Świętowanie dziesięciolecia musi poczekać. Co z Biegiem Kowboja?

— To miał być szczególny rok dla Stowarzyszenia Kaliniak Team. Powinniśmy świętować nasze 10-lecie — mówi Tomasz Kalinowski, któremu z otwieraniem szampana przyjdzie się jeszcze wstrzymać. Jego grupa miała "pod górkę" już od samego początku 2020 roku.

Zaplanowany na wiosnę VII Puchar Mazur (gala sportów walki) trzeba było bezdyskusyjnie odwołać. Podobny los dopadł dziesiątki imprez, w których startować mieli jego podopieczni. By ustrzec przed tym Bieg Kowboja (bieg ekstremalny), zdecydowano o przełożeniu go na "bezpieczną" jesień. I gdy — niemal na ostatniej prostej — wydawało się, że plany uda się zrealizować, w życie weszły nowe, odgórne obostrzenia.

— Na szczęście nie mieliśmy aż tak dużo problemów z "odkręcaniem" tego wszystkiego. Tym, co wpłacili wpisowe, zwróciliśmy je od razu. Było to łatwiejsze o tyle, że wiele osób zapisało się, ale zwlekało z opłaceniem, właśnie z obawą przed tymi obostrzeniami. Wójt gminy Mrągowo, który obiecał zasponsorować medale pamiątkowe, także roztropnie się wstrzymał, dzięki czemu mogliśmy wycofać u producenta zamówienie na te trofea — mówi Tomasz Kalinowski.

Czy popularnemu "Kaliniakowi", który raczej nie jest znany z tego, że potrafi bezczynnie usiedzieć w miejscu, grozi "jesienna bezczynność"?

— Nic z tych rzeczy. Cały czas trenujemy i przyglądamy się z naszymi zawodnikami temu, jakie warunki w kolejnych tygodniach będzie oferował nam rząd. Powoli snujemy też plany organizacji kolejnych imprez, choć niestety nie wydaje mi się, by było to możliwe szybciej niż wiosną. Ale kto wie? Może gdy zrobi się ciepło, to premier znów ogłosi zwycięstwo nad pandemią i nie będziemy musieli się niczego obawiać — podsumowuje ze śmiechem szkoleniowiec.