Zdjęcia jak malowane. Wernisaż wystawy fotografii Mirosława "Mici" Bojenko w Galerii pod Belką nidzickiego zamku

2024-07-05 20:32:21(ost. akt: 2024-07-05 21:29:27)
Mirosław "Micia" Bojenko (z lewej) i Bogdan Żukowski

Mirosław "Micia" Bojenko (z lewej) i Bogdan Żukowski

Autor zdjęcia: Zuzanna Leszczyńska

5 lipca Galeria pod Belką nidzickiego zamku wypełniła się miłośnikami sztuki. W piątkowy wieczór swoją niezwykłą wystawę ,,Offocus - Poza Ostrością" zaprezentował Mirosław "Micia" Bojenko.
— Gość szczególny, prace szczególne. Znam Micię jako twórcę, wielu z nas zna twoje obrazy, od wielu lat walczysz z kamieniem jako rzeźbiarz. Byłeś fotografikiem, i się przeraziliśmy, bo Micia w pewnym momencie odłożył aparat i powiedział, że nie będzie robił zdjęć. Cieszę się, że do fotografii wróciłeś. Dla mnie jesteś twórcą szczególnym, dlatego że potrafiłeś stworzyć miejsce, mówię o twoim siedlisku w Głotowie - miejscu, gdzie spotykali się ludzie, zawiązywały się przyjaźnie, toczyły się rozmowy do białego rana. Muszę się przyznać, że najlepszą wystawę jaką miałem w życiu to właśnie w Galerii Obora. Niektórych może zaskakuje to, co dzisiaj zaprezentowałeś, ale jako recenzję przytoczę cytat. Przedwczoraj pewna pani zapytała mnie czy to są zdjęcia czy to jest malowane. To dla mnie cudowne podsumowanie tego, co zrobiłeś — mówił Bogdan Żukowski, otwierając wystawę w Galerii pod Belką.

— 21 lat temu miałem pierwszą wystawę w Galerii pod Belką. Było wiele osób, które są również obecne na dzisiejszej wystawie, z czego bardzo się cieszę. Dziękuję Bogusiu za zaproszenie, to wielki zaszczyt znać cię. Zapraszam do oglądania, a żeby wyprzedzić pytania - zaznaczam: to nie jest Photoshop. Wszystkie zdjęcia powstały za pomocą manipulacji optyką — mówił Mirosław Bojenko.

Wystawę można oglądać w Galerii pod Belką nidzickiego zamku.




Micia - Mirosław Bojenko

Fotografia towarzyszy mi od najmłodszych lat. Zaczęło się od pasji mojego ojca, który uwieczniał na kliszy powojenną Warszawę. Do dzisiaj pamiętam jego zdjęcie zburzonej kolumny Zygmunta. Potem do swojej ciemni zaprosił mnie pan Zygmunt Buda, sąsiad z bloku na warszawskim Mokotowie, który fotografią parał się zawodowo. W latach 60. wprowadził mnie w warsztat tworzenia czarno-białych zdjęć. Moim pierwszym aparatem była Zorka, a zdjęcia, które robiłem nią jeszcze w podstawówce - mam do dziś.

Przyjeżdżając na Warmię w 1992 roku roku planowałem zbudowanie studia fotograficznego. Oczarowanie tutejszą dziką przyrodą zmieniło moje plany. W swoim siedlisku wśród pól i lasów stworzyłem Galerię „Obora”, w której gościłem artystów z różnych stron Polski. W międzyczasie, przez wiele lat codziennie uwieczniałem na kliszy warmińskie niebo i krajobrazy, łącznie z tutejszymi kapliczkami. Powstał m.in. cykl fotografii "Droga do Mici" inspirowany polną droga do mojego siedliska w Głotowie oraz album "Warmińskie kapliczki". Z biegiem czasu, kiedy nasyciłem się tymi tematami, skupiłem się na magicznym mikro świecie kwiatów w moim ogrodzie. Powstał cykl zdjęć pt. „Offocus”, który przedstawiam na tej wystawie.
Reklama

Mimo powrotu do miasta kilka lat temu, nałóg fotografowania zwykłych-niezwykłych zjawisk przyrody pozostał. Widząc z samochodu pole maków, nie jestem w stanie się powstrzymać. I choć dzisiaj robię zdjęcia wyłącznie telefonem, mam z nich taką samą chłopięcą frajdę, jak kilka dekad temu...

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5