Przemoc pozostawia bliznę na całe życie

2024-10-13 08:00:00(ost. akt: 2024-10-09 08:40:39)

Autor zdjęcia: Janusz Dołkowski

Zależy mi na budowaniu świadomości na temat tego, jak silnie na zdrowie psychiczne i poczucie własnej wartości młodych ludzi wpływa przemoc rówieśnicza. To tym bardziej istotne, że ona zwykle trwa wiele miesięcy, a nawet lat. Tego rodzaju doświadczenie bardzo człowieka zmienia — mówi Małgorzata Gołota, autorka książki "Nienawiść. Historie z dzieciństwa", która ukazała się nakładem wydawnictwa Filia.
— Dominik z Bieżunia, Kacper z Gorczyna, Zuzia z Kozienic nie poradzili sobie z nękaniem. Wszyscy popełnili samobójstwo. Przemoc rówieśnicza jest tematem, o którym mówi się coraz częściej, ale wciąż zbyt mało?
— Bardzo mało uwagi poświęcamy problemowi przemocy w ogóle. Zwykle ta kwestia pojawia się w mediach, w debacie publicznej wtedy, kiedy dochodzi do jakiejś tragedii, kiedy ktoś umiera, śmiercią tragiczną lub samobójczą, kiedy ktoś dopuszcza się jakiegoś dramatycznego ataku na drugą osobę i tak dalej. To mogłoby wystarczyć, gdybyśmy chcieli przemoc nagłośnić, ale nie wtedy, kiedy chcemy jej istotę także zrozumieć i problem wyeliminować. Podczas pracy nad moją nową książką „Nienawiść. Historie z dzieciństwa” przekonałam się, jak złożony to proces i jak wiele zmiennych trzeba uwzględnić, by profilaktyka antyprzemocowa – zwłaszcza, jeśli mowa o przemocy rówieśniczej – przynosiła odpowiednie efekty.

— „Przemoc wobec dzieci jest w Polsce zjawiskiem powszechnym, nie mieści się ona w żadnych ramach statusu społecznego czy miejsca zamieszkania. Ona jest bardzo demokratyczna, trochę jak alkoholizm”. To słowa Jolanty Zmarzlik, ekspertki Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę, które przytacza pani na początku książki. Chce pani skłonić nas, byśmy w końcu przestali odwracać wzrok?
— O wiele bardziej zależy mi na budowaniu świadomości na temat tego, jak silnie na zdrowie psychiczne i poczucie własnej wartości młodych ludzi wpływa przemoc rówieśnicza. To tym bardziej istotne, że ona zwykle trwa wiele miesięcy, a nawet lat. Tego rodzaju doświadczenie bardzo człowieka zmienia. Bohaterki i bohaterowie „Nienawiści...” mówią o tym głośno i wyraźnie. Wielu z nich cierpi lub cierpiało z powodu problemów psychicznych, lęków, nerwic, depresji. Część z nich jest już po terapii, część nadal w trakcie. Patrycja – bohaterka drugiego rozdziału – na moje pytanie o to, jakie konsekwencje doświadczenia przemocy rówieśniczej widzi dzisiaj w swoim życiu, odpowiedziała: brak zaufania do ludzi, no i chory perfekcjonizm, który ja sama stosuję wobec siebie. Nie daję sobie prawa do niedociągnięć albo błędów, wszystko musi być idealnie. Kiedyś to było bardzo ważne, bo każde potknięcie dawało moim oprawcom pretekst do prześladowania. Teraz ja sama dla siebie jestem tym oprawcą. A Patrycja jest w trakcie swojej trzeciej psychoterapii. Wierzę, że kiedy sobie to wszystko dobrze uświadomimy, jeszcze silniej się w działania antyprzemocowe zaangażujemy, jako rodzice, pedagodzy, badacze.

— Z danych Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę wynika, że przemocy lub zaniedbania przynajmniej raz w życiu doświadczyło 79 procent dzieci i nastolatków. To prawie 24 osoby w każdej 30-osobowej klasie. Najczęściej zgłaszaną formą przemocy – bo aż w 66 procentach – była przemoc doznana ze strony rówieśników. Te dane w zestawieniu z dostępnością do pomocy psychologicznej budzą grozę. Czy to zjawisko rośnie?
— Wiele zależy od tego, jakie badania będziemy analizować, w jaki sposób je przeprowadzono, na jakiej grupie osób, czy zastosowano omawiany również w „Nienawiści...” podział na przemoc i agresję rówieśniczą. Profesor Jacek Pyżalski, który od wielu lat obserwuje i bada problem przemocy rówieśniczej, przekonuje, że ten poziom przemocy rówieśniczej w Polsce pozostaje względnie stabilny od lat. I z jednej strony to dobrze, bo się nie pogarsza. Ale z drugiej strony fatalnie, bo przecież niezmiennie od lat wielu młodych ludzi naprawdę bardzo z jej powodu cierpi. W ostatnich latach pojawił się na tym przemocowym froncie jeszcze jeden problem – cyberprzemoc, czyli ośmieszanie, publikowanie w internecie kompromitujących kogoś zdjęć, filmów, nienawistne komentarze i tak dalej. Ten problem zmienia się też wraz z rozwojem technologii. Dzisiaj właściwie eksperci są już zgodni co do tego, że coraz mniej zasadne jest oddzielanie cyberprzemocy od tej „klasycznej” przemocy rówieśniczej, bo coś może zacząć się w sieci, a dalej ciągnąć się już w realu, w szkole czy na podwórku. Albo na odwrót.

— Czy nie jest też tak, że sami rodzice często też deprecjonują przemoc rówieśniczą? Bo nie każdy musi się lubić i w szkole niemal każdy komuś dokuczał.
— Wielu rodziców doskonale zdaje sobie z tego sprawę. Natomiast przemoc to nie jest kwestia nielubienia osoby, tylko jej nękania, prześladowania, gnębienia. Wydaje mi się, że nie ma na świecie rodzica, który uzna tego rodzaju zachowania za normę. Są jedynie rodzice, którzy mogą źle oceniać sytuację, bo też nie mają pełnego obrazu tego, co dzieje się w szkole czy na podwórku. Dzieci doświadczające przemocy rówieśniczej mówią o tym, przynajmniej dopóki wierzą, że to może coś dać, że może coś w ich sytuacji zmienić, zatrzymać tę przemoc. Zatem to, co możemy zrobić jako rodzice to uważnie słuchać, a jeśli jakaś historia czy relacja dziecka nas zaniepokoi, przyjrzeć się sprawie, porozmawiać z rodzicem tego drugiego dziecka, z nauczycielem czy wychowawcą, może też z dyrektorem? Jeśli w szkole dochodzi do przemocy, ma ona obowiązek reagowania w takiej sytuacji zgodnie z ustaloną w niej procedurą. Mówi o tym dokładnie w jednym z rozdziałów Łukasz Wojtasik z Fundacji Dajemy Dzieciom Siłę.

— W jaki sposób, pani zdaniem, powinna wyglądać edukacja na ten temat?
— Pozwolę sobie odpowiedzieć na to pytanie fragmentem książki. To są słowa wspomnianego już wyżej profesora Jacka Pyżalskiego. „Nasz schemat działania często polega na tym, że interweniujemy dopiero wtedy, kiedy ta przemoc wystąpi. A to jest dopiero połowa sukcesu. Drugą jest świadomość tego, że ona się nie pojawia tam, gdzie budowane są zdrowe relacje między ludźmi i wewnątrz społeczności. Społeczne więzi grupowe. Nie muszę się ze wszystkimi przyjaźnić po równo, wiadomo, że będę miał najlepszego przyjaciela czy przyjaciółkę. Chodzi raczej o sytuację, w której będę mógł powiedzieć, że wszyscy w mojej klasie są moimi znajomymi. Jeśli w nowo powstałej grupie budują się relacje między ludźmi, to nie ma tu pożywki dla przemocy. Jeśli coś mnie z kimś łączy, jeśli to jest mój kolega, ktoś, kogo znam, to nie mam za bardzo ochoty go krzywdzić w żaden sposób. Jeśli skrzywdzę go niechcący, w jakimś pędzie, w jakiejś ogólnej awanturze, to się w pewnym momencie zatrzymam. Zatrzyma mnie właśnie ta więź. Jeśli mnie coś z kimś łączy, to chcę z tą osobą dobrze żyć, nie pozwalam też innym jej krzywdzić. Staję w jej obronie”. To są niezwykle ważne słowa, nie tylko w kontekście przemocy rówieśniczej, ale w kontekście polskiego społeczeństwa w ogóle. Będzie nam się lepiej i łatwiej żyło, kiedy będziemy bliżej siebie.

Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

2001-2025 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 7B