Przypomnieć sobie, jak żyliśmy kiedyś...

2024-07-14 09:00:00(ost. akt: 2024-06-25 16:06:44)

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Brakuje nam autentyczności, bo w codzienności naznaczonej konsumpcją cały czas udajemy – mówi Justyna Płatek, autorka bloga Duchowe Macierzyństwo i prowadząca warsztaty z leśnego czucia.
— Czy dziś możliwe jest życie z dala od pośpiechu i technologii? Czy można się od tego całkowicie odciąć?
— Na pewno, a sama jestem doskonałym przykładem na potwierdzenie tej tezy. Obecnie uczestniczę w Wiosce Bridge House, która jest rodzajem społecznego eksperymentu, gdzie najważniejsze jest życie w radykalnie odpowiedzialnej wspólnocie, w którym podchodzimy z szacunkiem do natury, a dorośli i dzieci uczą się w jaki sposób nie narzucać sobie tempa współczesnego życia. To też przestrzeń, w której poznajemy, co mówią nam emocje, które przeżywamy. Bridge House tworzymy po to, by przypomnieć sobie, jak żyliśmy kiedyś, ale jednocześnie szukać dróg do nowej regeneratywnej kultury.

— Jedno jest pewnie. Kiedyś zdecydowanie żyliśmy bliżej natury. Były też kobiece kręgi, które dziś wracają.
— Obecnie mamy do czynienia z fragmentyzacją współczesnego życia. Jest ona złożonym i wielowymiarowym zjawiskiem, które wpływa na różne aspekty życia społecznego. Brakuje nam autentyczności, bo w codzienności naznaczonej konsumpcją cały czas udajemy. Na całym świecie ludzie mają podobne odczucia. Dostrzeżenie i odczucie bolesnych efektów tych procesów jest niezbędne, aby z nich wyjść i szukać sposobów na budowania bardziej zintegrowanych i spójnych społeczności, mimo rosnących podziałów i różnic. Żyjemy w blokowiskach, nie znając swoich sąsiadów. Nasze dzieci wiele godzin spędzają w przedszkolu, oddzielone od nas. Potem znów nie mamy z nimi kontaktu, bo wozimy je na zajęcia dodatkowe czy poświęcamy zbyt wiele czasu na zakupy. Nie ma w tym świecie przestrzeni połączenia. Tymczasem w Wiosce spotykamy się w Kręgu i okazuje się, że to jest właśnie to za czym tęsknimy, czyli za bezinteresowną bliskością. Taką, której celem jest tworzenie więzi. Gdy nasza wspólna akceptująca obecność pozwala dotrzeć do naszych emocji, mamy możliwość wypowiedzenia tych wszystkich trudnych rzeczy, na które wcześniej nie mogliśmy sobie pozwolić i jeśli potrzeba - uzdrowienie starych wzorców. Nagle okazuje się, że tego czego potrzebujemy to żywotna transformacja, a nie kolejny udany projekt czy biznes.

— Pani przez wiele lat realizowała wiele projektów. Osiągnęła pani sukces. Co spowodowało, że zdecydowała się pani kompletnie zmienić swoje życie?
— Tak, prowadziłam ogólnopolski biznes, bardzo dużo pracowałam. Cierpiało moje ciało i psychika. Ja tego nie dostrzegałam, bo myślałam, że tak musi być. Wtedy uważałam, że tak właśnie wygląda sukces — trzeba dużo zarabiać, pracować i być ciągle zajętą. Czas na zmianę przyszedł w momencie, kiedy na świecie pojawiła się moja córka. Wtedy był moment zatrzymania się. Dlatego też pojawiło się Duchowe macierzyństwo. Macierzyństwo sprawia, że na naszą rzeczywistość patrzymy zupełnie inaczej. Wiedziałam, że nie ma we mnie zgody na to, by oddać dziecko do żłobka, by odkładać malucha do łóżeczka, by się wypłakał. Intuicja podpowiadała mi, że z tym wszystkim jest coś nie tak. Wtedy zaczęłam własne poszukiwania, bo nie chciałam iść za schematami, które narzuca mi otoczenie z zewnątrz. Kiedy na świecie pojawiło się drugie dziecko, wiedziałam, że nie ma już odwrotu. Muszę coś zmienić.

— Zaczęła pani bardziej siebie poznawać?
— Ależ tak, odkryłam przy okazji, jak wiele mam w sobie gniewu i złości, choć wydawało mi się, że nigdy nie byłam osobą, która się złości. A wcale tak nie było. W dodatku nie miałam narzędzi, by poradzić sobie ze złością moich dzieci. Wcześniej potrafiłam ją tylko tłumić. Wtedy zaczęłam interesować się NVC, czyli porozumieniem bez przemocy. Teraz pracuję w nurcie Possibility Managment, który opiera się na głębokiej pracy z emocjami i absolutnemu zaufaniu swojemu czuciu. To też wzięcie odpowiedzialności za swoje emocje, a nie zrzucanie winy na innych. Dopiero ci dorośli, którzy zaopiekują się swoimi emocjami, mogą tworzyć wspólnotę. To właśnie to, co powstaje w trakcie eksperymentu społecznego Bridge House, który ma zwolenników na całym świecie, ale w Polsce dopiero zyskuje na popularności.

— Ten eksperyment trwa do końca czerwca. Co dalej?
— Kto wie, może powstanie kolejna taka wioska, a może będę mówić o niej w trakcie Kręgów Kobiet, które prowadzę w Olsztynie. Za mną różne doświadczenia, którymi mogę dzielić się z innymi. Moim celem jest wzmacnianie innych osób.

— W Olsztynie prowadziła pani m.in. warsztaty w leśnego czucia. Co w nich było ważne?
— Zwierzęta naturalnie wiedzą jak korzystać z czucia. Poprzez warsztaty i ćwiczenia dla dzieci i rodziców odkrywamy, że nasze uczucia mogą być naszymi sprzymierzeńcami. W naturze mamy przestrzeń do wyrażenia siebie i możemy w pełni odkryć impulsy płynące z naszego ciała. Kiedy mamy więź z naturą, chcemy żyć z nią w zgodzie i też coś zmieniać. Teraz, w czasie wakacji, w Olsztynie, razem z Fundacją Leśne Drzewice poprowadzę inicjatywy „Leśne dreptaki”, gdzie w trakcie zajęć dzieci będą uczyć się przebywania w naturze, tego, że to ich naturalne środowisko życia. Bez butów, dotykając piasku, błota. Doświadczając i ucząc się, że w życiu najnaturalniejsze jest właśnie czucie.
Katarzyna Janków-Mazurkiewicz

Justyna Płatek - absolwentka pedagogiki i filozofii Uniwersytetu Warszawskiego. Trenerka możliwości pracująca w kontekście Possibility Managment. Na co dzień praktykuje rodzicielstwo bliskości, NVC, jogę. Macierzyństwo traktuje jako drogę do wewnętrznego rozwoju, na której przewodnikiem jest dziecko. Swoimi wnioskami dzieli się z innymi rodzicami na blogu Duchowe macierzyństwo.


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5