Twierdza Lębork wciąż się trzyma

2018-01-25 10:00:00(ost. akt: 2018-01-25 11:09:43)
Mrągowskie "Asy" nie będą musiały czekać długo na możliwość zrewanżowania się Pogoni Lębork

Mrągowskie "Asy" nie będą musiały czekać długo na możliwość zrewanżowania się Pogoni Lębork

Autor zdjęcia: archiwum AS Mrągowo

Ekipa AS Mrągowo nie zdołała przerwać dobrej passy Pogoni Lębork i uległa na wyjeździe 96:84. Podopieczni trenera Sebastiana Kaczmarskiego po raz kolejny mają prawo czuć duży niedosyt, bo zwycięstwo było na wyciągnięcie ręki.
Stawka niedzielnego spotkania była znaczna. Obie drużyny sąsiadują ze sobą w tabeli III ligi od wielu tygodni. Niestety to Pogoń była tym zespołem, który patrzył na mrągowian z wyższego o jedno "oczko", 5. miejsca. A o tym, że rywale przed swoją publicznością czują się naprawdę silni, przekonał się w tym sezonie już niejeden, na czele z 3. w stawce SMS PZKosz Władysławowo (który przegrał sensacyjnie 95:82).

Podbój Lęborka od samego początku nie przebiegał po myśli "Asów". Dało o sobie znać zwłaszcza zmęczenie ok. 300-kilometrową trasą. W chwili, gdy rywale smacznie spali, nasi koszykarze spędzali kolejną godzinę w autokarze. Dodatkowo w szeregach Mrągowa (z przyczyn losowych) nie mógł pojawić się tym razem Arkadiusz Gąsiorek, w ocenie większości najlepszy zawodnik "Asów" w tym sezonie.

- W efekcie w ciągu jednego meczu pokazaliśmy dwa oblicza drużyny - mówi Sebastian Kaczmarski, trener AS Mrągowo. - Przez pierwsze dwie kwarty, czyli połowę spotkania, byliśmy cieniem samych siebie. Zostawiliśmy przysłowiowe nogi w autobusie, graliśmy jakby bez energii, nie radziliśmy sobie zwłaszcza w defensywie - dodaje szkoleniowiec.

Sytuacja diametralnie zmieniła się dopiero w przerwie przed 3. kwartą, gdy tablica wyników bezlitośnie wskazywała już 54:34 (22:16, 32:18). Ostra reprymenda w szatni podziałała niczym dotknięcie magicznej różdżki, po której "Asy" wreszcie zaczęły grać tak, jak powinny.

Miejscowi kibice dość szybko zauważyli, że zmienił się układ sił na boisku. Zgotowali Pogoni naprawdę solidny doping, jednak i tak to mrągowianie triumfowali w 3. kwarcie (20:24). W ostatniej odsłonie meczu karty dalej rozdawało Mrągowo, jednak jej rezultat (22:26) nie był w stanie zatuszować strat poniesionych w pierwszej połowie. Syrena końcowa rozległa się w chwili, gdy tablica wyników wskazywała 96:84.

Pod nieobecność Arkadiusza Gąsiorka, w rolę głównego snajpera "Asów" wcielił się sam trener Sebastian Kaczmarski, który ustrzelił 22 punkty. Był to drugi indywidualny wynik meczu. Pierwszy, z 23 "oczkami" w siatce, odnotował Paweł Dettlaff z Lęborka. - Końcówka meczu należała do nas, do odrobienia strat zabrakło nam niewiele. Z rytmu nie wybiło nas nawet to, że w ostatnich minutach kilkukrotnie piłka wytoczyła się z obręczy. Mimo porażki postawę drużyny w meczu oceniam na 4 z minusem - mówi trener Sebastian Kaczmarski.

- Na plus zaliczam zwłaszcza tzw. "atak szybki", z którego rzuciliśmy przeszło 30 punktów. Podobnie jak rywale, tak i my mieliśmy problemy z wolną transmisją obrony. Pogoń po prostu nieco lepiej to wykorzystała, popisując się świetną grą podkoszowych i skutecznymi kontratakami. To były dwa główne argumenty, dzięki którym zwyciężyli - kontynuuje najlepszy mrągowski snajper spotkania, który już 18 lutego poprowadzi swój zespół do kolejnego meczu. I choć miejsce pojedynku nie zostało jeszcze ustalone, to doskonale znany jest już jednak przeciwnik, z którym zmierzą się "Asy". Będzie nim nie kto inny, jak właśnie... Pogoń Lębork.

- Będzie to ostateczny pojedynek o 5. miejsce w III lidze. Wszystko wskazuje na to, że będziemy dysponowali wówczas pełnym, optymalnym składem. Zrobimy wszystko, by zrewanżować się rywalom za niedzielną porażkę - podsumowuje ekipa AS Mrągowo.

Kamil Kierzkowski
k.kierzkowski@gazetaolsztynska.pl


2001-2024 © Gazeta Olsztyńska, Wszelkie prawa zastrzeżone, Galindia Sp. z o. o., 10-364 Olsztyn, ul. Tracka 5