Sławosz przywitał go po powrocie na Ziemię
2025-07-27 07:00:00(ost. akt: 2025-07-25 10:59:41)
Był na Florydzie, żeby na własne oczy zobaczyć start rakiety Falcon 9. Był też w Kolonii, gdzie jako pierwszego osobiście przywitał go powracający na Ziemię astronauta Sławosz Uznański-Wiśniewski. Robert Szaj, twórca Fundacji Nicolaus Copernicus i pierwszy dyrektor TVP Nauka, nie ukrywa emocji opowiadając o kulisach polskiej misji na Międzynarodową Stację Kosmiczną.
— Robercie, podczas oficjalnej konferencji prasowej w Kolonii, tuż po powrocie Sławosza Uznańskiego do Europy, astronauta publicznie przywitał się z tobą słowami „Robert, cześć”. Jakie to było uczucie?
— Byłem tak zmęczony i przejęty emocjami, że w pierwszej chwili, stojąc tam i entuzjastycznie krzycząc, nawet tego nie usłyszałem. Oczywiście, mieliśmy kontakt wzrokowy, ale dopiero gdy kolega podesłał mi nagranie, w pełni do mnie dotarło, co się stało. To było niezwykle wzruszające. Myślę, że było to docenienie pracy nie tylko mojej, jako popularyzatora wiedzy o kosmosie, ale też wszystkich edukatorów i popularyzatorów, którzy przez lata mówili o korzyściach płynących z obecności Polaka w kosmosie. Byłem pierwszą osobą, którą Sławosz tak przywitał... I usłyszał to cały świat.
— Twoje zaangażowanie sięga jednak znacznie głębiej. Byłeś na miejscu na Florydzie, aby towarzyszyć Sławoszowi przed startem. Kto jeszcze był w tej grupie wsparcia?
— Sławoszowi towarzyszyła grupa najbliższych przyjaciół. Każdy astronauta mógł zaprosić kilkudziesięciu znajomych i rodzinę. W jego przypadku byli to przede wszystkim ludzie nauki – koledzy z pracy w CERN przy Wielkim Zderzaczu Hadronów, wybitni informatycy, inżynierowie oraz specjaliści z Europejskiej i Niemieckiej Agencji Kosmicznej, gdzie w Kolonii mieści się centrum szkolenia astronautów. Byli tam również astronomowie i edukatorzy z Polski. Ta grupa była z nim w tych ostatnich, kluczowych tygodniach na Florydzie, a potem bardzo licznie przywitała go po powrocie do Europy. Ja sam byłem jednym z niewielu Polaków spoza tej najbliższej grupy, którym udało się dotrzeć na start i wytrwać tam prawie miesiąc, aby oglądać jego ostatnie chwile na Ziemi i pożegnanie z najbliższymi.
— Miałeś też wyjątkową możliwość udokumentowania samego startu.
— Zgadza się. Dzięki akredytacji dziennikarskiej miałem dostęp do miejsc, gdzie inni nie mogli wejść. To pozwoliło mi rozstawić dwie swoje kamery bardzo blisko rakiety Falcon 9. Mogły one filmować i fotografować start z niezwykle małej odległości i były to jedyne kamery z Polski, które znalazły się tak blisko. Sam start wywołał we mnie ogromne emocje. Wysłałem potem Sławoszowi wiadomość, gdy był już na orbicie, że łzy leciały mi jak dziecku, choć myślałem, że jestem twardy. On, kilka godzin po wylądowaniu, od razu odpisał, dziękując za te słowa.
— Jak zaczęła się twoja znajomość ze Sławoszem Uznańskim-Wiśniewskim?
— Poznaliśmy się na samym początku jego drogi do zostania astronautą. Gdy jako szef TVP Nauka otrzymałem z pewnym wyprzedzeniem informację, że Polak znajdzie się w Europejskim Korpusie Astronautów, zorganizowaliśmy w listopadzie 2022 roku wielkie, wielogodzinne studio telewizyjne na żywo. Relacjonowaliśmy ogłoszenie z Paryża. Gościliśmy wtedy w studiu generała Mirosława Hermaszewskiego, dla którego był to ostatni publiczny występ i ostatni wywiad przed śmiercią. Była z nami również Magdalena Piska-Piotrowska, obecna dyrektor planetarium w Olsztynie. Od tamtej pory wielokrotnie się spotykaliśmy, rozmawiając o jego wielkim marzeniu. Mam też wspaniałą pamiątkę – Sławosz otwierał moją wystawę o Mikołaju Koperniku, inaugurującą Rok Kopernikański w Sejmie.
— Poza wymiarem osobistym, jakie znaczenie ma ta misja dla Polski?
— Trzeba to podkreślić: to nie była wycieczka turystyczna, ale wielki wkład w rozwój polskiej nauki i technologii. Podczas dwutygodniowego pobytu w kosmosie Sławosz przeprowadził 13 polskich eksperymentów naukowych oraz kilkanaście edukacyjnych – to jest wielki dorobek tej misji. Za tym wszystkim stała praca tysięcy ludzi, wliczając w to naukowców przygotowujących te eksperymenty, edukatorów i inżynierów. Warto też pamiętać, że kluczową decyzję o sfinansowaniu tego przedsięwzięcia podjął były minister rozwoju, Waldemar Buda.
— Jako pasjonat fotografii i popularyzator nauki, co z jego podróży zrobiło na tobie największe wrażenie?
— Zdrowo zazdroszczę Sławoszowi, że mógł być w module Cupola na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej. To jest najbardziej magiczne miejsce na stacji, z którego obserwuje się i fotografuje Ziemię. Na konferencji w Kolonii miałem okazję zadać mu dwa pytania – czy się wyspał, na co odparł, że jeszcze nie, oraz właśnie o zdjęcia z Cupoli. Potwierdził, że bardzo mu się podobało i zrobił sporo fotografii. To dla mnie fascynujące, bo kilka lat temu organizowałem pobyt w Polsce astronauty Terry'ego Virtsa, który w 2010 roku montował tę kopułę na stacji. Świadomość, że teraz mógł tam być Polak, jest niesamowita. Na stacji panuje rytuał, że nowego astronautę prowadzi się do Cupoli z zamkniętymi oczami. Dla mnie, jako pasjonata fotografii, możliwość oglądania Ziemi z tej perspektywy to coś absolutnie wyjątkowego.
— Co dalej? Czy to koniec twojej pracy związanej z tą misją?
— Absolutnie nie. Przygotowuję już dwa filmy z serii „Polacy w kosmosie”, które będą poświęcone naukowym aspektom i naukowej stronie misji Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego. Historia polskiego podboju kosmosu wciąż się pisze.
Jan Berdycki
Naukowiec i astronauta
Dr inż. Sławosz Uznański-Wiśniewski, urodzony w 1984 r. w Łodzi, to absolwent Politechniki Łódzkiej i posiadacz doktoratu z elektroniki z francuskiego uniwersytetu w Aix-Marseille. Przed dołączeniem do Europejskiego Korpusu Astronautów w 2022 roku, przez ponad dekadę pracował jako operator Wielkiego Zderzacza Hadronów w CERN w Genewie, specjalizując się w projektowaniu systemów odpornych na promieniowanie.
Korzyści dla Polski
Lot Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego to strategiczna inwestycja, która przynosi wymierne korzyści. Polski przemysł i nauka zyskały dostęp do unikalnego laboratorium na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Umożliwiło to realizację 19 eksperymentów, m.in. z zakresu medycyny (wpływ mikrograwitacji na komórki nowotworowe), psychologii, materiałoznawstwa i technologii. Dane z tych badań przyspieszą innowacje i mogą prowadzić do komercjalizacji nowych produktów, wzmacniając konkurencyjność polskiego sektora kosmicznego.
Lot Sławosza Uznańskiego-Wiśniewskiego to strategiczna inwestycja, która przynosi wymierne korzyści. Polski przemysł i nauka zyskały dostęp do unikalnego laboratorium na Międzynarodowej Stacji Kosmicznej (ISS). Umożliwiło to realizację 19 eksperymentów, m.in. z zakresu medycyny (wpływ mikrograwitacji na komórki nowotworowe), psychologii, materiałoznawstwa i technologii. Dane z tych badań przyspieszą innowacje i mogą prowadzić do komercjalizacji nowych produktów, wzmacniając konkurencyjność polskiego sektora kosmicznego.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez