Panorama Helutki Bartoszko: mój Stasiuczek pali

2018-09-01 18:00:00(ost. akt: 2018-09-01 10:59:35)
FELIETON\\\ Nie ma co ukrywać, kochanieńkie: mój Stasiuczek nałogowym palaczem jest. On żesz potrafi i dwie paczki papierosów wypalić w jeden dzień. A wiecie wy, ile to kosztuje?! Nasze emerytury musi w połowie są puszczane z dymem, ot co.
Proszę, błagam, grożę nawet, żeb on palenie rzucił. Razu jednego przyrzekł mi, że więcej palił nie będzie. Ja już się ucieszyła, a ten nieszczęsny dodał: „...ale mniej też nie”. Nu choć ty siadszy płacz, rady na niego nie ma. Pali, płaci, zdrowie traci. Z drugiej strony wiem, jakie trudne jest życie palaczy. Ja to im nawet współczuję. Nasz uczony sąsiad powiada, że mam w sobie dużo empatii. Nie rozumiem, o co się jemu rozchodziło, ale uprzejmie się z nim zgodziła. Palaczom w mieszkaniach domownicy — a w szczególności żony— kategorycznie palić zabraniają i nie ma to tamto.

Dobrze, że są balkony. A tu okazuje się, że jest państwowy zamiar zabronić palenia na balkonach. Oj, niedobry to pomysł. Czy naprawdę dym aż tak bardzo zaszkodzi sąsiadom? To niechaj oni w ta pora zamkną drzwi na balkon. A że my ze Stasiuczkiem mieszkamy na ostatnim piętrze w bloku, to chyba mój małżonek będzie mógł kurzyć bankrutki na balkonie, bo przecież dym idzie do góry, nieprawdaż? A zresztą, palacze to chytrusy są i znajdą sposób na obejście zakazu. Weżmy na ten przykład szpital. Tam ani mowy o paleniu! Ale rasowy palacz nie zna granic ni kordonów, jak się jemu zachce zapalić. Upatrzywszy odpowiedni moment idzie on do toalety, otwiera okienko i wystawiwszy dziób na zewnątrz łapczywie zaciąga się dymem.

Albo o: grupka szpitalnych palaczy upatruje sobie jakieś mniej strzeżone miejsce i umawiają się tam na papierosa.Wtedy każden ostrożnie wystawia głowę zza drzwi sali i kiedy teren jest czysty — krótkimi skokami udaje się na z góry upatrzone pozycje. Potem dalej i dalej, aż i dociera na miejsce zbiórki. Ach, jak im papieros wtedy smakuje! Stasiuczek to dla mnie opowiedział.

Na przystankach palić nie można, na dworcach nie, ani na peronach, ani w pociągach, o autobusach aż strach wspomnieć... Długo by wyliczać, gdzie nie wolno, a krótko, gdzie można. Nic, tylko się trzeba odzwyczaić. Może i ja okrutnie postąpiła ze Stasiuczkiem, ale już w desperacji była. Jednego razu raniutko schowała klucz od drzwi wejściowych do kieszeni razem z dwiema ostatnimi paczkami papierosów i lufką. Stasiuczek, wstawszy z łóżka i nakaszlawszy się należycie, rozejrzał się za papierosami. A ich żesz nigdzie nie ma! Im bardziej szuka, tym bardziej ich nie ma! Ja siedzę na kanapie jak ta pawica na gnieździe i oczywiście nie wiem, gdzie są papierosy.

Stasiuczek powziął jednak jakieś podejrzenie. Przewrócił moją osobę na kanapę, zrewidował i nareszcie ma papierosy! Ale czemuś nie był zadowolony. Przeprosił mnie za użycie siły i powiedział: „Helutka, wybacz ty biednemu palaczu, ale nie potrafię ja uwolnić się od papierosów. Nawet nie będę próbował. Ile mnie tam zresztą życia zostało... Coraz trudniej się żyje i ja żałować niczego nie będę. A za jakiś czas ty do mnie w niebie dołączysz, chociaż przecież jesteś NIEPALĄCA.”
I to by było na tyle.

Halina Borowska

2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5