio około 450 tysięcy kilometrów. Podobnie jak wiele innych zwierząt posiadają swój mechanizm obronny, który u pszczół występuje w postaci żądła połączonego z gruczołami jadowymi. Warto tutaj zaznaczyć, że nie używają one nigdy żądeł bez powodu, tylko w sytuacji zagrożenia własnego lub swojego ula. Użądlenia mogą powodować u człowieka zaczerwienienie, pieczenie, opuchliznę a w skrajnych przypadkach osób uczulonych na jad pszczeli – wstrząs anafilaktyczny. Dlatego zaleca się zachowanie ostrożności i rozwagi w kontaktach z tymi sympatycznymi owadami. Jeśli nie musimy, to nie zbliżajmy się zbytnio do pasiek bez odzieży ochronnej zwłaszcza teraz, latem, w okresie intensywnych lotów pszczół.

Mimo starań i zaangażowania pszczelarza zdarzają się gorsze lata. Czy takie trudniejsze momenty pszczelarzenia nie zniechęcają Pana do tej profesji?
Oczywiście tak jak i w innych branżach bywają okresy lepsze i gorsze. Zanieczyszczenie środowiska, kradzieże, choroby powodujące ginięcie pszczół to problemy, z którymi pszczelarze spotykają się na co dzień. Walka z przeciwnościami to jednak część naszego zawodowego życia, a ich pokonywanie nie tylko nie zniechęca , ale naładowuje nas dodatkową energią. Na szczęście coraz częściej problemy związane z istnieniem pszczół w środowisku są zauważane i doceniane przez decydentów nie tylko polskich, ale i europejskich. Idą za tym działania takie jak chociażby zakaz stosowania w rolnictwie toksycznych dla pszczół neonikotynoidów, czy europejskie programy wspierające pszczelarstwo. Mam nadzieję, że dzięki takim właśnie działaniom oraz współpracy pszczelarzy z rolnikami i służbami weterynaryjnymi tych złych momentów będzie w pszczelarstwie coraz mniej.

A jaki moment był dla Pana najgorszy?
Najgorszych momentów staram się nie pamiętać. Należy je przetrwać, wyciągnąć wnioski i z optymizmem ruszać do dalszej pracy.

Czy Pana rodzina i znajomi podzielają tę pasję?
Moja rodzina nie zajmuje się pszczelarstwem. Żona prowadzi biuro projektów. Oboje zresztą jesteśmy z wykształcenia budowlańcami. Córka jeszcze się uczy i jak na razie nie planuje związać swojej przyszłości z pszczołami. Ale kto wie, może kiedyś to się zmieni. Jeśli natomiast chodzi o znajomych, to jak najbardziej wielu z nich zajmuje się właśnie pszczelarstwem. Spotykamy się często, wymieniamy informacje, ogólnie mówiąc współpracujemy.

Zna Pan jakieś branżowe powiedzenia lub życzenia, które można złożyć pszczelarzowi?
Istnieje kilka typowych, branżowych życzeń typu: „Darz miód”, czy też „Niech się pszczoły roją” mające świadczyć o dużej sile rodzin pszczelich. Ale nie są one zbyt popularne i powszechnie stosowane w naszym środowisku. Myślę, że pszczelarzom można życzyć po prostu udanego sezonu, dobrej pogody i przede wszystkim zdrowia, bo chęci do pracy na pewno nigdy nam nie zabraknie.

W takim razie właśnie tego panu życzymy.
Dziękuję bardzo.PC

Pasieka w podnidzickich Grzegórzkach liczy 3000 uli

Piotr Tkaczuk urodził się w 1965 roku w Mławie. Z wykształcenia jest inżynierem budownictwa. Lata szkolne spędził w Nidzicy, obecnie mieszka w Olsztynie. Wspólnie z bratem Januszem prowadzi w podnidzickich Grzegórzkach największą w Polsce, liczącą 3000 uli pasiekę pszczelą.




Komentarze (1) pokaż wszystkie komentarze w serwisie

Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.

Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych

Zaloguj się lub wejdź przez FB

  1. Radny #1798249 | 46.171.*.* 20 sie 2015 15:21

    To, że 3 tys pni to największa w Polsce pasieka, to nadużycie :D

    Ocena komentarza: poniżej poziomu (-3) odpowiedz na ten komentarz

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5