Serce pani Janiny tęskni za Wileńszczyzną
2015-02-24 10:53:19(ost. akt: 2015-02-24 16:48:56)
— Chce mi się płakać, że taki zaszczyt i szczęście spotykają mnie w dniu moich urodzin, że państwo o mnie pamiętacie — mówiła podczas swoich 95-tych urodzin pani Janina Kniahnicka z Mrągowa. — Moje lata swoje robią, mam coraz większe problemy ze słuchem i pamięcią. Jednak gdzieś we mnie nadal jest głęboka, dokuczliwa tęsknota za Wileńszczyzną.
Pani Janina Kniahnicka pochodzi z Wileńszczyzny (obecna Białoruś, okolice wsi Świr, red.). Wspomina ciężkie, ale mimo wszystko szczęśliwe lata. Jako repatrianci przybyli w 1946 roku do Ostródy. Tu pani Janina poznała swojego przyszłego męża. Ślub wzięli rok później. Mąż pani Janiny pracował jako księgowy w PGR-e pod Ostródą.
— Ja właściwie nie zajmowałam się pracą zawodową — wspomina pani Janina. — Dopóki w domu były małe dzieci, zajmowałam się ich wychowaniem i nie powiem, jestem z nich teraz bardzo dumna, bo wszyscy pokończyli studia. Niestety jedna z moich córek Renia w wieku 40 lat zmarła, ale nadal są przy mnie syn i druga córka.
Później państwo Kniahniccy przeprowadzili się do Ornety, gdzie mieszkali 15 lat.
— Warunki mieszkaniowe, które tam mieliśmy były bardzo trudne — wspomina pani Janina. — Paliliśmy w piecach, a ciągle było zimno. Wtedy mąż nawiązał kontakt z Olsztynem i w krótkim czasie przenieśliśmy się do Mrągowa. Był rok 1966 roku.
Pani Janina ma czworo wnuków i czworo prawnuków.
Zapytana o receptę na tak wspaniały samopoczucie odpowiada z uśmiechem, że pewnie wzięło się to z tego, że nigdy ani nie piła, ani nie paliła.
Ewa Dolińska-Baczewska
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie Ewa Dolińska-Baczewska[/quote]
— Ja właściwie nie zajmowałam się pracą zawodową — wspomina pani Janina. — Dopóki w domu były małe dzieci, zajmowałam się ich wychowaniem i nie powiem, jestem z nich teraz bardzo dumna, bo wszyscy pokończyli studia. Niestety jedna z moich córek Renia w wieku 40 lat zmarła, ale nadal są przy mnie syn i druga córka.
Później państwo Kniahniccy przeprowadzili się do Ornety, gdzie mieszkali 15 lat.
— Warunki mieszkaniowe, które tam mieliśmy były bardzo trudne — wspomina pani Janina. — Paliliśmy w piecach, a ciągle było zimno. Wtedy mąż nawiązał kontakt z Olsztynem i w krótkim czasie przenieśliśmy się do Mrągowa. Był rok 1966 roku.
Pani Janina ma czworo wnuków i czworo prawnuków.
Zapytana o receptę na tak wspaniały samopoczucie odpowiada z uśmiechem, że pewnie wzięło się to z tego, że nigdy ani nie piła, ani nie paliła.
Ewa Dolińska-Baczewska
Pochwal się tym, co robisz. Pochwal innych. Napisz, co Cię denerwuje. Po prostu stwórz swoją stronę na naszym serwisie. To bardzo proste.
Swoją stronę założysz TUTAJ ".
Szczegółowe informacje o tym czym jest profil i jak go stworzyć: Podziel się informacją:
">kliknijProblem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie. Pomogę: Igor Hrywna
Problem z założeniem profilu? Potrzebujesz porady, jak napisać tekst? Napisz do mnie Ewa Dolińska-Baczewska[/quote]
Komentarze (3) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zacznij od: najciekawszych najstarszych najnowszych
Zaloguj się lub wejdź przez
anka #1674269 | 89.68.*.* 24 lut 2015 20:26
Życzę dużo zdrowia :)
odpowiedz na ten komentarz
wojciecho #1674129 | 46.113.*.* 24 lut 2015 18:31
Panie redaktorze. Może jest Pan za młody na taki opis żywota Pani Janiny, ale w tych czasach to były PGR-y, a pracownicy pracowali w PGR-ze. Pozdrawiam.
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-2) odpowiedz na ten komentarz
powinna być #1673717 | 83.9.*.* 24 lut 2015 11:34
zrzutka na bilet dla p. Janiny, żeby mogła pojechać na tę Białoruś
Ocena komentarza: poniżej poziomu (-1) odpowiedz na ten komentarz pokaż odpowiedzi (3)