Mateusz Ludwiński: Lubię adrenalinę i smak zwycięstwa

2024-05-11 20:40:00(ost. akt: 2024-05-11 20:54:11)

Autor zdjęcia: René Rauter

Nidziczanin Mateusz Ludwiński powrócił do sztuk walki. Z sukcesem, wygrał bowiem walkę Scos Swiss Champinship 2024 - mistrzostwach odbywających się w szwajcarskim Zurychu.
Sportowy duch walki towarzyszy Mateuszowi od najmłodszych lat. Piłka nożna, ekstremalny runmageddon i wymarzone sztuki walki, które zdecydował się uprawiać kiedy skończył 22 lata. — Przez wiele lat nosiłem w sercu pragnienie, by zacząć uprawiać sztuki walki. I przez tyle lat nie widziałem jak się do tego zabrać. Miałem 22 lata i pomyślałem ,,jak nie teraz, to nigdy" — wspomina Mateusz. Zaczęło się od brazylijskiego jiu-jitsu, w którym wywalczył m.in. mistrzostwo Polski. Teraz próbuje swoich sił w boksie.

— W połowie września 2023 r. wspólnie z moją żoną Anią wyjechałem do pracy do Szwajcarii. Miałem przerwę od brazylijskiego jiu jitsu, ale będąc jeszcze w Polsce zacząłem trenować boks. Od stycznia trenuję w szwajcarskiej Lucernie w polskim klubie sztuk walki. Czuję się tam jak u siebie. Ciągle szukam sobie nowych wyzwań, kiedyś brazylijskie jiu jitsu, teraz przyszedł czas na boks — mówi Mateusz.

Scos Swiss Champinship 2024 to zawody organizowane regularnie w różnych miejscach w Szwajcarii.

— Dowiedziałem się o nich u mnie w klubie 3 tygodnie przed startem. Już wcześniej chodziło mi po głowie, by spróbować swoich sił i gdzieś wystartować. Lubię tę adrenalinę i smak zwycięstwa — przyznaje Mateusz.
Pierwsza walka w nowej dyscyplinie zakończyła się sukcesem. Przed startem Mateusz myślał tylko o wygranej, ale jak przyznaje, stres towarzyszył mu do końca walki.

— Przed walka krążą różne myśli o jej przebiegu. W pierwszej minucie pojedynku rywal dostał dwa silne sierpy, po których się zachwiał. Kiedy zobaczyłem, że jest "naruszony" chciałem skończyć walkę przed czasem, ale rywal przetrwał i dobrze się bronił. Walkę wygrałem przewagą i wiedziałem o tym po ostatnim gongu. Później sędzia podniósł rękę, a ja ciesząc się pomachałem pucharem mojej ekipie, która była na trybunach i mnie dopingowała — wspomina zawodnik.
Sport był w życiu Mateusza od zawsze.

— Gdziekolwiek bym nie wyjechał, jest zawsze wokół mnie. Trenuję 3-4 razy w tygodniu, nie tak często jak kiedyś, ale przez wszystkie lata uprawiania sportu na tyle znam swoje ciało, że wiem kiedy odpuścić, choć nie jest to łatwe — przyznaje.
Przed Mateuszem kolejne zawody i kolejne wyzwania.
— Nie wiem jak inni, ale ja mam tak, że jak coś już robię to lubię się sprawdzać na jakim poziomie jestem. I taką metodę polecam innym, nie bójmy się prób, bo one przynoszą rozwój — podkreśla zawodnik.

Zuzanna Leszczyńska

Obrazek w tresci

fot. René Rauter

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5