Rzeźbiarstwem zaraził się w Zakopanem
2017-11-02 14:46:03(ost. akt: 2017-11-02 14:49:03)
Jak twierdzi Bogdan Kuriata rzeźbiarzem można być wszędzie. Niezależnie czy jest to Mrągowo, Piecki, z którymi nasz artysta jest bardzo związany, czy centrum Olsztyna. Najważniejsze by kochało się to, co się robi. I o tej miłości sobie porozmawiamy.
Rzeźbą zajmuje się pan amatorsko?
— Tak. Z wykształcenia jestem ekonomistą, chociaż nigdy nie pracowałem w tym zawodzie. Pracowałem w policji. Od 17 lat jestem na emeryturze i w tym czasie pracowałem w kilku zakładach. Przyjmuję się tam, gdzie jest jakieś zajęcie, żeby nie siedzieć w domu. Obecnie pracuję w OHP. Prowadziłem kurs nauki ginących zawodów. Kolega robił koła, a ja resztę tego co można zrobić z drewna.
— Tak. Z wykształcenia jestem ekonomistą, chociaż nigdy nie pracowałem w tym zawodzie. Pracowałem w policji. Od 17 lat jestem na emeryturze i w tym czasie pracowałem w kilku zakładach. Przyjmuję się tam, gdzie jest jakieś zajęcie, żeby nie siedzieć w domu. Obecnie pracuję w OHP. Prowadziłem kurs nauki ginących zawodów. Kolega robił koła, a ja resztę tego co można zrobić z drewna.
Jak długo pan rzeźbi?
— Praktycznie od dziecka. Kiedy miałem 12, może 14 lat byłem na wycieczce w Zakopanem. Zobaczyłem wtedy góralskie rzeźby i pomyślałem dlaczego ja nie miałbym robić tego samego? Tak to się zaczęło.
— Praktycznie od dziecka. Kiedy miałem 12, może 14 lat byłem na wycieczce w Zakopanem. Zobaczyłem wtedy góralskie rzeźby i pomyślałem dlaczego ja nie miałbym robić tego samego? Tak to się zaczęło.
I tak od razu chwycił pan za dłuto?
— Od początku nie wiedziałem jak się za to zabrać. Mój ojciec, który pracował w tartaku, przynosił mi lipowe zżynki, kantóweczki, a ja scyzorykiem sobie w nich rzeźbiłem. Taką pierwszą poważną moją pracą była płaskorzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej. Materiał wziąłem z zgarniaczki do śniegu, która się złamała, nie była już przydatna. Wzór wziąłem ze starej ukraińskiej ikony, którą ojciec przywiózł z Równego na Ukrainie. Znalazł tę ikonę w gruzach niedaleko domu, w którym kiedyś mieszkał.
— Od początku nie wiedziałem jak się za to zabrać. Mój ojciec, który pracował w tartaku, przynosił mi lipowe zżynki, kantóweczki, a ja scyzorykiem sobie w nich rzeźbiłem. Taką pierwszą poważną moją pracą była płaskorzeźba Matki Boskiej Częstochowskiej. Materiał wziąłem z zgarniaczki do śniegu, która się złamała, nie była już przydatna. Wzór wziąłem ze starej ukraińskiej ikony, którą ojciec przywiózł z Równego na Ukrainie. Znalazł tę ikonę w gruzach niedaleko domu, w którym kiedyś mieszkał.
A teraz nad czym pan pracuje?
— Obecnie robię ostatnią wieczerzę na ludowo. Niedawno rzeźbiłem dwu i półmetrową figurę św. Mikołaja, biskupa w Mikołajkach do tamtejszego kościoła.
— Obecnie robię ostatnią wieczerzę na ludowo. Niedawno rzeźbiłem dwu i półmetrową figurę św. Mikołaja, biskupa w Mikołajkach do tamtejszego kościoła.
Można z tego wyżyć?
— Powiem szczerze, że to może być różnie. Był okres, że sam nie mogłem się wyrobić z zamówieniami. Przeważnie ludzie chcieli płaskorzeźby z kwiatami. Wyżyć można, tylko nie w pojedynkę. Musi być osoba, która zajmie się sprzedażą.
— Powiem szczerze, że to może być różnie. Był okres, że sam nie mogłem się wyrobić z zamówieniami. Przeważnie ludzie chcieli płaskorzeźby z kwiatami. Wyżyć można, tylko nie w pojedynkę. Musi być osoba, która zajmie się sprzedażą.
Trzeba mieć do rzeźbienia talent czy można się go nauczyć?
— Pracowałem ponad pięć lat w domu kultury w Pieckach. Prowadziłem zajęcia z dziećmi i uczyłem ich rzeźbiarstwa. Tak, można się nauczyć, ale nie każdy się do tego nadaje. Żeby być rzeźbiarzem trzeba być cierpliwym, ale też trochę flegmatykiem.
— Pracowałem ponad pięć lat w domu kultury w Pieckach. Prowadziłem zajęcia z dziećmi i uczyłem ich rzeźbiarstwa. Tak, można się nauczyć, ale nie każdy się do tego nadaje. Żeby być rzeźbiarzem trzeba być cierpliwym, ale też trochę flegmatykiem.
Mieszka pan i tworzy w Mrągowie. Nie ciągnie pana gdzieś na wieś?
— I to jak ciągnie. Z chęcią przeniósłbym się na wieś, by móc tworzyć. Miałem zakusy na gospodarstwo w Grabowie, po znanym artyście-malarzu Gieniu Homie, ale tam ciągną się sprawy spadkowe i chyba nic z tego nie będzie. Tam obok domu jest kamienno-ceglana obórka bez dachu, więc wymarzona na pracownię dla mnie. W pobliżu jest jeszcze staw. Miejsce naprawdę piękne.
— I to jak ciągnie. Z chęcią przeniósłbym się na wieś, by móc tworzyć. Miałem zakusy na gospodarstwo w Grabowie, po znanym artyście-malarzu Gieniu Homie, ale tam ciągną się sprawy spadkowe i chyba nic z tego nie będzie. Tam obok domu jest kamienno-ceglana obórka bez dachu, więc wymarzona na pracownię dla mnie. W pobliżu jest jeszcze staw. Miejsce naprawdę piękne.
A czy rzeźbiarzem można być tylko na prowincji?
— Rzeźbiarzem można być wszędzie. Jeszcze niedawno w Olsztynie na Starówce była pracownia rzeźbiarska. To chyba nie ma większej różnicy.
— Rzeźbiarzem można być wszędzie. Jeszcze niedawno w Olsztynie na Starówce była pracownia rzeźbiarska. To chyba nie ma większej różnicy.
Wystawia pan swoje prace?
— Miałem kilka wystaw w Pieckach, w tamtejszym domu kultury. W Samborowie, gdzie się zresztą urodziłem, no i w Mrągowie. Uważam, że nawet jak się wykłada rzeźby na rynku to też jest w pewnym sensie wystawa. Zawsze korzystam z takich zaproszeń, ostatnio brałem np. udział w Święcie Chleba w Pieckach. Wcześniej w Grabowie mieliśmy kilka plenerów rzeźbiarskich. Kilka lat temu uczestniczyłem w plenerze malarsko-rzeźbiarskim w Srokowie, który prowadził prof. Józef Charytoniuk.
— Miałem kilka wystaw w Pieckach, w tamtejszym domu kultury. W Samborowie, gdzie się zresztą urodziłem, no i w Mrągowie. Uważam, że nawet jak się wykłada rzeźby na rynku to też jest w pewnym sensie wystawa. Zawsze korzystam z takich zaproszeń, ostatnio brałem np. udział w Święcie Chleba w Pieckach. Wcześniej w Grabowie mieliśmy kilka plenerów rzeźbiarskich. Kilka lat temu uczestniczyłem w plenerze malarsko-rzeźbiarskim w Srokowie, który prowadził prof. Józef Charytoniuk.
Ręka na pewno czasami zadrży. Co wtedy? Rzeźba do wywalenia?
— Nie, absolutnie. Jeśli jest możliwość to stosuje się sztuczki z klejem do drewna, a jak już nie da rady na klej to trzeba przewiercić w rzeźbie dziurę i wbić lipowego fleka. Wtedy można rzeźbić znowu. Szkoda wyrzucać całą rzeźbę.
— Nie, absolutnie. Jeśli jest możliwość to stosuje się sztuczki z klejem do drewna, a jak już nie da rady na klej to trzeba przewiercić w rzeźbie dziurę i wbić lipowego fleka. Wtedy można rzeźbić znowu. Szkoda wyrzucać całą rzeźbę.
Co daje panu rzeźbienie?
— Kocham to po prostu. Rzeźbienie mnie uspokaja, odpręża, jak wędkarza. Rodzina na szczęście odbiera to pozytywnie.
— Kocham to po prostu. Rzeźbienie mnie uspokaja, odpręża, jak wędkarza. Rodzina na szczęście odbiera to pozytywnie.
masz
Czytaj e-wydanie ">kliknij.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez