CZYTAM, BO LUBIĘ: Hanna Greń - „Północna zmiana”

Ci wpatrzeni są w jej starszą siostrę. Inga nie może pogodzić się z samobójczą śmiercią najlepszego przyjaciela z dzieciństwa. Mimo że od tego strasznego wydarzenia minął już rok, jego tajemnicza śmierć nadal nie została wyjaśniona. Inga pracuje jako księgowa i w czasie służbowego wyjazdu, w nadmorskim ośrodku poznaje pewnego Kanadyjczyka - Brinka Speedermana. Chłopak przyjechał do Polski w celu poznania nieznanej wcześniej rodziny i odnalezienia cennej pamiątki po pradziadku. Gdy Brink spotyka Ingę, nie może pozbyć się wrażenia, że Inga jest bardzo podobna do jego prababki. Gdy mężczyzna znika w tajemniczych okolicznościach, dziewczyna zostaje uwikłana w sprawę jego zaginięcia.

Czy Brink zostanie odnaleziony? Czy Inga odkryje jaka tajemnica ciąży na historii jej rodziny? I dlaczego Kanadyjczyk twierdził, że przypomina mu prababkę? I najważniejsze – jak wiąże się z tą historią niezidentyfikowany trup, którego odkrył milicjant Jagielski?

Przez te 6 lat, kiedy dzieje się akcja książki możemy obserwować kolejne wydarzenia z życia głównej bohaterki Ingi, jej przeobrażenie z zalęknionej dziewczyny w pewną siebie kobietę, która walczy o swoje szczęście oraz zmiany polityczne i społeczno-gospodarcze, jakie zachodzą w całym kraju.

Autorka bardzo ciekawie, dokładnie i wiarygodnie ukazała realia lat 80-tych - strajki, działania milicji, SB, ZOMO, stanie w długich kolejkach, zakupy na kartki, więźniowie polityczni, aresztowania,  prześladowania, represje, Solidarność i działalność podziemia. Czas komunizmu i represji. Świat bez telefonów komórkowych, komputerów, portali społecznościowych.

Dodatkowym atutem tej książki jest to, że losy babci Ingi, mieszkającej w Kanadzie są oparte na prawdziwej, rodzinnej historii autorki.

To bardzo wciągające połączenie kryminału i powieści obyczajowej.

fot. BM Mrągowo