Czerwony Tulipan bardzo subiektywnie [ROZMOWA]

2018-12-06 10:00:00(ost. akt: 2018-12-06 10:22:39)

Autor zdjęcia: archiwum zespołu

Dla znawców poezji śpiewanej i kabaretu zespół Czerwony Tulipan jest kultowym przedstawicielem gatunku. Każdy ich występ ma poruszać i zadawać pytania, na które widz zmuszony jest odpowiedzieć. My kilka pytań skierowaliśmy do Andrzeja Czamary.
Na przełomie lat 80/90. piosenki śpiewało się jak hymny. Wówczas oficjalnie kwitła jeszcze „przyjaźń polsko – radziecka”. W owym czasie uczestnicy koncertów Czerwonego Tulipana niemal chóralnie śpiewali „Szwagierkę”, „Sekret Kardynała Rychelieu” oraz „Jedyne co mam”. Robili to na znak niezgody i buntu przeciwko istniejącej rzeczywistości społecznej. Należałam do grona zwolenników takiego kulturalnego sprzeciwu. Później zespół podtrzymywał ideę głosu skierowanego do narodu, wołającego o zatrzymanie się i rozwagę, o dostrzeżenie istotnych spraw i piękna otaczającego świata. Z czasem stali się niekwestionowaną gwiazdą gatunku. Razem wydali kilkanaście płyt. W 2003 roku ukazała się płyta „Stefan: Olsztyn kocham”, która rozsławiła stolicę Warmii i Mazur, tak zwaną: naszą małą Amerykę.

Obecnie w skład Czerwonego Tulipana wchodzą: niekwestionowany lider, bard Stefan Brzozowski (kompozytor, gitarzysta, wokal, kierownictwo artystyczne), energiczna Ewa Cichocka (wokalistka, aktorka, tancerka), liryczna Krystyna Świątecka (wokalistka, flecistka), Andrzej Czamara (gitarzysta, wirtuoz tegoż instrumentu) oraz Andrzej Dondalski (gitarzysta basowy, muzyk z rockowymi korzeniami). Ponieważ zespół wpływa na ludzi i robi to od lat świadomie, postanowiłam przepytać członków zespołu. W ten sposób udało mi się uchwycić subiektywne odczucia związane z wieloletnią pracą na scenie, kontaktem z publicznością oraz ich interpretacją świata. Moim pierwszym rozmówcą był nasz człowiek w zespole — mrągowianin Andrzej Czamara, a spotkaliśmy się podczas koncertu w mrągowskim klubie Ceglana.

— Kiedy rozpoczęła się pana przygoda z muzyką?
— W moim domu zawsze była obecna muzyka. Tato grał na akordeonie, gitarze i robi to nadal. To on mnie zaraził muzykowaniem. Później w szkołach ponadpodstawowych znaleźli się koledzy. Grałem z nimi w zespole metalowym. Tam nauczyłem się tzw. „biegania po strunach”, wbrew pozorom musiałem się nauczyć dobrze grać. Grałem też okolicznościowo w zespole szkolnym. W pewnym momencie, na mojej drodze stanął Waldemar Śmiałkowski. On był wówczas w szkole muzycznej. Jej uczniowie wychodzili i grali tzw „Popis” na placu Rocha. Słuchałem więc muzyki klasycznej, gitarowej i spodobało mi się. On mnie zachęcił do nauki w szkole muzycznej i zaczęliśmy razem grać. To był przeciwny biegun tego, co robiłem do tej pory. Z muzyki metalowej przeniosłem się na poezję śpiewaną i metalowe struny. Dalej grałem z Waldkiem, Ewą Orzech. Razem startowaliśmy w różnych konkursach. Włóczyliśmy się trochę po kraju.

— Jak pan trafiły do Czerwonego Tulipana?
— W Olsztynie na którymś z konkursów poezji śpiewanej spotkałem się z Czerwonym Tulipanem. Oni byli gwiazdami, a ja zwykłym uczestnikiem. Stefan Brzozowski, podczas rozmów w kuluarach, zaproponował mi granie w ich lokalu, przy teatrze. Ewa Orzech, pracującą tam przez jakiś czas, zachęciła mnie. Zgodziłem się i tak mi zostało. Nasz wspólny początek zaczął się chyba w 1991 roku. Najpierw grałem co jakiś czas, a potem zostałem na stałe. Do dziś żyję z muzyki i w zasadzie nie robiłem nic innego.

— Miał pan różne inspiracje muzyczne. Poezja śpiewana jest dzisiaj pana „bajką”?
— Na pewno, jestem o tym przekonany. To rzeczywiście się zmieniało u mnie. Początkowo w piosence słowa nie miały dla mnie większego znaczenia. Interesowało mnie granie na gitarze. Z biegiem czasu zauważyłem, że gra się na jakiś temat. Łatwiej jest akompaniować, gdy jest dobry tekst. Tekst musi być ważny, mieć znaczenie, wpływać na człowieka i zmuszać go do myślenia.

— Czy uważa pan, że Czerwony Tulipan ma do zrealizowania jakąś misję?
— Nie wiem czy określenie „misja” jest odpowiednie. To brzmi tak górnolotnie, jak zbawianie świata. Moim zdaniem istotne jest tu krzewienie piosenek z dobrym tekstem, dobrą muzyką i dobrze wykonaną. Ma to być dobre rzemiosło przeciwieństwo tej „sieczki” jaka zalewa dziś świat. Ktoś może takie działanie nazywać misją. Jak zwał, tak zwał. Po prostu robimy swoje. Mamy swoje grono odbiorców.

— Kto w Czerwonym Tulipanie wybiera teksty, skupia się na przesłaniu?
— Bywa różnie. Czasami dziewczyny znajdują same coś ciekawego. Największy w tym udział ma Stefan. On jest kompozytorem, do niego ludzie wysyłają swoje wiersze, teksty. Stefan szczególną wagę przywiązuje do słowa. Dla niego piosenka musi być o czymś. Dla nas jest istotne że, ona musi stać się nasza, pasować do nas. Ten tekst w naszym wykonaniu musi brzmieć wiarygodnie. Istnieje mnóstwo tekstów, nawet niezłych, ale nie bierzemy ich na tzw warsztat, bo nie brzmią „po naszemu”, Czerwony Tulipan ma swój charakter.

— Jakby pan scharakteryzował zespół, jego członków?
— Myślę, że członkowie zespołu są podobni w życiu do tego, jak wyrażają siebie na scenie. Każde wykonanie jest kreacją, ale przekazuje dla nas istotne przesłanie. Dlatego nasze piosenki tak wpływają na słuchaczy. Ponieważ są one prawdziwe.

Podczas naszej rozmowy dotarła do klubu reszta zespołu. Pozostawiłam im czas na instalację, przygotowania. Andrzej Czamara wydał mi się skromnym człowiekiem, nie szukającym rozgłosu. Mieszka na stałe w Mrągowie. Nasze miasto jest jego bezpieczną przystanią, tu ma rodzinę. Wspólnie z żoną Iwoną realizuje muzyczne projekty. W jego własnym domu również jest obecna muzyka.

Agnieszka Beata Pacek

Obrazek w tresci


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5