Fighters Team w akcji. Zacisnęli pięści i... ruszyli na wojnę!
2019-11-22 08:53:18(ost. akt: 2019-11-22 08:55:37)
SPORTY WALKI || Mrągowscy wojownicy spod szyldu Fighters Team kontynuują tournee. Podopieczni trenera Tomasza Kalinowskiego w ostatnich dniach sprawdzili swą formę m.in. w ringu Kartuz, macie Bezled oraz "klatce" w Giżycku. Z jakim efektem?
Sukces, choć nie stuprocentowy. Pierwszym sprawdzianem był Puchar Kaszub. Impreza sygnowana m.in. szyldem Polskiego Związku Kickboxingu obfitowała w niesamowite wojny nie tylko we wspomnianym kickboxingu, ale i MMA. I właśnie w tej formule ekipa Fighters Team święciła tam największe sukcesy.
Kolejną okazję do zaprezentowania swego talentu otrzymała w stolicy Kaszub Julia Żelazek. — Pojedynek toczyła zgodnie z planem, a był on taki, by sprowadził walkę do parteru, gdzie czuje się najlepiej. W pierwszej rundzie była bliska zakończenia pojedynku przez tzw. balachę (dźwignia na staw łokciowy - przyp. K. K.), jednak rywalce udało się przetrwać do końca rundy. W dwóch kolejnych odsłonach Julka dominowała już całkowicie. Jej bronią były obalenia i ciosy z góry — wspomina zwycięski start mrągowianki trener Kalinowski.
Powodów do dumy szkoleniowcowi dostarczył chwilę później i Kamil Wychryst, szlifujący dodatkowo parter w klubie Submission Kętrzyn. — I tu zamierzaliśmy wykorzystać solidne przygotowanie parterowe. Opłaciło się. Rywal był bezradny w obliczu efektownych wyniesień i obaleń ze strony Kamila. Przeciwnikowi należy się jednak wielki szacunek, bo choć w większości walczył w niekorzystnej pozycji "z pleców", to cały czas starał się zaskoczyć trójkątnym duszeniem — mówi popularny "Kaliniak". Wspomniany Kamil Wychryst nie dał się jednak złapać na pułapki przygotowane przez rywala. Kolejny triumf został odnotowany na koncie naszych wojowników.
Kilka dni później barwy powiatu mrągowskiego przyszło reprezentować młodemu Kacprowi Makarewiczowi. Zadanie do łatwych nie zależało, bo 16 listopada podczas gali Battle of Barcja (Otwarte Mistrzostwa Warmii i Mazur w kickboxingu) w jego kategorii wiekowo-wagowej (kadet młodszy +47 kg) wystartowało łącznie 8 zawodników z tak cenionych klubów jak np. Panzer Suwałki, Champion Gdańsk, SKF Boxing Zielona Góra czy Ragnarok Białystok.
Tym razem nie udało się niestety przedrzeć do strefy medalowej. W kluczowym pojedynku - mimo zaciętej walki - nie udało się pokonać rywala przed czasem. O triumfie zadecydować mieli więc sędziowie. Ci orzekli natomiast, że przeciwnik okazał się minimalnie (o jeden punkt) lepszy.
— Przeciwnik był większy gabarytowo, ale Kacper nie "wymiękł", bo i nie z takimi już w przeszłości walczył. Jestem dumny z jego postawy. Dzięki niej mogliśmy wracać z mistrzostw z uniesioną głową. Każda walka, nawet jeśli nie zwycięska, uczy czegoś nowego — komentuje występ trener Kalinowski.
Prawdziwe "bomby" miały jednak dopiero nadejść. W oktagonie Otwartych Mistrzostw o Puchar Dowódcy 15 Giżyckiej Brygady Zmechanizowanej (mistrzostwa 16 Dywizji Zmechanizowanej) postanowił zawalczyć bowiem Paweł Gocaliński. Mrągowianin do "właściwych" startów wracał po dłuższej przerwie, jednak jakiegokolwiek śladu "rdzy" nie było po nim widać.
Pierwszego z rywali "udusił" tzw. gilotyną, którą udało mu się zapiąć z dosiadu. O drugim triumfie zadecydowała głównie siła pięści, która dała mu zwycięstwo przez nokaut. I gdy złoto było już na wyciągnięcie ręki, mrągowianin postanowił... nie podchodzić do boju decydującego o wejściu do finału.
— Z jednej strony dały mu się we znaki trudy wcześniejszych pojedynków. Z drugiej musiałby rywalizować ze swoim dobrym kolegą. To była jego decyzja. Szanuję ją, choć jestem pewien, że by sobie poradził w tej walce — podsumowuje Tomasz Kalinowski.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez