FELIETON: Gdybym mogła być mężczyzną jeden dzień

2021-03-14 10:00:00(ost. akt: 2021-03-14 10:17:33)
Mam tylko nadzieję, że jak przypadnie mi ten męski dzień to nie będę wówczas chora...

Mam tylko nadzieję, że jak przypadnie mi ten męski dzień to nie będę wówczas chora...

Autor zdjęcia: archiwum prywatne

Wiem, że dzisiaj to możliwe i ci uszczypliwi zaraz podsuną mi jakieś super rozwiązanie, ale... ja chcę tylko chwilę z wami pogdybać. A, że od dziecka lubię Kayah, jej cygańsko-dziki styl, wrażliwą osobowość i świetne piosenki - więc ukradłam jej tytuł
Wracajmy do tematu. Co bym zrobiła będąc tym mężczyzną? Wyobrażam sobie sytuację, że budzę się któregoś dnia mężczyzną i mam 24h na pełne wykorzystanie swojego nowego ciała.

Pierwsze co bym sprawdziła to jak to jest robić siku na stojąco i mogąc wycelować strumień. Widziałam gdzieś na filmach jak dwaj chłopcy sikając "krzyżowali miecze" i bardzo mnie ta fraza zaciekawiła. Chociaż podobno od razu po wstaniu to te pierwsze oddawanie moczu nie należy do najprzyjemniejszych i trzeba mieć niezłą wprawę, żeby wcelować do muszli. Przynajmniej tak gdybam, mając doświadczenie mieszkania z mężczyznami, którym rano nie zawsze udało się trafić... za to ja nie rzadko wcelowałam bosą stopą prosto w kałużę.

Po drugie chciałabym rozwikłać ten problem mężczyzn, który jest tak naprawdę problemem kobiet, czyli PIERDZENIE i dowiedzieć się czemu oni ciągle to robią, analizując ich budowę anatomiczną oraz przykładową dietę.

Po trzecie sprawdziłabym czy podnieca mnie mój widok... to znaczy czy ja jako mężczyzna widząc moje zdjęcie żeńskie czy poczułabym albo poczułbym COŚ... i jak to w ogóle jest czuć to COŚ?

Czwarte to hard core, proszę aby ci, którzy nie lubią czytać ostrych rzeczy właśnie tutaj skończyli. Tych o mocnych nerwach zapraszam dalej. Mianowicie jak to jest od otwarcia oczu do ich zamknięcia myśleć o seksie? Czy to nie jest nudne? Bo ile można? Ja myślę co chwilę o czymś innym i nie zatrzymuję się zbyt długo w jednym temacie. Rozumiem, że jest popęd seksualny, ale czy jest jakiś limit sexu? Czy jakiś facet mógłby powiedzieć np. więcej niż 10 razy dziennie nie dam rady? Więc wnioskuję, że faceci są monotematyczni. Szkoda tylko, że nie są monogamiczni - chociaż jeżeli chodzi o to drugie to może dowiedziałabym się przynajmniej dlaczego...

Aaa mam jeszcze jedną zagwozdkę - co faceci robią z ręcznikami? - czemu po nich są zawsze przemoczone i brudne? I czemu mój ręczniczek do twarzy jest najczęściej ułożony inaczej niż go odkładałam, mimo że przecież facet przysięga na życie swojej matki, że go nigdy nie dotykał? Chociaż w sumie chyba akurat tego nie chcę wiedzieć...

Mam tylko nadzieję, że jak przypadnie mi ten męski dzień to nie będę wówczas chora... bo wtedy mogłabym już się z tego ciała nie wybudzić.

John Snow ostatnio stwierdził pod nosem (a ja zazwyczaj go podsłuchuję jak głośno myśli, bo mam nadzieję, że się wygada co zrobił takiego tydzień temu, o czym nie wiem, że kupił mi w przeprosinach kwiaty), że "aby być mną to trzeba mieć ogromne jaja".

To, że mężczyźni są megalomanami to jakoś przywykłam i że ich poczucie własnej wartości mieści się w dwóch miejscach - krocze i portfel - też. Ten, kto ma najszybszy, najdroższy albo najgłośniejszy samochód na dzielni ten jest królem. Ten, kto ma najładniejszą, najzgrabniejszą, albo najbardziej cycatą dziewkę ten jest kasanową. Ten, kto ma najdłuższego, najgrubszego albo najbardziej obrotnego penisa ten wygrał życie

Spoko, ale wydaje mi się, że taka hierarchia u mężczyzn z jednej strony ułatwia im życie, bo nie muszą się nawet starać, gdy już się gdzieś w miejscu usadzili - jakby znali swoje miejsce w szeregu. Z drugiej jest to dla niektórych chyba strasznym stresem, by ciągle dążyć do NAJ NAJ NAJ... i to nie naj w sensie samodoskonalenia czy doskonalenia czegokolwiek... tylko udowodnienia temu drugiemu, że się jest lepszym.

Druga sprawa - czemu oni zawsze sobie prawią komplementy porównując do genitaliów? Tego wątku rozwijać nie będę... zostawię go waszej wyobraźni.

Nie wiem kobiety jak wy robicie, ale gdy ja słyszę jak MÓJ próbuje się dowartościowywać rzeczami takimi jak nowy zegarek, chce udowodnić swoją wielkość wymieniając samochód na "lepszy" lub próbuje napompować swoją łapę mocniej, by mieć większy obwód od kolegów to ja zadaję mu sakramentalne pytanie: PO CO CI TO?

Od w międzyczasie szuka argumentów, a ja mu mówię, że nie mam w co się ubrać i cały czas chodzę w tych samych butach, przez co koleżanki się ze mnie śmieją - pokazując mu, że mamy w domu ważniejsze wydatki, niż kupienie jego męskości.

FatKeller


O AUTORCE:
Fot. Piotr Arnold fotografia
Daria Keller (bo tak naprawdę się nazywa), chociaż większość osób mówi po prostu - FATKELLER - absolwentka AWFiS w Gdańsku, specjalizacja instruktor fitness, trener personalny oraz dietetyk. Po 9 latach w szkole sportowej w Mrągowie, pływając na żaglówkach i windsurfingu nauczyła się, że tylko ciężką pracą można osiągnąć sukces - co codziennie pokazuje swoim klientom w FatKeller - Studiu Fitness Online - ale podkreśla, że na treningu trzeba przede wszystkim czuć (oprócz mięśni) dobrą zabawę i przyjemność z tego co się robi, bo bez tego jest nudno... więc próbuje tą pasje przelać na swoje Fatkillerki! Trzy lata pracy w szkole rodzenia, pozwoliły na zdobycie praktyki z kobietami w ciąży na tyle potężnej, że nauczyła się tam trzech rzeczy:
1. Kobieta w ciąży powinna ćwiczyć, jeżeli chce łatwiej przejść samą ciążę i poród.
2. Kobieta w ciąży ma zawsze rację.
3. Kobieta w ciąży ćwiczy podwójnie...
Dzięki swojej pracy codziennie rozmawia z dziesiątkami kobiet, o których pisze miedzy innymi w swoich felietonach. Daria prywatnie mówi do siebie "Daria, ty super pogromco tłuszczu! Jaki dziś będzie piękny fit dzień, bo znów zabierzemy dziewczynom po parę centymetrów z obwodów i napiszemy o tym dniu KOBIECYM OKIEM"

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5