Ewelina Pierzchała: Nie nauczymy ludzi empatii
2025-01-04 08:00:00(ost. akt: 2024-12-24 10:32:32)
Ewelina Pierzchała, na co dzień funkcjonariuszka policji. Bierze udział w akcjach promujących ograniczenie bezdomności, poprawiających dobrostan zwierząt oraz zbiórkach na rzecz zwierząt przebywających w schroniskach i przytuliskach. Jest członkiem Zespołu ds. Zwierząt powołanym przez Prezydenta Olsztyna oraz członkiem Koalicji Organizacji Prozwierzęcych.
Jestem otoczona ludźmi z ogromną empatią — mówi Ewelina Pierzchała, inspektorka oraz koordynatorka Inspektoratu OTOZ Animals w Olsztynie, która została Wolontariuszką Roku 2024 za działania na rzecz zwierząt.
— Doceniono panią za ratowanie zwierząt. To motywuje do działania?
— Oczywiście, że nagroda sprawiła mi radość. Proszę poczekać, rozejrzę się. Mam dużo podziękowań, różnych dyplomów, od schronisk, urzędów, przedszkoli, w których zajmuję się edukacją najmłodszych. To miłe, że ktoś dostrzega moją pracę. Tylko ja nie robię tego dla rozgłosu. Dla mnie najważniejsze jest dobro zwierząt. Wszędzie i zawsze też mówię o tym, że wolontariusze są niezbędni, bo są to ludzie, którzy zawsze się zaangażują, pomogą, bo robią to z dobrej woli, a nie za pieniądze. Kiedy otrzymałam nominację do nagrody, jedna z moich inspektorek stwierdziła: „Ewelina, przecież Ty jesteś taka kompleksowa”. Dodała jeszcze, że moim celem jest umieszczenie psa z łańcucha pod kołderkę. Oczywiście! Moim zdaniem każdy pies zasługuje na kanapę, a nie budę. Rzadko kiedy zwierzę, które w końcu znajdzie się w domu, tęskni za podwórkiem. Wymagają oczywiście większej uwagi, bo są to psy czy koty po przejściach, traumatycznych doznaniach. Zwierzę musi ponownie człowiekowi zaufać. Teraz jestem domem tymczasowym dla dwóch kotów, i wciąż się ich uczę.
— Oczywiście, że nagroda sprawiła mi radość. Proszę poczekać, rozejrzę się. Mam dużo podziękowań, różnych dyplomów, od schronisk, urzędów, przedszkoli, w których zajmuję się edukacją najmłodszych. To miłe, że ktoś dostrzega moją pracę. Tylko ja nie robię tego dla rozgłosu. Dla mnie najważniejsze jest dobro zwierząt. Wszędzie i zawsze też mówię o tym, że wolontariusze są niezbędni, bo są to ludzie, którzy zawsze się zaangażują, pomogą, bo robią to z dobrej woli, a nie za pieniądze. Kiedy otrzymałam nominację do nagrody, jedna z moich inspektorek stwierdziła: „Ewelina, przecież Ty jesteś taka kompleksowa”. Dodała jeszcze, że moim celem jest umieszczenie psa z łańcucha pod kołderkę. Oczywiście! Moim zdaniem każdy pies zasługuje na kanapę, a nie budę. Rzadko kiedy zwierzę, które w końcu znajdzie się w domu, tęskni za podwórkiem. Wymagają oczywiście większej uwagi, bo są to psy czy koty po przejściach, traumatycznych doznaniach. Zwierzę musi ponownie człowiekowi zaufać. Teraz jestem domem tymczasowym dla dwóch kotów, i wciąż się ich uczę.
— Ta nagroda zwraca też uwagę na ludzi, którzy bezinteresownie pomagają zwierzętom.
— Takich konkursów jest więcej, wspominając chociażby o Aniołach Sukcesu z Barczewa, w którym to nasz inspektorat i koordynatorce z OTOZ Animals Barczewo przyznano nagrodę.
— Takich konkursów jest więcej, wspominając chociażby o Aniołach Sukcesu z Barczewa, w którym to nasz inspektorat i koordynatorce z OTOZ Animals Barczewo przyznano nagrodę.
— Nie każdy zostanie ratownikiem zwierząt. Co było impulsem w pani przypadku?
— W moim życiu zawsze były obecne psy, ale przed laty nie angażowałam się w zewnętrzne akcje. Myślę, że moja droga społecznika zaczęła się z dziesięć lat temu. Na co dzień pracuję jako funkcjonariuszka policji i pamiętam interwencję z gminy Purda. Tam podeszła do mnie suczka, którą nazwaliśmy później Misią. Poczęstowałam ją swoją kanapką, bo wyglądała na głodną. Nagle podeszła do mnie jakaś kobieta. Już myślałam, że zwróci mi uwagę, żeby nie karmić jej psa, ale okazało się, że mieszkanka szukała u mnie pomocy. Okazało się, że właściciele suczki wcale o nią nie dbali, po raz kolejny była w ciąży. Misia była trzymana w fatalnych warunkach. Jej schronieniem był stary, zabrudzony materac oparty o ścianę budynku gospodarczego. Wtedy po raz pierwszy zetknęłam się ze znęcaniem się nad zwierzęciem, ale też z biurokratyczną ścianą.
— W moim życiu zawsze były obecne psy, ale przed laty nie angażowałam się w zewnętrzne akcje. Myślę, że moja droga społecznika zaczęła się z dziesięć lat temu. Na co dzień pracuję jako funkcjonariuszka policji i pamiętam interwencję z gminy Purda. Tam podeszła do mnie suczka, którą nazwaliśmy później Misią. Poczęstowałam ją swoją kanapką, bo wyglądała na głodną. Nagle podeszła do mnie jakaś kobieta. Już myślałam, że zwróci mi uwagę, żeby nie karmić jej psa, ale okazało się, że mieszkanka szukała u mnie pomocy. Okazało się, że właściciele suczki wcale o nią nie dbali, po raz kolejny była w ciąży. Misia była trzymana w fatalnych warunkach. Jej schronieniem był stary, zabrudzony materac oparty o ścianę budynku gospodarczego. Wtedy po raz pierwszy zetknęłam się ze znęcaniem się nad zwierzęciem, ale też z biurokratyczną ścianą.
— Ustawa o Ochronie Zwierząt z 21 sierpnia 1997 roku mówi, że "człowiek jest winien zwierzętom poszanowanie, ochronę i opiekę - gdyż są to istoty żyjące, zdolne do odczuwania cierpienia".
— To jednak, jak prawa zwierząt są chronione w praktyce, w dużej mierze zależy od chęci i dobrej woli organów administracji publicznej i jednostek samorządów terytorialnych. Gminy mają wiele obowiązków z nią związanych, ale wciąż jest o tym zbyt mała wiedza. I dotyczy to zarówno zwierząt, które mają właścicieli, ale też bezdomnych. To było dziesięć lat temu, a wówczas cztery miesiące funkcjonowało Schronisko w Tomarynach. Misia trafiła właśnie tam. Pamiętam, że siedziałam z nią pod tym schroniskiem i płakałam. Schronisko jest moim zdaniem niczym innym, jak więzieniem, tylko że dla ofiar, a nie dla oprawców. I tak zaczęłam być psią mamą.
— To jednak, jak prawa zwierząt są chronione w praktyce, w dużej mierze zależy od chęci i dobrej woli organów administracji publicznej i jednostek samorządów terytorialnych. Gminy mają wiele obowiązków z nią związanych, ale wciąż jest o tym zbyt mała wiedza. I dotyczy to zarówno zwierząt, które mają właścicieli, ale też bezdomnych. To było dziesięć lat temu, a wówczas cztery miesiące funkcjonowało Schronisko w Tomarynach. Misia trafiła właśnie tam. Pamiętam, że siedziałam z nią pod tym schroniskiem i płakałam. Schronisko jest moim zdaniem niczym innym, jak więzieniem, tylko że dla ofiar, a nie dla oprawców. I tak zaczęłam być psią mamą.
— Mówicie o sobie, że jesteście głosem zwierząt w sytuacjach okrucieństwa, przemocy i łamania prawa.
— Często zarzuca mi się, że jako dorosła kobieta, mama 24-letniego syna, a przede wszystkim funkcjonariuszka policji, nie zajmuję się pomocą ludziom. Moim zdaniem człowiek z reguły może poprosić o pomoc. Jeśli nie jest w stanie, są instytucje, które, jeśli poprawnie wykonują swoją pracę, powinny zauważyć problem. Oczywiście jeżdżąc na interwencje jako inspektorka Inspektoratu OTOZ Animals w Olsztynie, nie pozostaję obojętna na krzywdę ludzi. Zawsze staram się pomóc. Wielokrotnie sprawdzamy, czy opieka rodziców nad dziećmi jest sprawowana prawidłowo. Jestem znana z tego, że nie boję się zadawać pytań, otworzę każde drzwi, jeśli są zamknięte, wejdę oknem, by znaleźć rozwiązanie. Albo się ze mną współpracuje lub kopie się ze mną po kostkach. To ostatnie, jak potwierdzą urzędnicy, zupełnie nie ma sensu. Im bardziej oni twierdzą, że czegoś nie da się zrobić, tym bardziej staram się pokazać, że można. Świadczy o tym fakt, że mam sto procent wygranych spraw w sądach. To pokazuje, że jestem skuteczna. W prawodawstwie wciąż jednak jest luka dotycząca osób ze schorzeniami psychicznymi. One, zaniedbując na przykład zwierzęta, nie popełniają przestępstwa. Mamy jednego pana w gminie Dywity, któremu interwencyjnie odebraliśmy 16 psów. Prokurator stwierdził, że pan jest niepoczytalny, nie odpowiada za swoje czyny. Dziś więc tego pana stale kontrolujemy, we współpracy ze Strażą Miejską w Dywitach, która nas ogromnie wspiera. Nadal jednak przytuliska pękają w szwach, dlatego trzeba podejmować zdecydowane kroki, by ograniczać bezdomność zwierząt. Gminy powinny w większym stopniu inwestować w czipowanie i sterylizowanie zwierząt.
— Często zarzuca mi się, że jako dorosła kobieta, mama 24-letniego syna, a przede wszystkim funkcjonariuszka policji, nie zajmuję się pomocą ludziom. Moim zdaniem człowiek z reguły może poprosić o pomoc. Jeśli nie jest w stanie, są instytucje, które, jeśli poprawnie wykonują swoją pracę, powinny zauważyć problem. Oczywiście jeżdżąc na interwencje jako inspektorka Inspektoratu OTOZ Animals w Olsztynie, nie pozostaję obojętna na krzywdę ludzi. Zawsze staram się pomóc. Wielokrotnie sprawdzamy, czy opieka rodziców nad dziećmi jest sprawowana prawidłowo. Jestem znana z tego, że nie boję się zadawać pytań, otworzę każde drzwi, jeśli są zamknięte, wejdę oknem, by znaleźć rozwiązanie. Albo się ze mną współpracuje lub kopie się ze mną po kostkach. To ostatnie, jak potwierdzą urzędnicy, zupełnie nie ma sensu. Im bardziej oni twierdzą, że czegoś nie da się zrobić, tym bardziej staram się pokazać, że można. Świadczy o tym fakt, że mam sto procent wygranych spraw w sądach. To pokazuje, że jestem skuteczna. W prawodawstwie wciąż jednak jest luka dotycząca osób ze schorzeniami psychicznymi. One, zaniedbując na przykład zwierzęta, nie popełniają przestępstwa. Mamy jednego pana w gminie Dywity, któremu interwencyjnie odebraliśmy 16 psów. Prokurator stwierdził, że pan jest niepoczytalny, nie odpowiada za swoje czyny. Dziś więc tego pana stale kontrolujemy, we współpracy ze Strażą Miejską w Dywitach, która nas ogromnie wspiera. Nadal jednak przytuliska pękają w szwach, dlatego trzeba podejmować zdecydowane kroki, by ograniczać bezdomność zwierząt. Gminy powinny w większym stopniu inwestować w czipowanie i sterylizowanie zwierząt.
— Jak pani radzi sobie z bezsilnością?
— Zależy o jakiej bezsilności mówimy. Czy o tej, kiedy jadę na wioskę, gdzie gmina nie ma podpisanej umowy ze schroniskiem i nie mam gdzie zawieźć zwierząt? To takie sytuacje sprawiają, że rozwiązanie wymaga naprawdę heroicznej walki. Mam na szczęście wielu znajomych, którzy pomagają, by umieścić te psy, koty, a nawet króliki, w bezpiecznym miejscu. W domach tymczasowych czy płatnych hotelach, które są w takich przypadkach jedynym rozwiązaniem. Są też ludzie dobrej woli, którzy pomagają. Nie ma ich zbyt wielu, ale możemy na nich liczyć. Jestem otoczona ludźmi z ogromną empatią.
— Zależy o jakiej bezsilności mówimy. Czy o tej, kiedy jadę na wioskę, gdzie gmina nie ma podpisanej umowy ze schroniskiem i nie mam gdzie zawieźć zwierząt? To takie sytuacje sprawiają, że rozwiązanie wymaga naprawdę heroicznej walki. Mam na szczęście wielu znajomych, którzy pomagają, by umieścić te psy, koty, a nawet króliki, w bezpiecznym miejscu. W domach tymczasowych czy płatnych hotelach, które są w takich przypadkach jedynym rozwiązaniem. Są też ludzie dobrej woli, którzy pomagają. Nie ma ich zbyt wielu, ale możemy na nich liczyć. Jestem otoczona ludźmi z ogromną empatią.
— A gdzie najczęściej brakuje zrozumienia?
— Często empatii brakuje urzędnikom. Zdarza się, że mówią, że może jeszcze nie zabierać, może będzie lepiej. Wtedy im odpowiadam, że trzeba działać, bo w innym razie znajdziemy kota lub psa zakopanego w ogródku.
— Często empatii brakuje urzędnikom. Zdarza się, że mówią, że może jeszcze nie zabierać, może będzie lepiej. Wtedy im odpowiadam, że trzeba działać, bo w innym razie znajdziemy kota lub psa zakopanego w ogródku.
— Co trzeba zmienić, by cierpienia zwierząt było mniej?
— Takie pytanie zadała mi pani sędzia z prokuratury: „Co powinno zmienić się, by było lepiej?”. Przede wszystkim myślenie ludzi. Kary powinny być wyższe, a także powinny być egzekwowane. Nic tak nie przemawia do ludzi, jak kary finansowe. Nie nauczymy ludzi empatii, dobroci serca, jeśli ktoś nie ma tego w sobie.
— Takie pytanie zadała mi pani sędzia z prokuratury: „Co powinno zmienić się, by było lepiej?”. Przede wszystkim myślenie ludzi. Kary powinny być wyższe, a także powinny być egzekwowane. Nic tak nie przemawia do ludzi, jak kary finansowe. Nie nauczymy ludzi empatii, dobroci serca, jeśli ktoś nie ma tego w sobie.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz
Ewelina Pierzchała, na co dzień funkcjonariuszka policji. Bierze udział w akcjach promujących ograniczenie bezdomności, poprawiających dobrostan zwierząt oraz zbiórkach na rzecz zwierząt przebywających w schroniskach i przytuliskach. Jest członkiem Zespołu ds. Zwierząt powołanym przez Prezydenta Olsztyna oraz członkiem Koalicji Organizacji Prozwierzęcych.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez