Zanim zostaniemy Breivikami
2015-01-22 10:48:27(ost. akt: 2015-02-04 14:45:01)
Refleksja Andrzeja Buka, pedagoga i germanisty.
Mogłoby się wydawać, że kiedyś wojny prowadziło się, żeby wzbogacić się kosztem przegranego, ale doświadczenie i czysty rachunek ekonomiczny szybko udowodniły, że to jednak nie mogło być powodem. Co może więc pchać nas do mordowania na większą lub mniejszą skalę i co sprawia, że stajemy się mordercami? Niewątpliwie zło w swoich najprzeróżniejszym formach i postaciach. Zło podobnie jak dobro jest jednak trudno definiowalne. Mimo prób najznamienitszych umysłów w historii i teraźniejszości nie powstała jedna konkretna i przekonywująca, uznana przez świat filozoficzny definicja.
Tomasz Mann porównał zło powstałe w Trzeciej Rzeszy do choroby psychicznej, która zawładnęła całym narodem prowadząc go nieuchronnie ku upadkowi. Ta interpretacja zła wydaje się być dosyć trafna, bo jak wytłumaczyć inaczej powszechne zabijanie ludzi w imię religii. Podobnie jak germański übermensch tak i teraz „prawdziwy” muzułmanin daje sobie prawo, a wręcz obowiązek do zabijania niewiernych, a nawet współwyznawców. Zainfekowane umysły robią pranie chorych mózgów i już mają gotowe narzędzie do zabijania, którego mogą użyć w odpowiednim dla siebie czasie.
Choroba ta może dotknąć niestety każdego. Na przypadłość wyznawców tzw. „państwa islamskiego” zapadają również chrześcijanie, żydzi i ateiści z tzw. dobrych domów. Pod wpływem jakiegoś wirusa lub bakterii niewiadomego pochodzenia i kształtu porzucają swoje domy, przyjmują jedyną „prawdziwą” religię i jadą mordować Jazytów i innych niewiernych, lub robią to w miejscu swojego zamieszkania. Niewątpliwie nie jest to defekt genetyczny. Najczęściej dzieci i wnuki największych zbrodniarzy ostatnich wojen brzydzą się swoimi ojcami wolni od jakichkolwiek potrzeb zadawania nawet bólu, nie mówiąc o zabijaniu. Również dla wielu rodziców niepojętym jest, jak ich wrażliwe i wychuchane dziecko może stać się zimnym zabójcą w imię jakiejś ideologii.
Przecież w drugiej połowie XX wieku w okresie kwitnących gospodarek Europy Zachodniej powstały grupy Baader-Meinhof, czy też Czerwone Brygady zabijające w oparciu o rodzime ideologie. Najgorsze, że na wyżej opisane schorzenie nie ma lekarstwa oprócz mniej lub bardziej naturalnej śmierci pacjenta. Na obecnym etapie ani medycyna, ani psychologia lub socjologia nie wymyśliły skutecznego antidotum. Chyba najwyższy czas, aby obok wszelkich nowych przedmiotów w szkołach i uczelniach wprowadzić obowiązkowe szkolenia, jak nie zostać Breivikiem, bo moda na strzelanie do bezbronnych przybiera zbyt masowe zjawisko i może zawładnąć każdym z nas. Dlatego logicznie rzecz ujmując mamy dwa wyjścia, albo zabić ich, albo patrzyć jak oni zabiją nas.
Komentarze (0) pokaż wszystkie komentarze w serwisie
Komentarze dostępne tylko dla zalogowanych użytkowników. Zaloguj się.
Zaloguj się lub wejdź przez